K-ów,kolejne chore maluszki wzięte ze schronu,umierają nam:(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 26, 2008 15:33

kosma_shiva pisze:kurde no, juz się połapać nie moge.
Akcja chyba jednak musi zostac przeniesiona na jutro. bo pani vetka ma dyżu do 19tej, Miuti u niej ma być o 18.30, a wiec nie bedzie jej wtedy w domu, a ja później nie moge.
No i ta wetka pojecia nie ma, co to Chiron, i gdzie toto ....


no to jednak jutro

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 26, 2008 15:36

Tweety pisze:
kosma_shiva pisze:kurde no, juz się połapać nie moge.
Akcja chyba jednak musi zostac przeniesiona na jutro. bo pani vetka ma dyżu do 19tej, Miuti u niej ma być o 18.30, a wiec nie bedzie jej wtedy w domu, a ja później nie moge.
No i ta wetka pojecia nie ma, co to Chiron, i gdzie toto ....


no to jednak jutro


tylko ja jutro w tej akcji nie mogę brać udziału, bedzie musiał to ktoś inny zrobić.
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

Post » Pt wrz 26, 2008 15:40

kosma_shiva pisze:
Tweety pisze:
kosma_shiva pisze:kurde no, juz się połapać nie moge.
Akcja chyba jednak musi zostac przeniesiona na jutro. bo pani vetka ma dyżu do 19tej, Miuti u niej ma być o 18.30, a wiec nie bedzie jej wtedy w domu, a ja później nie moge.
No i ta wetka pojecia nie ma, co to Chiron, i gdzie toto ....


no to jednak jutro


tylko ja jutro w tej akcji nie mogę brać udziału, bedzie musiał to ktoś inny zrobić.


oczywiście, nawet wiem kto :wink:

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 26, 2008 22:12

Cięzko mi pisać to, co teraz napiszę, ale myslę, że powinnam. Filuś, wziety przez Pieczarkę z tego samego magazynu, co wasze maluchy, jest drugą dobę w szpitalu. Nie miał robionych testów (wynik pozytywny nie zmnieniłby zastosowanego leczenia, więc po co), ale według weta to panleukopenia. Pieczarka będzie nalegała na testy-chociażby po to, by wiedzieć, czy może brać jeszcze jakieś koty. Jeżeli macie możliwość, zachowajcie jakieś środki ostrożności. Jeżeli Filuś nie przeżyje, Pieczarka zdecyduje się chyba na sekcję-wtedy będzie mozna twierdzić cos na pewno. Pieczarka obiecała dopisać cos jutro, ale myślę, że lepiej za dużo, niż za mało ostrożności.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 26, 2008 22:46

dobrze, że napisałaś Tosza, wróg znany jest o niebo lepszy od nieznanego.
Wśród tych naszych tylko jeden miał biegunkę. To Daszeńka, maleńka kocinka, która tak bardzo chciała iść do domu :cry:. Reszta ma typowe objawy kociego kataru ale może pp gdzieś w tle... Czekamy do poniedziałku co dalej z tymi kociakami. Nie zadzwoniłam dzisiaj do Chirona, nie miałam siły ale oni też nie dzwonili więc chyba wszystkie żyją.
Dzisiaj wieczorem zawiozłam Kamę, trikolorkę od p. Kazi, do Krakvetu i bardzo dobry pomysł to był gdyż Kama już miała zmiany w oskrzelach i 40 st gorączki :( Musiałam trochę powalczyć aby zabrać pani tę kićkę, bo nie chciała się zgodzić. Oczywiście Kama jest już w mojej łazience (Gandalf został wyrzucony na pokoje), bo trzeba jej podać codziennie zastrzyk więc mój TŻ ma nowe zajęcie, w końcu narzekał, że mu się nudzi w domu :wink: Szkoda tylko, że Kama cały czas płacze, uspakaja się w momencie siedzenia tam razem z nią :(
W Krakvecie czekała na mnie też bezdomna koteczka pogryziona przez 3 psy. Ona jest piękna, szylkretowa, 4-miesięczna :1luvu: Tylna nóżka w gipsie, złamane żebra, zacerowane mięśnie i odma więc jest w gorseciku i oczywiście chce aby ją cały czas miziać, bo inaczej beczy. Kocinka już na DT

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 26, 2008 23:06

Filuś mało wymiotował i nie miał megabiegunki-tylko luźne kupy. I bardzo wysoką gorączkę-43 stopnie. I natychmiast dostał leki. Ale od 48 godzin nie je i jest osowiały. Za to nie ma żadnych objawów kociego kataru.Jego stan się ani nie pogarsza, ani nie poprawia. Podobno jak przeżyje weekend, będzie mozna myślec poztywnie. Podobne objawy daje chyba też zwykłe zarobaczenie-tak było z moja Gruszeczką. Wyszła z tego ( po kroplówkach i antybiotykach), tylko że w jej przypadku od początku twierdzono, że to na 100% nie pp.
Poprawka-nie je od 72 godzin :(

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 26, 2008 23:56

Filus, trzymaj się kocinko, za dużo tej smierci ostatnio, oj za dużo :cry:

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 27, 2008 9:13

no to jajo! Kosma dzwoni rano ze schronu, że persię zabrała babka z TOZ-u 8O I już ...
Podszyta strachem zadzwoniłam do Edziny, która tłukła sie pół Polski po persicę aby jej o tym powiedzieć. Ale Edzina to oaza spokoju, mnie trafiło by na miejscu :oops: Uzgodniłyśmy wcześniej z Kosmą, że w razie czego w schronie do wzięcia jest norwegowata młodziutka koteńka (od wczoraj więc nic nie wiadomo oprócz tego, że ma ranę na kuprze),ewentualnie można wziąć od Kosmy persię Furię, która blokuje nam tymczas a domku jakoś nie widać.
Edzina zdecydowała się na kociuszkę ze schronu. I ja z wieściami jestem na tym etapie.
Kama w mojej łazience przepłakała właściwie większą część nocy więc koło 4 nad ranem zrobiłam sobie gniazdko ze szlafroka na podłodze i siedziałam tam razem z nią dopóki nie usnęła mi na rękach.
Co do koteczki, o której alarmowała Miuti, sprawa szczęśliwie rozwiązana jeśli chodzi o tymczas, bo wzięła ją jakaś wetka

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 27, 2008 9:35

w Chironie wszystkie żyją ale nadal te dwa .... :cry: nie chce mi się gadać na ten temat :cry:

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 27, 2008 10:50

Ale sie porobilo z ta persica, no ale moze to dobrze.....
Obrazek
Obrazek

catalina

 
Posty: 1528
Od: Sob kwi 16, 2005 10:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 27, 2008 11:58

Rysiaczki na pocieszenie melduja, ze jest OK
:)
choc kupki luzne ...

ale socjalizacja ladnie postepuje
zo

Zowisia

 
Posty: 6607
Od: Śro sty 10, 2007 19:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 27, 2008 15:59

Czy ma moze któraś z was klatkę taką stacjonarną zeby kocieta oswoić??? :roll:
Obrazek
Obrazek

catalina

 
Posty: 1528
Od: Sob kwi 16, 2005 10:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 27, 2008 16:11

Ja klatki nie mam ... ale podpowiadam, ze mozna duzy karton np z telewizora albo pralki zaadaptowac ... z boku wyciac okno, zabezpieczyc np. siatka ogrodowa (sklepy ogrodnicze) albo rusztem od piekarnika, takim z precikow chromowanych, od gory naciac karton z 3 stron pare cm od brzegu, i zrobic otwierana klape) ja tak chowam juz druga rate kociat. Pierwsza byla Misia - samotnie tam mieszkala przez jakis czas, teraz sa Rysiaczki - i maja sie calkiem dobrze.

Przy okazji informacja: juz zaobrozkowane !! wygladaja super. Obeszlo sie bez gryzienia (ale ich z kartonu nie wyjmowalam), wprost przeciwnie - wywalanie brzuszkow i mruczenie. Zlotko jest pekaty jak balonik, Sreberko troszke mniej, a Platynka dalej mala i poskrecana w precelek.
Ale chrupki sprzata z wielkim zapalem. Kupki dalej luzne, ale biegunki nie stwierdzam. Chyba po prostu zmiana diety.

Pora natrzaskac troche fot ... :)
zo

Zowisia

 
Posty: 6607
Od: Śro sty 10, 2007 19:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 27, 2008 18:22

Mama i dwa kociaki bezpieczne, pojechaly do Kingi, łapanka przebiegła sprawnie, mamusie nawet wepchnelam do transporterka bezposrednio, a malce niezrazone jej wyciem weszly do klatki za jedzonkiem :lol:
Moze obedzie sie bez kartonow, sa raczej zdziwione niz wystraszone, mysle , ze da sie je zresocjalizowac, mamunia miziasta baaaardzo, czekamy na fotki :dance:

jak ja lubie jak tak sprawnie akcja przebiega :lol:
Obrazek
Obrazek

catalina

 
Posty: 1528
Od: Sob kwi 16, 2005 10:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 27, 2008 18:55

no to piszac krótko, o 8ej wyjechalam z huty do schronu, po wielkich bojach udalo mi sie wyrwac im koteczkę.
Edzina czekala od 10tej.
ok 12tej Tweety zabrala mnie do mnie po Furie, pojechalysmy na ZGH do Edziny.
Oddałam moją Furię, bo koteczka norwegopodobna nie nadawała się do drogi.
Pojechałyśmy na Sanocka, po 17tej byłam w domu...
A miałam wrócic po 10tej... :(
Zjadłam śniadanie, kotka ma ogonek definitywnie do amputacji, moze byc mało skóry bo ma cały tyłek pokiereszowany. Byś moze trzeba bedzie przeszczepiac.
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 1517 gości