Po wyjściu z auta kuzynka poszła do domu a ja za nią szłam. W pewnej chwili usłyszałam koci płacz. Wróciłam na podwórko i zaczęłam się rozglądać. Zobaczyłam czarne kocie siedzące w okienku piwnicznym. Niedaleko koło auta siedziała wychudzona, mała kotka.Patrzyła na mnie błagalnie. Widać było na pierwszy rzut oka, że jest bardzo chora
Wyniosła, żeby ktoś je uratował. Ona wie, że umrze, chciała uratować tego kociaka. Dobrze, że trafiła na mnie. Wzięłam kociaka i poszłam do domu do kuzynki. Po jakichś 5 minutach wyszłam zobaczyć, czy jest kotka. Pokazałam jej kociaka.Popatrzyła...i odeszła.Obejrzała się jeszcze raz i zniknęła w ogrodzie
Ona wiedziała...wiedziała, że zaopiekuję się jej kociakiem. Nie mogła bym go tam zostawić.
Pojechałyśmy do weta na Fredry. Kupiłam Mixol i krople wetka dała. Kociaka określiła na około 3 tygodnie, ja myślę, że ma nieco więcej może ze 4-ry? Jak na życie w takich warunkach i chorą kocią mamę kociątko wygląda ładnie. Tylko jedno oczko ma trochę zaropiałe i nie widać na razie (tfutfu) żeby miało koci katar. To koteczek. Śliczny koteczek
Szukamy już kochającego domku bo wyrośnie z niego piękny pieszczoszek. Zobaczcie sami
Tu u weta
I już u mnie
O zdrowiu kociaczka i postępach w karmieniu będziemy zdawać relacje. Boję się jak zareaguje na mleko, oby nie było biegunki
No i usilnie ustawiać się w kolejce po kociaka
Moje dwa Kociska właśnie ofukały malucha, który zaczął miauczeć.Ech głuptasy dwa
Właśnie mnie obsiurał
No to leziemy szukać domku
Taki jestem piękny









