Bezwładna Gabrysia. W sobotę do domu, do Anki! :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 03, 2008 20:11

ulvhedinn pisze:Skoro kotka załatwia sie świadomie i jak rozumiem, jest zachowane czucie głębokie, to obstawiam powrót do zdrowia w znacznym stopniu.


I dlatego takie ważne jest pokazanie kotki dobremu ortopedzie. Przecież można taką wizytę zorganizować... Bo tak naprawdę- w tej kwestii autorytarnie powinien wypowiedzieć się specjalista.

Wydaje mi się, że równie ważne jak obejrzenie rodzaju uszkodzenia kręgów jest zespojenie kości udowej- bo Boo napisała, że jest w niej znaczny ubytek.

W każdym razie- trzymanie kota w takim zawieszeniu wcale mi się nie podoba. A czy Gabrysia cierpi z powodu bólu- niestety- nie wiemy. Wiemy jedynie, że skoro zachowała czucie- może ją boleć bardzo, bardzo strasznie. Po prostu.

M.

m_orsetti

 
Posty: 720
Od: Czw cze 01, 2006 12:51

Post » Pt paź 03, 2008 21:52

Ja zraz postaram, się po odpowiadać po kolei na wszystko. Jakoś się ustosunkować.
Tak na początek, ten wątek jest tylko i wyłącznie dla Gabrysi, by pomóc Jej. Nie dla mnie. Tym co robię nie leczę własnych ubytków w życiu czy w psychice :wink:
Zaatakowana czuję się tylko troszkę :wink:

Co w tej chwili najważniejsze. Na długo przed tym, jak przywiozłam Gabyś do Opola miałam zaplanowany wyjazd. Nie mogłam tego zmienić, odwołać czy cokolwiek. Między przyjazdem Gabyś a wyjazdem moim zdążyłam ją zawieźć do najlepszego weta jaki jest w Opolu, weta który nie ma może konkretnej specjalizacji ale u nas zajmuję się i ortopedią i chirurgią. Później wyjechałam. W normalnym używaniu jestem 3 dzień dopiero. W tej chwili mam chorego chłopa w domu, Matylda ma rzut plazmocytarnego zapalenia dziąseł a ja pracuję na III zmianę. Do tego nie udało mi się na spokojnie i rzeczowo pogadać z Lucynką. Nie tłumaczę się. Wyjaśniam jak się sprawy mają.

A teraz postaram się wypowiedzieć co do powyższych :)
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 22:01

A ha, Moniko, proszę nie odbieraj moich słów jako walki z Tobą. Nie atakuje Ciebie ani nie bronie się przez Twoim "atakiem". Staram się rzeczowo podyskutować i skorzystać z prawa posiadania własnego punktu widzenia a dokładniej swojej wersji wydarzeń.


m_orsetti pisze:
Boo77 pisze:Niestety nie uważam, że ona nie cierpi. Nie wiem tego po prostu. Mam wielką nadzieję, że nie.


Wydaje mi się, że niemożność prowadzenia normalnego życia to dla kota wielkie cierpienie. Cierpienie to nie tylko ból.


Po pierwsze, wydaje mi się, że gdyby czuła ból fizyczny dawałaby jakiekolwiek tego oznaki: płacz, miauk, unikanie dotyku, agresja – cokolwiek. Po drugie, nie wiem, nikt nie wie, na ile myślenie kota jest abstrakcyjne. Na ile kot zdaje sobie sprawę z tego, że powinien móc np. wskoczyć na fotel i jaką dla niego traumą jest to, że jest świadom tego, że mimo, iż powinien móc – nie może. Moja Matylda nie prowadzi normalnego życia – nie jest w stanie fizycznym tego zrobić a jest przeszczęśliwym, radosnym i pięknym kotem.
Wydaje mi się również, że po zwierzaku można poznać kiedy cierpi.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 22:05

m_orsetti pisze:
Boo77 pisze:Podjęliśmy decyzje o tym, że spróbujemy jej pomóc. Nikt, ani weci ani tym bardziej my, nie wiemy czy będzie jakaś po prawa.


Ja myślę, że szczegółowa- naprawdę dobra diagnostyka dałaby taką odpowiedź. Skoro na koncie Gabrysi znalazło się niemało środków- przeznaczcie je na taką diagnostykę.

Postaram się to nadrobić. Potrzebuje tylko pomocy, ponieważ tu, w Opolu nie znajdę już innego weta a nikt też nie pomoże mi tutaj znaleźć kogoś poza Opolem, więc pomóc musicie mi Wy.
To, dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej, wyjaśniłam dwa posty wyżej.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 22:20

m_orsetti pisze:
Boo77 pisze:Ale nie przypuszczam by pomoc Gabrysi wymagała ofiary z całego życia.


Słuchaj Boo... Z tego, co piszesz, rozumiem, że Gabrysia nie prowadzi samodzielnej egzystencji. Nie chodzi sama- bez trzymania jej za ogon (czyli, żeby kot mógł zrobić choćby parę kroków potrzebny jest człowiek), nie wypróżnia się bez pomocy człowieka (bo sama nie dojdzie do kuwety), wymaga nie "trochę" masaży- tylko dużo (zajmowałam się kotem dysfunkcyjnym i nikt mi nie wmówi, że to "odrobina wysiłku")- co więcej- nie wiecie, czy bez operacji nie sprawiacie jej strasznego bólu... Kotka nie jest w stanie sama się wymyć (co dla kota jest wielkim cierpieniem egzystencjalnym). Ostatnio kotka nie chce jeść i planujecie karmić ją na siłę... Jak dla mnie taka opieka to złożenie własnego życia w ofierze kotce. Tak to nazwałam. Być może dla Ciebie- to drobiazg.
Jeśli ulvhedinn ma doświadczenie w takich przypadkach- może umie to wszystko lepiej określić.

Nie chodzi sama – fakt ale przemieszcza się w miarę sprawnie i mimo wszystko wciąż próbuje stawiać tylne łapy.
Wypróżnia się samodzielnie i świadomie. Nie wejdzie do kuwety ale odejdzie od „posłania” na tyle ile się da i załatwia się w jedno miejsce. Nie robi pod siebie nieświadomie, nie trzeba jej „odsikiwać”.
Fakt, nie wiem ile dokładnie czasu trzeba poświęcić na masaże bo do tej pory nie musiałam się tym interesować. Odpowiedź jaką otrzymałam od weta „min. 20 min. dziennie”, na chłopski rozum wydaje mi się to dużo za mało, ale też nie przypuszczam by trzeba było poświęcać na to większą część doby.
Gdyby przy dotyku człowieka odczuwała ból, wydaje mi się, że dało by się to zauważyć?
Gabrysia na tyle na ile może się zgiąć myje się. Myła się nawet w podróży z Konina do Opola. Co więcej, jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że jest w stanie umyć się w większym stopniu niż moja Matylda, która nie ma najmniejszego problemu z tym, że myć się nie może.
Gabyś nie je od wczoraj bo ma katar i zatkany nos. Nawet człowiek z zawalonym nosem nie ma apetytu…
Nie napisałam, że opieka nad takim kotem to „drobiazg” czy „odrobina wysiłku”. Napisałam tylko, że „złożenie ofiary z samej siebie” jest chyba stwierdzenie już za daleko idącym. I fakt, tutaj Twoje słowa o moim „olewackim” podejściu do sprawy Gabrysi trochę mnie obraziły :(
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 22:25

m_orsetti pisze:
Boo77 pisze:Nie ma szczegółowego opisu lekarskiego. Ze zdjęcia wiemy, że ma zmienione chyba dwa kręgi po wypadku oraz ubytek w kości udowej (bodajże), nie ma nic do operacji.

Boo- to wyłącznie Twoje wnioski. Nie opinia weta-ortopedy. Trzeba to pokazać specjaliście. Przekazać wyniki i zdjęcie do konsultacji. Na mój gust- dwa uszkodzone kręgi i ubytek w kości udowej bez operacji nie da się wyleczyć.

To nie moje wnioski tylko weta który ją prześwietlał, badał i który u nas takie przypadki operuje. Specjalisty dopiero staram się z Waszą pomocą szukać. Według naszego weta, to co było uszkodzone po pierwszym czy drugim wypadku w tej chwili nie nadaje się już do operacji bo jest za późno. Uzyskałam odpowiedź, że już nic nie można więcej zrobić.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 22:30

m_orsetti pisze:
Boo77 pisze:Z krwi wyszła tylko lekka anemia i podwyższona amylaza.

Boo- ktoś interpretował te wyniki poza Tobą? Czy poza biochemią (zakładam, że zrobiono kotce rozległą), robiono jej testy na wiadomo-co, oraz dalszą diagnostykę urazu?


Nie interpretowałam wyników bo po pierwsze nie bardzo się na nich znam a po drugie nawet ich osobiście nie widziałam. Wpisałam to, co przekazała mi wetka. Badanie krwi było pełne. Testy na wirusówki są ujemne.
Co do dalszej diagnostyki powiedziano mi, że jedyne co pozostało to mielografia ale byłaby to już tylko „sztuka dla sztuki” zbyt obciążająca Gabrysię i bezsensowna.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 22:32

m_orsetti pisze:
Boo77 pisze:Gabyś musi być ćwiczona i powinna dostawać leki (nivalin, nootropil, vit. B1, coś ogólnie na wzmocnienie).


Rozumiem, że taką opinię wydał jakiś wet. Czy ta opinia była konsultowana z kimś jeszcze? Jakie ten wet wydał orzeczenie odnośnie rokowań?


Nie, nie była konsultowana. W Opolu nie miałam z kim. Poza Opolem muszę dopiero znaleźć, wcześniej nie było możliwości.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 22:34

m_orsetti pisze:Moja opinia jest następująca: uważam, że Gabrysię- z tym wszystkimi nazbieranymi dla niej finansami należy umieścić w dobrym szpitaliku. Tam poddać ją wyczerpującej diagnostyce (a nie domysłom jednego weta). Dowiedzieć się, jaką ma szansę.


Zgadzam się z Twoim uważaniem. O ile znajdzie się takie miejsce na tyle blisko bym mogła ją tam zostawić i moja obecność na miejscu nie będzie potrzebna na co dzień. I o ile będzie na to kasa.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 22:36

m_orsetti pisze:Bardzo Was przepraszam- ale- albo w tę- albo "wewtę". Albo dajecie kotce określoną szansę- leczycie ją ostro- ona zaskakuje- i widzimy wszyscy, że idzie ku dobremu- albo podejmujecie decyzję o eutanazji. Bo inaczej to po prostu o męczenie zwierzątka.


Po pierwsze wydaje mi się, że Gabrysia nawet w obecnym stanie nie jest kotem do uśpienia. Po drugie umowa z Koninem jest taka, że gdyby przyszło nam do głowy takie rozwiązanie (lakonicznie mówiąc) Gabrysia wraca do schroniska w Koninie.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 22:40

m_orsetti pisze:
Boo77 pisze:Moniko, piszesz bardzo mądre słowa. Niestety, jak widzisz, nie umiem równie mądrze odpowiedzieć. Stan Gabrysi nie da się tak zdefiniować by było wiadomo dokładnie co i jak jest i co i jak będzie.


Boo- to jest sedno problemu. Kotka wymaga szczegółowej diagnostyki. Jeśli są na to finanse i szansa- dajcie ją kotce. Jeśli nie macie takiej szansy- nie męczcie tego kota.

Weci, do których mam zaufanie i nie mam najmniejszej podstawy by negować ich opinie, powiedzieli, że pozostały już leki i rehabilitacja. Że nie ma szans na operację, kolejną diagnostykę. Tutaj, na forum, jesteś na razie pierwszą osobą która twierdzi, że można coś więcej. I o to się postaram. Co do „męczenia” kota alternatywę wpisałam post wyżej.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 22:45

m_orsetti pisze:
Boo77 pisze:Ze zdjęcia wiemy, że ma zmienione chyba dwa kręgi po wypadku oraz ubytek w kości udowej (bodajże)


Ten opis wskazuje na to, że ortopedia może tu pomóc. To nie jest uraz rdzenia- skoro kotka ma czucie w tylnych łapkach- najprawdopodobniej można jej pomóc i nie ma restrykcji krótkiego czasu reakcji po wypadku.
Z wątku widzę, że nikt nie pytał ortopedy o opinię.


Nikt nie pytał bo nie ma ortopedy (rozwinięcie tej wypowiedzi w poprzednich moich pisaniach). Ale oby-dwóch co ich tu mamy a którzy zajmują się tą dziedziną, wskazują na zbyt długi czas na operację.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 22:50

m_orsetti pisze:Anka,jeśli ktoś realizuje misję opiekując się takimi zwierzakami- chwała, cześć i dziękczynienie. Ale wtedy także należy mu się diagnostyka i rokowania w miejsce "przekonań osobistych". Wiedza to nie "pobożne życzenia", że "jak Gabi znajdzie domek to kręgi jej się zrosną i ubytek w kości uda sam zasklepi" i kotka przestanie być w takim stanie, w jakim jest teraz.

To też takie trochę przykre dla mnie :(
Nie mam przekonań osobistych w tym temacie. Słucham swoich wetów i wyciągam wnioski z opieki nad Matyldą.
Nie mam też „pobożnych życzeń” że się Gabrysi zrosną kręgi (nawet nie wiem czy powinnam takie życzenie mieć). Szukam dla niej domu bo opinia wetów była: leki i ćwiczenia. A to, najlepsze wyniki będzie miało w domu.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 23:00

m_orsetti pisze:
Anka pisze:Trochę mam uczucie, że atakujesz Boo, a nie widzę tutaj powodu.


Nikogo nie atakuję. Zakładam tylko, że to forum jest po to, żeby pomagać kotom- a nie ludziom. Pisząc w tym wątku mam na uwadze wyłącznie dobro Gabrysi. I jej godność.

Ten wątek jest tylko i wyłącznie dla Gabrysi. Ja pomocy (Bogu dzięki) nie potrzebuję

m_orsetti pisze:Anka- powiem Ci co czuję przeczytawszy ten wątek- bo patrzę na niego codziennie. Że się tutaj zrezygnowało z robienia czegokolwiek więcej poza szukaniem "ofiarnika" co to zrobi "resztę". Boo wyciągnęła Gabi ze schronu- bardzo szlachetnie. Od tego dnia jest za nią odpowiedzialna- bo taka jest kolej rzeczy. I trochę szkoda, że przestała robić dalsze kroki diagnostyczne i lecznicze- bo jak się powiedziało A- warto powiedzieć B. I C. I D... A dopiero potem znaleźć kotce dom. Rozumiem, że to teraz obciąża Boo. Bo to ona zdecydowała się rozpocząć pomaganie Gabrysi. I ona ma prawo do decyzji- co dalej. Ja tylko podpowiadam, że można więcej. A to nie ma nic wspólnego z atakowaniem Boo.


Ok. Może to tak wyglądać, że zrezygnowano. Ale nie szukam ofiarnika. Szukam domu który świadomie weźmie Gabrysię wiedząc, że jest w stanie zająć się takim kotem. A nie „resztę”. Jeśli słyszysz od dwóch wetów te same słowa (leki i ćwiczenia, nic już więcej) a później 3 tygodnie praktycznie cię nie ma to trudno robić dalsze kroki.

m_orsetti pisze:Ja nie uważam, że Gabi jest w stanie "do szukania domku"- bo nie wiadomo, co z nią dalej będzie. Jeśli jej stan medyczny i brak wiedzy o nim nie przeszkadza komuś, kto zechce ją przygarnąć- jego sprawa. Ja jednak myślę- i mam prawo do własnej opinii- że nieludzkie jest trzymanie tego kota bez dalszej diagnostyki w takim stanie, w jakim jest.
Uważam, że Gabi jest w stanie, w którym należałoby albo zrobić następne kroki w kwestii leczenia- albo uśpić. Trzymanie jej w stanie "zawieszenia", w którym znajduje się aktualnie do czasu "aż znajdzie się domek" nie jest dla mnie humanitarne.


Fakt, Gabyś nie jest w stanie do szukania zwykłego domu. Jest w stanie do szukania konkretnego domu na wczoraj. W tej chwili w Fundacji już nic raczej nie ruszy konkretnie do przodu. Jedyną szansą jest dom. Co z tego, że ja ją gdzieś zawiozę, będę diagnozować czy będzie miała jakieś zabiegi jak po wszystkim wróci do klatki? Ona MUSI mieć dom na już!
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 23:06

Ufff :) To się naprodukowałam. Ale mam nadzieję, że jest to czytelne i trochę rozjaśnia położenie Gabrysi, jej stan oraz moją opinię.

Jeśli ktoś, w nie za dużej odległości od Opola (Wrocław, Katowice, Gliwice) może mi polecić dobrego chirurga-ortopedę, szpitalik słowem osobę i miejsce, umówię się i zawiozę tam Gabrysię.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 67 gości