No wiesz, tutaj wszyscy pracuja. No, moze z wyjatkiem tych upierdliwych Minibusow, co to nie wiadomo po co som?!
Chanelle natomiast zawsze miala wyobraznie i ciagnelo ja do przygod. Kiedy miala rok, zniknela

Nie bylo jej przez cala noc. Gdy tylko zauwazylismy brak Chanelle, cala rodzina zaczela lazic po chaszczach, a gaszczach, nawolywac, przepytywac wszystkich sasiadow - nic, jak kamien w wode. Czarna rozpacz. Kazdy centymetr kwadratowy drogi biegnacej przed domem zostal dokladnie przebadany, piwnica przetrzasnieta, ogrod przekopany - po kocie ani sladu. Chyba nie musze pisac, jak wygladala moja noc? Lazilam po domu, ryczalam i prowadzilam drugie pertraktacje na granicy z szantazem ze swietym Antonim ( znany specjalista od znajdywania zgub

) Kiedy tylko sie rozjasnilo, postanowilam przetrzasnac jeszcze raz lake za naszym ogrodem i las za laka.
http://upload.miau.pl/3/142479.jpg
Wlazlam w jakies pajaki (brrrr...), zakalapuckalam sie w kretowiska na lace i wystraszylam sasiada, ktory akurat wyszdl kury wypuscic. Od tego dnia ma mnie za wariatke

I wreszcie doszlam do lasu. I slysze zalosne, zachrypniete miau, ale gdzies z gory! Chanelle wlazla na sosne i nie umiala zejsc. Rozpoczelam akcje ratunkowa, przywloklam dlugi konar i przystawilam do pnia sosny. Zlazla i rzucila mi sie na rece. Byla cala zielona i obklejona zywica. Ale zywa. Moral: male koty nalezy bezwzglednie wiazac do sciany albo wyposazac w GPS!