Bezwładna Gabrysia. W sobotę do domu, do Anki! :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 03, 2008 8:44

Boo77 pisze:Domu, domu i jeszcze raz domu! Gabrysię trzeba szybko zabrać z Fundacji w domowe pielesze!

Proszę, pomóżcie jej...



:cry:

honda11

 
Posty: 6665
Od: Wto maja 27, 2008 10:43
Lokalizacja: Leszno / Wielkopolska

Post » Pt paź 03, 2008 9:30

Boo77 pisze:Domu, domu i jeszcze raz domu! Gabrysię trzeba szybko zabrać z Fundacji w domowe pielesze!


Boo- czytam ten wątek od początku i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tylko Ty poradziłabyś sobie z opieką nad tym Kotem. To jest bardzo trudny przypadek- trzeba kochać takiego kota- i wtedy ma się powód, żeby poświęcić swój cały czas i uwagę. Ty tego kota chyba kochasz- i na pewno dałabyś sobie radę z pielęgnacją tak skomplikowanego przypadku.

Dlaczego jej nie weźmiesz? Weź chociaż na podleczenie. Wtedy może będzie szansa, żeby ktoś się zdecydował- bo na razie ten kot jest bardzo, bardzo chory i kiepsko widzę zgłoszenie od osoby, która Gabrysi nie zna osobiście.

Boo- weź Gabrysię do siebie.

Z szacunkiem
Monika

m_orsetti

 
Posty: 720
Od: Czw cze 01, 2006 12:51

Post » Pt paź 03, 2008 9:33

i jak dzis apetyt pięknej Gabi?
Obrazek*Obrazek*Obrazek*Obrazek

Jeśli nie odbieram, to postaram się jak najszybciej oddzwonić - 695-817-051
Wyprzedaż przeprowadzkowa - viewtopic.php?f=27&t=110041 - ZAPRASZAM!

milenap

 
Posty: 12493
Od: Czw mar 06, 2008 12:35
Lokalizacja: słupsk

Post » Pt paź 03, 2008 10:02

CoToMa pisze:Gabrysia się zakleiła i nie chce jeść.
Będzie karmiona strzykawką.
Ale za to została wypuszczona z klatki.
Śpi z psami.


Wiadomo, że jak ma się katarek, to nawet fast foody nie smakują...

A więc Gabi nadaje się do zapsionego domku? To chyba ważna informacja :)

pamir

 
Posty: 787
Od: Pon lip 28, 2008 16:59
Lokalizacja: fizycznie Warszawa, mentalnie Kraina Wierzby Rosochatej

Post » Pt paź 03, 2008 10:06

m_orsetti pisze:
Boo77 pisze:Domu, domu i jeszcze raz domu! Gabrysię trzeba szybko zabrać z Fundacji w domowe pielesze!


Boo- czytam ten wątek od początku i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tylko Ty poradziłabyś sobie z opieką nad tym Kotem. To jest bardzo trudny przypadek- trzeba kochać takiego kota- i wtedy ma się powód, żeby poświęcić swój cały czas i uwagę. Ty tego kota chyba kochasz- i na pewno dałabyś sobie radę z pielęgnacją tak skomplikowanego przypadku.

Dlaczego jej nie weźmiesz? Weź chociaż na podleczenie. Wtedy może będzie szansa, żeby ktoś się zdecydował- bo na razie ten kot jest bardzo, bardzo chory i kiepsko widzę zgłoszenie od osoby, która Gabrysi nie zna osobiście.

Boo- weź Gabrysię do siebie.

Z szacunkiem
Monika


Tak Moniko, kocham Gabrysię. Ale nie mogę wziąć jej do siebie, o czym już tu wielokrotnie pisałam :(
Mam w domu kota neurologicznego. Matylda nie chodzi normalnie, robi po kilka chybotliwych kroczków i wywraca się. Trzeba pomagać jej w załatwianiu się co skutkuje tym, że od ponad 2 lat nie przespaliśmy normalnie nocy, tylko zrywamy się do Matyldy jak tylko słyszę, że tarabani się do kuwety. Jeśli jej nie pomogę wywróci się, napcha sobie żwirku do paszczy i obsika siebie, ścianę i biurko. Albo wypadnie z kuwety i załatwi się na dywan. Do tego Matylda bardzo źle znosi towarzystwo innych kotów, zimową, tymczasową Domkę przypłaciła zdrowiem i fizycznym i psychicznym.
Druga sprawa to mój Grzegorz. Jest astmatykiem z silną alergią i niedrożną jedną dziurką nosową. Na razie, powoli zaczyna się "uodparniać" na Tyldę.

Jest nas na forum dużo, mnóstwo z nas ma koty niepełnosprawne. Mnóstwo z nas ratuje koty kalekie. Dlatego wierzę, że znajdzie się na forum cud. Że ktoś jednak da jej szanse.
Mimo, iż dla Gabrysi różnica między schroniskiem w Koninie a teraz, Fundacją jest bardzo duża, możliwości Fundacyjne dla Gabyś się wyczerpują, ona potrzebuje własnego domu i domowej opieki. O którą proszę tutaj, na forum, nas...
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 10:19

domek dla kochanej Gabi pilnie potrzebny...
ObrazekObrazek

mumka27

 
Posty: 11450
Od: Pon gru 03, 2007 18:35
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Pt paź 03, 2008 11:55

Boo tylko Wielcy Ludzie potrafią okazać zwierzętom tyle serca :love:.
Jestem pełna szacunku dla Twojej opieki nad Matyldą i Gabrysią.

Gabrysiu kochana szukamy domku razem z Tobą.

honda11

 
Posty: 6665
Od: Wto maja 27, 2008 10:43
Lokalizacja: Leszno / Wielkopolska

Post » Pt paź 03, 2008 12:31

Boo77 pisze:Jest nas na forum dużo, mnóstwo z nas ma koty niepełnosprawne. Mnóstwo z nas ratuje koty kalekie. Dlatego wierzę, że znajdzie się na forum cud. Że ktoś jednak da jej szanse.
Mimo, iż dla Gabrysi różnica między schroniskiem w Koninie a teraz, Fundacją jest bardzo duża, możliwości Fundacyjne dla Gabyś się wyczerpują, ona potrzebuje własnego domu i domowej opieki. O którą proszę tutaj, na forum, nas...


Życzę Ci, żeby znalazła się taka osoba. Jeśli uważasz, że Gabrysia nie cierpi (bo ja mam tego rodzaju wątpliwości)- szukaj jej domu. Warto tylko dać sobie odpowiedź-jednoznaczną- czy Gabrysia ma szansę na poprawę stanu zdrowia, co jest do tego potrzebne- jeśli tak- i czy skutkiem tych działań taka osoba bez złożenia ofiary z samej siebie jest w stanie poprawić znacząco kondycję psychiczną i fizyczną Gabrysi. Myślę, że warto byłoby pokusić się o sporządzenie szczegółowego opisu lekarskiego stanu kotki- z rokowaniami i szacunkowymi kosztami leczenia. Jeśli leczenie w ogóle ma szansę tu pomóc. To byłoby uczciwe- wtedy osoba, która widziałaby co temu kotu trzeba dać- mogłaby odpowiedzialnie odpowiedzieć sobie na pytanie czy w to "wchodzić"- czy nie. Na razie wiadomo tylko tyle, że opieka nad Gabrysią przekracza możliwości fundacyjne- w każdym pojęciu. Nie ma więc pewności, że nie przekracza możliwości pojedynczego człowieka, który nie dysponuje wsparciem społecznym.

Ja wiem, że to wszystko brzmi okrutnie- ale obserwuję wątek od początku i nie widzę enuncjacji odnośnie szczególnej poprawy zdrowia kotki, której aktualna sytuacja jest - mimo opieki fundacyjnej- na pewno bardzo niekomfortowa, jeśli nie straszna.

Jestem pełna szacunku dla osób, które przygarniają chore zwierzęta- sama tak robię- jeśli można zwierzęciu pomóc- nie ma siły, która by mnie przed tym powstrzymała. Jednak przyznam szczerze- jestem przeciwna podtrzymywaniu egzystencji zwierzęcia, które cierpi i nie ma szansy na poprawę. Dlatego warto zadać sobie tu fatygę odnośnie porządnej diagnostyki i otwartego opublikowania rokowań weterynaryjnych.

Serdecznie i z szacunkiem
Monika

m_orsetti

 
Posty: 720
Od: Czw cze 01, 2006 12:51

Post » Pt paź 03, 2008 13:08

Domek dla Gabrysi bardzo potrzebny!!!
Obrazek*Obrazek*Obrazek*Obrazek

Jeśli nie odbieram, to postaram się jak najszybciej oddzwonić - 695-817-051
Wyprzedaż przeprowadzkowa - viewtopic.php?f=27&t=110041 - ZAPRASZAM!

milenap

 
Posty: 12493
Od: Czw mar 06, 2008 12:35
Lokalizacja: słupsk

Post » Pt paź 03, 2008 14:59

m_orsetti pisze:Jeśli uważasz, że Gabrysia nie cierpi (bo ja mam tego rodzaju wątpliwości)- szukaj jej domu.


Niestety nie uważam, że ona nie cierpi. Nie wiem tego po prostu. Mam wielką nadzieję, że nie. Nie zdradza żadnych oznak zewnętrznych by coś ją bolało.

m_orsetti pisze:Warto tylko dać sobie odpowiedź-jednoznaczną- czy Gabrysia ma szansę na poprawę stanu zdrowia, co jest do tego potrzebne- jeśli tak- i czy skutkiem tych działań taka osoba bez złożenia ofiary z samej siebie jest w stanie poprawić znacząco kondycję psychiczną i fizyczną Gabrysi.


Tutaj też nie jestem w stanie dać Ci odpowiedzi jednoznacznej. I nikt takiej odpowiedzi nie udzieli. Podjęliśmy decyzje o tym, że spróbujemy jej pomóc. Nikt, ani weci ani tym bardziej my, nie wiemy czy będzie jakaś po prawa. Ale nie przypuszczam by pomoc Gabrysi wymagała ofiary z całego życia. Z Gabrysią trzeba trochę codziennie poćwiczyć i pomasować łapki, chodzić podtrzymując za ogonek, podać leki. Czasem umyć jak się wybrudzi. Chyba nic więcej jakiegoś specjalnego.

m_orsetti pisze: Myślę, że warto byłoby pokusić się o sporządzenie szczegółowego opisu lekarskiego stanu kotki- z rokowaniami i szacunkowymi kosztami leczenia. Jeśli leczenie w ogóle ma szansę tu pomóc. To byłoby uczciwe- wtedy osoba, która widziałaby co temu kotu trzeba dać- mogłaby odpowiedzialnie odpowiedzieć sobie na pytanie czy w to "wchodzić"- czy nie. Na razie wiadomo tylko tyle, że opieka nad Gabrysią przekracza możliwości fundacyjne- w każdym pojęciu. Nie ma więc pewności, że nie przekracza możliwości pojedynczego człowieka, który nie dysponuje wsparciem społecznym.


Nie ma szczegółowego opisu lekarskiego. Ze zdjęcia wiemy, że ma zmienione chyba dwa kręgi po wypadku oraz ubytek w kości udowej (bodajże), nie ma nic do operacji. Z krwi wyszła tylko lekka anemia i podwyższona amylaza. Gabyś musi być ćwiczona i powinna dostawać leki (nivalin, nootropil, vit. B1, coś ogólnie na wzmocnienie). Stan Gabrysi jest taki, że tylne nogi nie współpracują zgodnie z przodem kota. Jest w stanie stanąć na łapach ale raczej bez pomocy nie będzie szła. Załatwia się świadomie, nie na swoje posłanko.
Co do pomocy finansowej to jest ona bardzo duża, na koncie Fundacji jest spora suma na opiekę nad Gabrysią.

m_orsetti pisze:Ja wiem, że to wszystko brzmi okrutnie- ale obserwuję wątek od początku i nie widzę enuncjacji odnośnie szczególnej poprawy zdrowia kotki, której aktualna sytuacja jest - mimo opieki fundacyjnej- na pewno bardzo niekomfortowa, jeśli nie straszna.


Na pewno jest niekomfortowa. Czy straszna - aż tak tego bym nie nazwała. Faktem jest, że w Fundacji, wśród tylko zwierzaków i tak małej ekipie ludzi Gabrysia się "gubi" i pochłania dużo czasu potrzebnego dla całej reszty zwierząt. Dlatego dom jest tak pilnie i bardzo potrzebny.

m_orsetti pisze:Jestem pełna szacunku dla osób, które przygarniają chore zwierzęta- sama tak robię- jeśli można zwierzęciu pomóc- nie ma siły, która by mnie przed tym powstrzymała. Jednak przyznam szczerze- jestem przeciwna podtrzymywaniu egzystencji zwierzęcia, które cierpi i nie ma szansy na poprawę. Dlatego warto zadać sobie tu fatygę odnośnie porządnej diagnostyki i otwartego opublikowania rokowań weterynaryjnych.


W pełni się z Tobą zgadzam! Dlatego uśpiłam małego Zdrojka [*] :cry: Mino, że mruczał, mimo, iż nie było większych widocznych oznak, że cierpi. Ale egzystencja takiego kota byłaby wegetacją. Dlatego zrobiłam to co zrobiłam, choć wciąż pęka mi serce i mam okrutne poczucie winy. Ale mam nadzieję, że zrobiłam dobrze.


Moniko, piszesz bardzo mądre słowa. Niestety, jak widzisz, nie umiem równie mądrze odpowiedzieć. Stan Gabrysi nie da się tak zdefiniować by było wiadomo dokładnie co i jak jest i co i jak będzie. Zabrałam ją z Konina bo wiedziałam, że w Fundacji będzie miała większą szansę. Niestety ta szansa jest coraz mniejsza im przybywa zwierząt i kłopotów w Fundacji a chęć Gabrysi na wychodzenie z klatki rośnie. To, że nie mogę zabrać Gabrysi do siebie jest moją wielką tragedią.
Chcę jej pomóc ale nie wiem już jak :( Bo pomocą dla Gabrysi jest dom a nie mam skąd go wziąć :(
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 15:40

Ehhh....
Gabrysiu hop po dom!

alareipan

 
Posty: 7217
Od: Wto lip 22, 2008 13:50
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 03, 2008 15:54

Dobra. Nie jestem w stanie przebić się przez cały wątek...
Pytania:
-od jak dawna Gabrynia jest w tym stanie?
-jaka była diagnostyka?
-porusza się z trudem, wcale, czy jest całkiem bezwładna i najwazniejsze- przód ma sprawny? Może wózek miałby sens?
-załatwia się świadomie, tak? nie gubi, ani nie trzeba jej ręcznie odsikiwac?
-jest zgodna w odniesieniu do psów i kotów?

Pomyślę porządnie nad DT dla Gabci, ale
1.nic nie obiecuję na pewno (mam niezły zwierzyniec, w większości chory lub niesprawny). W dodatku najpierw musze chyba oddać do DS Gabi (ONka), bo ona gania koty, nieszkodliwie, ale... moje ją maja w doo, ale niesprawnej Gabryni mógłby zaszkodzić stres.
2.w razie gdybym ją brała, potrzebna będzie pomoc finansowa, aktualnie zwierzyniec pożera wszystkie fundusze, a dług u weta przekroczył 3,5 tysiąca.
Za to znam się w miarę na problemach pourazowych "kręgosłupnych"- mam sukę na wózku, drugą po operaqcyjnej stabilizacji kręgów, miałam kotkę z niedowładem nietrzymajacą moczu.... :oops:
kontakt telefoniczny: 786 116 007 Obrazek

Jeśli komuś coś zalegam (bazarek itp) proszę o kontakt- skleroza ;)

ulvhedinn

 
Posty: 4214
Od: Śro wrz 13, 2006 19:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt paź 03, 2008 16:00

ulvhedinn pisze:Dobra. Nie jestem w stanie przebić się przez cały wątek...
Pytania:
-od jak dawna Gabrynia jest w tym stanie?
-jaka była diagnostyka?
-porusza się z trudem, wcale, czy jest całkiem bezwładna i najwazniejsze- przód ma sprawny? Może wózek miałby sens?
-załatwia się świadomie, tak? nie gubi, ani nie trzeba jej ręcznie odsikiwac?
-jest zgodna w odniesieniu do psów i kotów?


1. Pierwszy wypadek miała w czerwcu, do sierpnia "dawała" sobie radę na wolności, w sierpniu był drugi z którego już nie wyszła o własnych łapach.
2. Diagnostyka dopiero u nas, we wrześniu, rtg wykazało zmienione dwa kręgi i ubytek w kości tylnej łapy.
3. Sprawie porusza się na sprawnym przodzie. Tył reaguje ale nie do końca wie o co biega. Potrafi sama stanąć i trochę postać, chodzi ładnie trzymana za ogon. Wózek chyba byłby dobrym wyjściem, chyba, zeby rehabilitacja i leki by usprawniły tył.
4. Załatwia się świadomie, unosi ogonek przy sikaniu, nie gubi niczego. Czasem tylko się wybrudzi załatwiając się na leżąco.
5. Zgoda ze wszystkim co się rusza.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 03, 2008 16:06

Dobra, to ja się biorę za myslenie.
Swoja drogą wózek mógłby być naprawde niezłym rozwiazaniem, pod warunkiem równoległych ćwiczeń z chodzenia (żeby jej całkiem nie rozleniwić). Kotka mogłaby wtedy poczuć się samodzielna i pewniejsza.
kontakt telefoniczny: 786 116 007 Obrazek

Jeśli komuś coś zalegam (bazarek itp) proszę o kontakt- skleroza ;)

ulvhedinn

 
Posty: 4214
Od: Śro wrz 13, 2006 19:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt paź 03, 2008 16:13

Czyli nie tragedia.
Zgadzam się z jedną z przedmówczyń, że podtrzymywanie na siłę zwierząt cierpiących jest okrutne. Ale podejrzewam, że Gabi nie cierpi. Mój wielki pies trzy lata temu był sparaliżowany, pełzał na przednich łapach. Nie wiadomo było czy z tego wyjdzie. Ale spojrzenie w jego pysk wyraźnie mówiło, że ten pies chce żyć. Odrazu powiedziałam, że w razie czego wózek, ale napewno nie eutanazja (chociaż niektórzy o tym przebąkiwali, na szczęście nie mój wet). dostawał podobnie jak Gabi - nivalin, vit. z grupy B, jeszcze coś homeopatycznego. Mojemu udało się z tego wyjść nieźle, chodzi, ma tylko niedowład. Ale odrazu był leczony. Chodzi mi o to, że zwierzę adaptuje się nieźle do takiej sytuacji i otoczone opieką może żyć szczęśliwie.

sama zaczęłam przemyśliwać, czy nie przywieźć jej do mnie wraz z Charliem jednym transportem. Właściwie i u mnie głównym problemem są finanse :roll: . No i Wrocław jednak bliżej.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 45 gości