wklejam tekst maila wysłanego do organizacji prozwierzęcych
Od 2 lipca do 30 sierpnia 2008 roku sterylizowaliśmy koty na terenie hotelu Eskulap w Łodzi przy ulicy Paradnej 46 - za zgodą i wiedzą kierownictwa tego obiektu - który podlega pod CZMP (szpital). Sprawa zaczęła się od telefonu od Pani Teresy (jednej z karmicielek kotów wolnożyjących na terenie hotelu), która poprosiła o pomoc w wyadoptowaniu kociąt hotelowych. Kociąt miało być około 5-ciu. Pojechałam na miejsce wraz z moją koleżanką (wszystkie jesteśmy wolontariuszkami łódzkiego schroniska, działamy na rzecz bezdomnych kotów jako nieformalna grupa "kotylion"). To co zastałyśmy na miejscu przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Na terenie hotelu ( a właściwie w części przyhotelowej, gdzie mieszkają pracownicy wraz z rodzinami) było około 50 dorosłych kotów w różnym stanie (zmiany po kocim katarze, ciąże, grzybica) oraz kociąt w większości w stanie katastrofalnym (rozległa grzybica całego ciała, koci katar) Nie byłyśmy przygotowane na to co zobaczyłyśmy. Na miejscu na szybko została podjęta decyzja o zabraniu kociąt do lecznicy. Odłowiłyśmy 4 kocięta z czego 2 w opinii weterynarza nie miały żadnych szans (zostały poddane eutanazji - podejrzenie fip, całkowita grzybica - były łyse). Na miejscu dzwoniliśmy o pomoc w sterylizacjach - zależało nam na sterylce kotki, której zabraliśmy dziecko - fundacja Niechciane i Zapomniane zgodziła się pokryć koszt zabiegu więc złapaliśmy matkę oraz przypadkową koteczkę, która weszła do klatki. Na miejscu u weterynarza ukazało się, że druga kotka jest karmiąca. Wróciliśmy więc szukać maleństw - pani zaprowadziła nas do piwnic i ukazało nam się drugie dno pięknego łódzkiego obiektu. Brudne piwnice, smród, walające się resztki jedzenia, odchody i kocie zwłoki. Mobilizacja osób na miejscu doprowadziła do rozcięcia kłódki w drzwiach komórki, w której płakały kocięta. Dwa z nich żyły, leżały na szczątkach poprzednika, rozkładającego się i zjadanego przez robactwo. Jeden był tak wyczerpany i w tak koszmarnym stanie, ze wyglądał jak nowonarodzony - miał jednak 3 tygodnie. Został poddany eutanazji, o drugiego postanowiliśmy walczyć (walka trwała dwa tygodnie i skończyła się porażką - kociątko było w koszmarnym stanie ogólnym).
Po powrocie do domu założyłyśmy wątek na forum.miau.pl - potrzebowaliśmy na cito wysterylizować koty tam żyjące. Odzew był spory i dzięki ludziom dobrej woli udało nam sie zebrać pieniądze na sterylizacje. Konta użyczyła nam fundacja Niechciane i Zapomniane. Łódzkie lecznice weterynaryjne zaoferowały darmowe zabiegi.
Następne dni spędziliśmy na wyłapywaniu kotów i rozmowach z kierownictwem hotelu. Zażądaliśmy otworzenia wszystkich komórek, tak by mieć do nich swobodny dostęp i by móc lokalizować kocięta. Rozmowy przebiegały bardzo pokojowo - podobno hotel dostał pismo z sanepidu by zdezynfekować pomieszczenia, więc zależało im byśmy my rozwiązali problem kotów tam bytujących.
Piwnice zostały otworzone po kilku dniach. Wtedy już nie znaleźliśmy żywych kociąt. Koleżanka robiła zdjęcia zwłokom w mniejszym lub większym rozkładzie.
Piwnice miały zostać zamknięte dla kotów, zakratowano okienka w związku z tym umówiłam się na rozmowę z panem dyrektorem Sz. oraz kierownikiem K. i zaproponowałam wybudowanie kocich budek na terenie obiektu, tak by koty nie wchodziły do piwnic ale pozostały na terenie, gdzie na prawdę dobrze się czują - rozmowa przebiegła w bardzo przyjemnej atmosferze, dyrektor był bardzo zadowolony z naszej pomocy i obiecał zlecić postawienie budek dla kotów. Po rozmowie, wysłałyśmy pismo do dyrektora za pośrednictwem fundacji Emir, w którym wypunktowane były ustalenia ze spotkania. (treść pisma w załączniku)
(Podczas wcześniejszych rozmów, kierownik sugerował by koty nie wróciły - tłumaczyłyśmy, ze to nie możliwe gdyż to jest ich miejsce bytowania, na całym terenie był zakaz karmienia kotów)
To co zostało zrobione:
17 kotek zostało wysterylizowanych
17 kocurów wykastrowanych
1 kotka została uśpiona
10 kociąt zostało uśpionych
8 kociąt oddanych do schroniska
5 kociąt w domach tymczasowych (1 zmarł)
Wszystkie koty z terenu obiektu zostały podane zabiegowi sterylizacji i kastracji, hotel nie dołożył ani złotówki do tych zabiegów. Wszystkie osoby, które wyłapywały i woziły koty na zabiegi pracowały w czynie społecznym.
Wszystko to zostało zrobione za pieniądze ludzi dobrej woli.
Mamy dokumentację zdjęciową z otwarcia komórek hotelu - dokumentację zwłok.
Link do wątku, w którym na bieżąco były sprawozdania z akcji
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3331600#3331600
Wczoraj, 7 października zostałam poinformowana przez karmicielkę z terenu hotelu (i była pracownicę), że budki nadal nie zostały postawione, natomiast koty zeszły do piwnic, z powodu mrozu (przez otwarte drzwi na klatkę schodową) i zostały tam zamknięte przez kierownika obiektu (...)- kierownik wyjechał na 10 dni, koty od piątku do wtorku były pozbawione wyjścia, zamknięte bez karmy i wody. Sytuacja kotów hotelowych po zakończeniu akcji sterylizowania uległa pogorszeniu - wszystko co obiecano dla nich zrobić, okazało się być tylko pustymi słowami. Ludzie dokarmiający koty muszą to robić w ukryciu, boją się o pozbawianie ich premii, są szykanowani. Kierownictwo i dyrekcja najchętniej by się ich pozbyła.
Wczoraj po konsultacji z Krystyna Sroczyńską z Fundacji Emir postanowiłyśmy otworzyć okienko piwniczne i uwolnić zwierzęta przy asyście Policji - niestety zanim tam dotarłyśmy panie karmicielki otworzyły okienko same, bojąc się interwencji - wybiły szybę.
Sytuacja się nie skończy na pewno. Koty marzną pozbawione swojego schronienia. Obietnice nie zostaną dotrzymane - wszystko co zostało zrobione dla tych zwierząt zostanie zaprzepaszczone.
Zwracam się z prośba do Państwa o pomoc w interwencji i wymuszeniu na dyrekcji dotrzymania obietnic. Koty z terenu hotelu Eskulap cierpiały przez 9 lat umierając w piwnicach tego obiektu. Wyciągnęliśmy tą tajemnicę z piwnic i zrobiliśmy wszystko, by nie było kolejnych pokoleń niechcianych zwierząt. Zrobiliśmy wszystko, by mogły spokojnie żyć w miejscu, które znają.
Fałszywe obietnice mają to wszystko zniszczyć. Prosimy więc o pomoc w rozwiązaniu tej sytuacji.
Maila kieruję do wielu organizacji prozwierzęcych, z przeświadczeniem, że Państwa pomoc w tej sprawie, pozwoli zakończyć ta sprawę pomyślnie dla zwierząt. Wysłanie do dyrekcji pisma z przypomnieniem złożonych obietnic oraz konsekwencjami karnymi związanymi z łamaniem ustawy o ochronie praw zwierząt może zmusi ich w końcu do działania.
posiadam telefony kontaktowe do:
dyrektora (...)
kierownik (...)
adres hotelu:
Hotel Eskulap
93-345 Łódź
ul. Paradna 46