» Czw paź 09, 2008 19:58
Wiolusia dziś już dużo lepiej.
Ładnie zjadła i to nawet sporo. Ma jeszcze typowo poschroniskowo kupkę, okrutnie śmierdzącą i troszkę luźną.
Wyniki krwi są nie najgorsze tzn biochemia jest dobra. Mocznik i kreatynina sa obniżone, ale to dlatego że mała nie jadła długo. Wątroba w porzadku. W morfologi lekka anemia no i jest ponad 30 tys leukocytów. Możliwe, ze jest to efekt złego stanu jamy ustnej u małej. Będziemy jeszcze robić dodatkowe badanie krwi na białko i albuminy, zeby rozwiac watpliwości jeśli chodzi o FIP.
Wiolunia dziś rozmiziała się na maxa w klateczce. Wciskam się tam do niej, tyłek mi tylko wystaje i miziam, miziam ile wlezie. Wiola robi wtedy super figry, wystawia brzuszek i pupkę do głaskania, robi fikołi, ugniata łapeczkami i mruczy. W tych momentach jest bardzo szczęsliwa. Co chwilę przy takim mizianiu podjada z miseczek. Ona potrzebuje miłości w ogromnych dawkach.
Wiolcia bardzo zaprzyjaźniła się z młodym rudaskiem w szpitalu. Łazi za nim. Jak jej zniknie z oczu, to miauczy i czeka na niego. On ją oprowadza,a ona jak mała gąska tup tup za nim. Potem włażą do skrzynki plastikowej wyłożonej kocykiem i siedza tam razem ściśnięci jak szprotki w puszcze, ale gęby mają wielce zadowolone.