K-ów,zdrowy kocur do uśpienia,teraz w Krakvecie, co dalej??

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 06, 2008 21:04

catalina pisze:
kosma_shiva pisze:
Tweety pisze:
catalina pisze:Jezeli tylko bedzie w stanie, to Biała jedzie w sobote do W-wy, przyjezdza po nia jej nowy pan :P , pani bedzie czekała na miejscu :) jesli w miedzy czasie oddany zostanie Gozdzik to jego tez zabierze :lol:


a dlaczego ma być oddany Goździk? :roll:


świetne wieśći, ale właśnie dlaczego miałby Goździk wrócić ??

PS> Tweety, wysłałam do Cioebie 2 maile.
Pierwszy to Nora wczoraj, drugi to jeszcze przed amputacja.


Bo statystycznie z czterech adoptowanych ze schronu kotów, trzy wracają


zepsułam statystykę - wzięłam dwa i nie oddalam żadnego :wink:

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 06, 2008 21:10

Tweety pisze:
catalina pisze:
kosma_shiva pisze:
Tweety pisze:
catalina pisze:Jezeli tylko bedzie w stanie, to Biała jedzie w sobote do W-wy, przyjezdza po nia jej nowy pan :P , pani bedzie czekała na miejscu :) jesli w miedzy czasie oddany zostanie Gozdzik to jego tez zabierze :lol:


a dlaczego ma być oddany Goździk? :roll:


świetne wieśći, ale właśnie dlaczego miałby Goździk wrócić ??

PS> Tweety, wysłałam do Cioebie 2 maile.
Pierwszy to Nora wczoraj, drugi to jeszcze przed amputacja.


Bo statystycznie z czterech adoptowanych ze schronu kotów, trzy wracają


zepsułam statystykę - wzięłam dwa i nie oddalam żadnego :wink:



Ja też :lol: też dwa :lol:
Obrazek
Obrazek

catalina

 
Posty: 1528
Od: Sob kwi 16, 2005 10:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 06, 2008 21:17

Zadzwoniła dzisiaj pani, która rehabilitowała się przez miesiąc na Modrzewiowej. Nie za bardzo jej to wyszło, bo targała tam codziennie po kilka kilo jedzenia dla kotów. Część z nich wygląda przyzwoicie ale część to juz agonia, chodzące kręgosłupy z wydętymi brzuchami, zaropiałe do granic możliwości, duszące się tą ropą. Pani ostatnio zabrała ze sobą kotkę z gnijącym ogonem, z której lała się brunatna ciecz. Kociczka głaskana rozmruczała się i nadstawiała łepek. W Krakvecie, zebrało sie konsylium i zadecydowało o uśpieniu, diagnostyka wykazała m.in. olbrzymie guzy na wątrobie a kocina była tak słaba, w takim stanie, że nie przetrwałaby leczenia. Część kotów wygląda tak samo. Możliwe, że pomoc będzie polegać na załapaniu, diagnostyce i podjęciu takich wrednych decyzji, mam nadzieję, że jednak część będzie można wyleczyć. Pani oferuje pomoc finansową i w łapance. Nie dysponuje samochodem ale dysponuje czasem. Zdrowe będą do ciachnięcia. Czy są jacyś ochotnicy? Ja spróbuję uzgodnić z odpowiednimi ludźmi ze szpitala możliwość ustawienia budek dla kotów, bo one tam siedzą na deszczu, nie ma żadnego miejsca aby się schronić. W robienie budek ubiorę mojego TŻ, bo on siedząc teraz w domu jest dręczony przez wyrzuty sumienia, że jest bezużyteczny i że zwalił wszystkie obowiązki na mnie

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 06, 2008 21:19

catalina pisze:
Tweety pisze:
catalina pisze:
kosma_shiva pisze:
Tweety pisze:
catalina pisze:Jezeli tylko bedzie w stanie, to Biała jedzie w sobote do W-wy, przyjezdza po nia jej nowy pan :P , pani bedzie czekała na miejscu :) jesli w miedzy czasie oddany zostanie Gozdzik to jego tez zabierze :lol:


a dlaczego ma być oddany Goździk? :roll:


świetne wieśći, ale właśnie dlaczego miałby Goździk wrócić ??

PS> Tweety, wysłałam do Cioebie 2 maile.
Pierwszy to Nora wczoraj, drugi to jeszcze przed amputacja.


Bo statystycznie z czterech adoptowanych ze schronu kotów, trzy wracają


zepsułam statystykę - wzięłam dwa i nie oddalam żadnego :wink:



Ja też :lol: też dwa :lol:


no to niektórzy muszą brać 3 i oddawać 5 :roll:

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 06, 2008 21:39

Tweety pisze:Zadzwoniła dzisiaj pani, która rehabilitowała się przez miesiąc na Modrzewiowej. Nie za bardzo jej to wyszło, bo targała tam codziennie po kilka kilo jedzenia dla kotów. Część z nich wygląda przyzwoicie ale część to juz agonia, chodzące kręgosłupy z wydętymi brzuchami, zaropiałe do granic możliwości, duszące się tą ropą. Pani ostatnio zabrała ze sobą kotkę z gnijącym ogonem, z której lała się brunatna ciecz. Kociczka głaskana rozmruczała się i nadstawiała łepek. W Krakvecie, zebrało sie konsylium i zadecydowało o uśpieniu, diagnostyka wykazała m.in. olbrzymie guzy na wątrobie a kocina była tak słaba, w takim stanie, że nie przetrwałaby leczenia. Część kotów wygląda tak samo. Możliwe, że pomoc będzie polegać na załapaniu, diagnostyce i podjęciu takich wrednych decyzji, mam nadzieję, że jednak część będzie można wyleczyć. Pani oferuje pomoc finansową i w łapance. Nie dysponuje samochodem ale dysponuje czasem. Zdrowe będą do ciachnięcia. Czy są jacyś ochotnicy? Ja spróbuję uzgodnić z odpowiednimi ludźmi ze szpitala możliwość ustawienia budek dla kotów, bo one tam siedzą na deszczu, nie ma żadnego miejsca aby się schronić. W robienie budek ubiorę mojego TŻ, bo on siedząc teraz w domu jest dręczony przez wyrzuty sumienia, że jest bezużyteczny i że zwalił wszystkie obowiązki na mnie

ojojoj, co to za nowości :(
szkoda kici...

JA tak sobie dzis pomyślałam, i serce mi pekło, ze na Wenecji są dwie kotki z maluchami, 20 biednym chorych dorosłych kotów, no i jeden młody, który przeze mnie stracił oko, przeze mnie, bo nie złapałąm go jak mogłam.
Miałam go w rekach, tylko mi się wyrwał... aż mi sie chce płakać.
Okropnie mi z tym.
nie zdazyłam złapać mamy Feliksa i bandy do sterylki, mama Tommiego też na wolności.
tyle nie zrobiłam.
U Mueller jest nadal natracana przez nią grubaska, a ja nie byłam tam już ponad tydzień :roll:
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

Post » Pon paź 06, 2008 21:53

kosma_shiva pisze:
Tweety pisze:Zadzwoniła dzisiaj pani, która rehabilitowała się przez miesiąc na Modrzewiowej. Nie za bardzo jej to wyszło, bo targała tam codziennie po kilka kilo jedzenia dla kotów. Część z nich wygląda przyzwoicie ale część to juz agonia, chodzące kręgosłupy z wydętymi brzuchami, zaropiałe do granic możliwości, duszące się tą ropą. Pani ostatnio zabrała ze sobą kotkę z gnijącym ogonem, z której lała się brunatna ciecz. Kociczka głaskana rozmruczała się i nadstawiała łepek. W Krakvecie, zebrało sie konsylium i zadecydowało o uśpieniu, diagnostyka wykazała m.in. olbrzymie guzy na wątrobie a kocina była tak słaba, w takim stanie, że nie przetrwałaby leczenia. Część kotów wygląda tak samo. Możliwe, że pomoc będzie polegać na załapaniu, diagnostyce i podjęciu takich wrednych decyzji, mam nadzieję, że jednak część będzie można wyleczyć. Pani oferuje pomoc finansową i w łapance. Nie dysponuje samochodem ale dysponuje czasem. Zdrowe będą do ciachnięcia. Czy są jacyś ochotnicy? Ja spróbuję uzgodnić z odpowiednimi ludźmi ze szpitala możliwość ustawienia budek dla kotów, bo one tam siedzą na deszczu, nie ma żadnego miejsca aby się schronić. W robienie budek ubiorę mojego TŻ, bo on siedząc teraz w domu jest dręczony przez wyrzuty sumienia, że jest bezużyteczny i że zwalił wszystkie obowiązki na mnie

ojojoj, co to za nowości :(
szkoda kici...

JA tak sobie dzis pomyślałam, i serce mi pekło, ze na Wenecji są dwie kotki z maluchami, 20 biednym chorych dorosłych kotów, no i jeden młody, który przeze mnie stracił oko, przeze mnie, bo nie złapałąm go jak mogłam.
Miałam go w rekach, tylko mi się wyrwał... aż mi sie chce płakać.
Okropnie mi z tym.
nie zdazyłam złapać mamy Feliksa i bandy do sterylki, mama Tommiego też na wolności.
tyle nie zrobiłam.
U Mueller jest nadal natracana przez nią grubaska, a ja nie byłam tam już ponad tydzień :roll:


Kosma, weź pod uwagę ile ZROBIŁAŚ na Wenecji!!! Jest nas za mało, jesteśmy ograniczeni czasowo i lokalowo. Kocice odchowają maluchy i koniecznie trzeba je ciachnąć (jak się dadzą złapać).
Cały czas usiłuje zorganizować jakieś coś gdzie mozna będzie przechowywać koty chore lub po ciachnięciu. Bo jak jest sytuacja taka jak teraz gdzie Chiron został zamknięty to leżymy i kwiczymy.
Potrzebuję wydać jak najszybciej "dziką Pumę z Afryki", która jest rozkoszną czarną kociczką, mruczącą w niebogłosy i Gandalfa, który jest troszke nieufny ale wzięty na ręce jest już cały nasz, brzuchol do skrobania, baranki i buziaki raz za razem. Te są zdrowe, od Kosmy też jak by poszły już Tommy z Tonią i Kminek byłoby superowo, bo też są zdrowe i Rysiaczki od Zowisi. Reszta chyba na ten czas w kiepskiej formie

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 06, 2008 21:57

potwierdzam, pieknie by było, gdyby ode mnie Kminek, Tonia i Tomek wyszłi - chociaż serce mi ukradli.
mogłabym wtedy tego dzikuskiego Noro ze schronu zabrać.
No i moze wtedy jeszcze cus :oops:
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

Post » Wto paź 07, 2008 7:59

Mam wyrzuty sumienia. Niewiele robię.

Majusia nie chce siedzieć z dziećmi. Uwięziona z nimi w klatce drtze się wniebogłosy, a wyposzczona na wolnośc idzie do kuchni, siada na półeczce i se siedzi, udając, że nie słyszy pisków swoich maluszków.

Jest problem z Panterką. Ona musi iść do domku, gdzie nie będzie innych kotów. Dziczeje! POMOCY!
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 07, 2008 14:23

Co tui tak cicho?
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 07, 2008 15:21

Miuti pisze:Co tui tak cicho?


bo juz nie wiadomo w co ręce włożyć :(

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 07, 2008 15:37

bielusia kotęnka z niebieskimi oczami odeszła dzisiaj rano w schronie, nie chciała dłużej czekać :cry: :cry: :cry:

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 07, 2008 18:25

:placz: :placz: :placz:
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

Post » Wto paź 07, 2008 20:39

:cry:
Serniczek
 

Post » Wto paź 07, 2008 22:23

Jutro zabieram Szilę do kontroli, Gandalfa do szczepienia, potem odwiedzę Zowisię i wymiętoszę Podfruwajki a Rysiaczkowi Sreberkowi oglądnę pieczarkę na brodzie, bo może trzeba jeszcze psiknąć ją fungidermem. Gandalf jeszcze wróci do mojej mamy na dzień-dwa a Szila do Miuti.

Martwię się o Panterę, czemu ona znowu dziczeje? :(

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 07, 2008 23:09

melduje sie na nowym watku, troche jestem. Moze bardziej bede od jutra jak mi kompa naprawia :evil:

pzdr
GreenEvil

GreenEvil

 
Posty: 2703
Od: Pon mar 27, 2006 8:33
Lokalizacja: Warszawa/Zielonka

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Evilus i 385 gości