» Czw paź 02, 2008 6:48
Wczoraj po południu już nie miałam ani czasu ani siły wchodzić na forum ani odebrać poczty. W lecznicy spędziłam ponad godzinę, bo trzeba było Stefkowi dać kroplówkę, a to trwa, potem w domu karmienie przez sondę, w trakcie tego Stefek zaczął się dławić, musiałam sondę wyjąć i karmić do pysia, po trochę, bo ciężko mu łykać.
To jednak koci katar, mocny katar, Stefek dostaje codziennie antybiotyki.
Poza tym są jeszcze inne koty, które też potrzebują opieki.
Trzeba posprzątać kuwetki, nakarmić kotki, wymiziać, wygłaskać.
Staram się, żeby nie odczuły mocno tego, że jest w domu chory, który wymaga duuużooo opieki, ale mam tylko dwie ręce, muszę pracować, dojechać do pracy, wrócić, potem marsz do lecznicy i z powrotem.
Wieczorem jestem tak padnięta, że nie mam siły na komputer, sorry za brak wieczornych wieści.
Jeśli chodzi o szansę Stefka to jest trochę, jak huśtawka: są lepsze i gorsze dni. Mam nadzieję, że w końcu uda się Stefunia wyciągnąć z choroby.