W sobotę na politechnice zobaczyłam mame Kazi w strasznym stanie.Najpierw pomyślałam że otruta ,ale potem zaczełam przypominać sobie fakty .Od jakiegoś czasu bardzo dużo piła i chudła.Zwalałam winę na kocura który ją bił na podwórku.Kocur oczywiście już wykastrowany.Niestety mimo strasznego stanu nic nie je i najgorsze że nie pije przy próbie złapania uciekła pod kontener na śmieci .Wczoraj jeszcze była ale cwaniara po środku konteneru.Dzisiaj do pracy przyszli robotnicy ,jej raczej nic nie zrobią ale otworzą drzwi do budynku .Jeżeli wejdzie do piwnic tam już jej nie znajdę.Wchodziła tam prawie codziennie a wieczorem ją wypuszczałam ,przychodziła do mnie sama jeżeli dzisaj nie przyjdzie to już nie przyjdzie nigdy..
