m_orsetti pisze: Boo77 pisze:Ale nie przypuszczam by pomoc Gabrysi wymagała ofiary z całego życia.
Słuchaj Boo... Z tego, co piszesz, rozumiem, że Gabrysia nie prowadzi samodzielnej egzystencji. Nie chodzi sama- bez trzymania jej za ogon (czyli, żeby kot mógł zrobić choćby parę kroków potrzebny jest człowiek), nie wypróżnia się bez pomocy człowieka (bo sama nie dojdzie do kuwety), wymaga nie "trochę" masaży- tylko dużo (zajmowałam się kotem dysfunkcyjnym i nikt mi nie wmówi, że to "odrobina wysiłku")- co więcej- nie wiecie, czy bez operacji nie sprawiacie jej strasznego bólu... Kotka nie jest w stanie sama się wymyć (co dla kota jest wielkim cierpieniem egzystencjalnym). Ostatnio kotka nie chce jeść i planujecie karmić ją na siłę... Jak dla mnie taka opieka to złożenie własnego życia w ofierze kotce. Tak to nazwałam. Być może dla Ciebie- to drobiazg.
Jeśli
ulvhedinn ma doświadczenie w takich przypadkach- może umie to wszystko lepiej określić.
Nie chodzi sama – fakt ale przemieszcza się w miarę sprawnie i mimo wszystko wciąż próbuje stawiać tylne łapy.
Wypróżnia się samodzielnie i świadomie. Nie wejdzie do kuwety ale odejdzie od „posłania” na tyle ile się da i załatwia się w jedno miejsce. Nie robi pod siebie nieświadomie, nie trzeba jej „odsikiwać”.
Fakt, nie wiem ile dokładnie czasu trzeba poświęcić na masaże bo do tej pory nie musiałam się tym interesować. Odpowiedź jaką otrzymałam od weta „min. 20 min. dziennie”, na chłopski rozum wydaje mi się to dużo za mało, ale też nie przypuszczam by trzeba było poświęcać na to większą część doby.
Gdyby przy dotyku człowieka odczuwała ból, wydaje mi się, że dało by się to zauważyć?
Gabrysia na tyle na ile może się zgiąć myje się. Myła się nawet w podróży z Konina do Opola. Co więcej, jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że jest w stanie umyć się w większym stopniu niż moja Matylda, która nie ma najmniejszego problemu z tym, że myć się nie może.
Gabyś nie je od wczoraj bo ma katar i zatkany nos. Nawet człowiek z zawalonym nosem nie ma apetytu…
Nie napisałam, że opieka nad takim kotem to „drobiazg” czy „odrobina wysiłku”. Napisałam tylko, że „złożenie ofiary z samej siebie” jest chyba stwierdzenie już za daleko idącym. I fakt, tutaj Twoje słowa o moim „olewackim” podejściu do sprawy Gabrysi trochę mnie obraziły
