Się porozczulam co nieco nad Wielkofutrzem...
Futrzu jest niezmiernie komunikatywne. Ok, wszystkie koty są bardzo komunikatywne. Ale Futrzu komunikuje się - mam wrażenie - czasem zupełnie nie "po kociemu", tylko "po ludzku."
Stosuje gesty, których nie widziałam u innych kotów, a które za to są mi zupełnie znane z ludzkiego repertuaru.
Mufeczka też jest komunikatywna (Oj, jaka ona jest komunikatywna!

)
Ale ona wydaje się stosować koci język, i to ja się tego kociego języka powinnam nauczyć.
Jeśli Mufi chce wyjść na balkon, to krąży przy drzwiach balkonowych, ociera się o nie, potem idzie do mnie, ociera się o mnie, wraca do drzwi balkonowych...
A Futrzu? Futrzu łapie mój wzrok i pokazuje łebkiem na drzwi. I tyle. Jak człowiek, który ma zajęte ręce i gestem głowy odpowiada na pytanie gdzie coś jest. Jeśli nie łapię o co chodzi, Futrzu gest powtarza.
Często też prowadzi mnie do sypialni z poniesionym do góry ogonem i tam pokazuje główką na okno. I wiem, że mam otworzyć.
Czasem Futru otwiera szafkę pod zlewem, gdzie trzymam karmę i siada obok. Ale czasem tylko łebkiem pokazuje na tą szafkę.
Zdumiewa mnie tą prostotą i precyzją przekazu!
Futrzu lubi mieć dużo żwirku. I potrafi mnie zaprowadzić do łazienki i pokazać łebkiem torbę ze żwirkiem - muszę nasypać i wtedy on idzie do kuwetki.
Nie tylko ja rozumiem jego komunikaty. Moja mama opiekuje się kotami, gdy wyjeżdżam, i ona tez nie ma problemu ze zrozumieniem nemkowych próśb.
Nie wiem na ile to są jego własne pomysły, a na ile zachowania, które wykształcił w trakcie komunikacji z ludźmi. Wiem, że rozumie, gdy ja mu coś pokazuje.
Kiedyś na wyjeździe w nowym miejscu pokazałam mu, że tu stawiam kuwetę. Ani razu do niej nie błądził!
A po miesiącu gdy pojechaliśmy w to samo miejsce pokazałam mu znowu - to tylko się spojrzał jak na głupią ("No przecież wiem!")
Kocham to moje mądre Futro!