Byłam u Patrolka wczoraj.
I jestem w stresie: DZIŚ PATROLEK MA ZDEJMOWANE STELAŻE.
To super!
Ale to też oznacza, że dopiero dziś okaże się co dalej. Wczoraj pani doktor powiedziała, że jeśli się okaże, że te zrosty są takie sobie to może będzie konieczny jeszcze gips na jakiś czas...



Powiedziała, że nawet jeśli - to Patrolek mógłby pojechać już do domku z gipsem - bo zdjąć go można w każdej klinice, niekoniecznie u nich.
No ale tak naprawdę to dziś wiadomo będzie więcej, a ja myślę o Patrolku, o dzisiejszej operacji i tak mocno zaciskam kciuki.





A sam Patrolek jest już trochę zniecierpliwiony tymi nogami. Nie można przesądzać, co myśli kot, ale mi się wydaje, że on do tej pory to jakoś czuł, że te usztywnienia to chwilowe, a teraz jakby się troszkę podłamał, że to może na zawsze. Jest strasznym cwaniakiem, widać, że to kotek asertywny i towarzyski, ale ma dość tej sytuacji. Mam wrażenie, że jest troche obrażony.
Co prawda jak go "dopadłam" i głaskałam i miziałam pod brodą to był bardzo zadwolony i widać, że to lubi, że jest miziakiem.
Mam zdjęcia z wczoraj - postaram się dziś wstawić. On naprawdę ma w sobie to coś!