Musimy sie podrzucic na pierwsza stronke - a noz-widelec i kocia lapa, domek jakis fajny nas szuka?
Klaudia robi sie coraz bardziej kochana - gada, przybiega dac buziaka, lub chociaz w oczy spojrzec, albo polozy sie obok (o ile na kolanach lub rekach sie nie da ...).
Dymsia - coraz bardziej nerwowa, bo obie wiedzmy czasem w duecie ja gonia

A do tego ciagle sie rozdrapuje ... to juz nie moze byc uczulenie, bo sama dobra karme wszystkie dostaja (a ja juz na dnie debetu

), a ona chyba to drapanie teraz lubi

zaczynam sie obawiac, czy nie zasmakowala w krwi ... kurcze, trzeba bedzie jej watrobke podrzucac
Osiolek to mnie chyba tylko toleruje jako dostawce zarcia. Zabe ma za mame do pieszczot, wiec go nie interesuje glaskanie ze strony dwunoznego

Dojrzewam do tego, zeby go na stale zamknac ze Znajdkiem (sasiedzi nadal sie wahaja, czy go wziac). Zamkniecie bedzie mialo jeszcze inny plus - przestanie wyzerac karme sucha dla sterylizowanych (dostaje po niej biegunki

).
Powoli dojrzewam do decyzji: nigdy wiecej tymczasow
Ciapa ze mnie jesli chodzi o szukanie domkow (jak zaczelam intensywnie w pracy pytac: "A kota byscie nie wzieli?" to dziwnie na mnie patrza i tylko odzywaja sie, jak cos ode mnie sluzbowo potrzebuja; normalnie to odzywaja sie tylko osoby, ktore wymowily sie alergia w domu). Do tego, bywajac rzadko w domu, nie chce utracic tej trochy socjalizacji, jaka w nich jeszcze siedzi, wiec staram sie byc dla nich najukochansza, i robic to z przekonaniem ... no i nie raz nie dwa przychodzila mysl, ze moze zostawic? aaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!
Drugi wniosek to to, ze pani VV zrobila nam niedzwiedzia przysluge dzialajac na rzecz zwierzat. Bo teraz kazdy, kto uslyszy, ze mam wiecej niz przecietna ilosc kotow pod opieka, zaraz przycina "Ty to juz jak druga Violetta ..." wrrrr. Jakby nie ona, to nie mieliby negatywnego porownania.