Boo77 pisze:Niestety nie uważam, że ona nie cierpi. Nie wiem tego po prostu. Mam wielką nadzieję, że nie.
Wydaje mi się, że niemożność prowadzenia normalnego życia to dla kota wielkie cierpienie. Cierpienie to nie tylko ból.
Boo77 pisze:Podjęliśmy decyzje o tym, że spróbujemy jej pomóc. Nikt, ani weci ani tym bardziej my, nie wiemy czy będzie jakaś po prawa.
Ja myślę, że szczegółowa- naprawdę dobra diagnostyka dałaby taką odpowiedź. Skoro na koncie Gabrysi znalazło się niemało środków- przeznaczcie je na taką diagnostykę.
Boo77 pisze:Ale nie przypuszczam by pomoc Gabrysi wymagała ofiary z całego życia.
Słuchaj Boo... Z tego, co piszesz, rozumiem, że Gabrysia nie prowadzi samodzielnej egzystencji. Nie chodzi sama- bez trzymania jej za ogon (czyli, żeby kot mógł zrobić choćby parę kroków potrzebny jest człowiek), nie wypróżnia się bez pomocy człowieka (bo sama nie dojdzie do kuwety), wymaga nie "trochę" masaży- tylko dużo (zajmowałam się kotem dysfunkcyjnym i nikt mi nie wmówi, że to "odrobina wysiłku")- co więcej- nie wiecie, czy bez operacji nie sprawiacie jej strasznego bólu... Kotka nie jest w stanie sama się wymyć (co dla kota jest wielkim cierpieniem egzystencjalnym). Ostatnio kotka nie chce jeść i planujecie karmić ją na siłę... Jak dla mnie taka opieka to złożenie własnego życia w ofierze kotce. Tak to nazwałam. Być może dla Ciebie- to drobiazg.
Jeśli
ulvhedinn ma doświadczenie w takich przypadkach- może umie to wszystko lepiej określić.
Boo77 pisze:Nie ma szczegółowego opisu lekarskiego. Ze zdjęcia wiemy, że ma zmienione chyba dwa kręgi po wypadku oraz ubytek w kości udowej (bodajże), nie ma nic do operacji.
Boo- to wyłącznie Twoje wnioski. Nie opinia weta-ortopedy. Trzeba to pokazać specjaliście. Przekazać wyniki i zdjęcie do konsultacji.
Na mój gust- dwa uszkodzone kręgi i ubytek w kości udowej bez operacji nie da się wyleczyć.Boo77 pisze:Z krwi wyszła tylko lekka anemia i podwyższona amylaza.
Boo- ktoś interpretował te wyniki poza Tobą? Czy poza biochemią (zakładam, że zrobiono kotce rozległą), robiono jej testy na wiadomo-co, oraz dalszą diagnostykę urazu?
Boo77 pisze:Gabyś musi być ćwiczona i powinna dostawać leki (nivalin, nootropil, vit. B1, coś ogólnie na wzmocnienie).
Rozumiem, że taką opinię wydał jakiś wet. Czy ta opinia była konsultowana z kimś jeszcze? Jakie ten wet wydał orzeczenie odnośnie rokowań?
Moja opinia jest następująca: uważam, że
Gabrysię- z tym wszystkimi nazbieranymi dla niej finansami należy umieścić w dobrym szpitaliku. Tam poddać ją wyczerpującej diagnostyce (a nie domysłom jednego weta). Dowiedzieć się, jaką ma szansę.Bardzo Was przepraszam- ale- albo w tę- albo "wewtę". Albo dajecie kotce określoną szansę- leczycie ją ostro- ona zaskakuje- i widzimy wszyscy, że idzie ku dobremu- albo podejmujecie decyzję o eutanazji. Bo inaczej to po prostu o męczenie zwierzątka.
Boo77 pisze:Moniko, piszesz bardzo mądre słowa. Niestety, jak widzisz, nie umiem równie mądrze odpowiedzieć. Stan Gabrysi nie da się tak zdefiniować by było wiadomo dokładnie co i jak jest i co i jak będzie.
Boo- to jest sedno problemu. Kotka wymaga szczegółowej diagnostyki. Jeśli są na to finanse i szansa- dajcie ją kotce. Jeśli nie macie takiej szansy- nie męczcie tego kota.
Boo77 pisze:To, że nie mogę zabrać Gabrysi do siebie jest moją wielką tragedią. Chcę jej pomóc ale nie wiem już jak :( Bo pomocą dla Gabrysi jest dom a nie mam skąd go wziąć :(
Boo- zrobiłaś już dużo- ale nie do końca. Zawieź teraz Gabrysię do szpitaliku. Dobrego. Niech się wypowie dobry lekarz- operator, niech on podejmie decyzję, co dalej. A jeśli dobry lekarz powie, że kotka ma niewielką, bądź żadną szansę- uśpij ją. Niech ona więcej nie cierpi, Boo.
Szacun
Monika