Moja Gajunia malutka
Wykarmiona butelką od tygodnia swojego życia...
Mam do niej duży sentyment, bo to pierwszy mały kot, jakiego odchowałam od niemowlęctwa...
Pamiętam, jak zawiozłam ją do Agnieszki i ciągle nie byłam przekonana, że ona tam może zostać......
Aga była na mnie zła, bo ciągle robiłam jej uwagi, bo wydawało mi się, że dzieje się jej krzywda.....
Kaziulek, mały wypłosz bez oczu, dwie duże skorupy, znaleziony w nocy obok miejsca karmienia kotów. Nigdy bym go nie znalazła, gdyby nie jego wola przetrwania. Biedny, ślepy, darł się w ciemnościach tak, że na koncu go znalazłam...
Mój dresik malutki...
Zaznaczam, że dresikiem nazwała go moja córka
Zupełnie nie wiem, dlaczego

Biedny kocio...
Ach, tak sobie wspominałam...
Początki mojej kociofobii
I koniec normalnego życia
