dobrze, że napisałaś Tosza, wróg znany jest o niebo lepszy od nieznanego.
Wśród tych naszych tylko jeden miał biegunkę. To Daszeńka, maleńka kocinka, która tak bardzo chciała iść do domu

. Reszta ma typowe objawy kociego kataru ale może pp gdzieś w tle... Czekamy do poniedziałku co dalej z tymi kociakami. Nie zadzwoniłam dzisiaj do Chirona, nie miałam siły ale oni też nie dzwonili więc chyba wszystkie żyją.
Dzisiaj wieczorem zawiozłam Kamę, trikolorkę od p. Kazi, do Krakvetu i bardzo dobry pomysł to był gdyż Kama już miała zmiany w oskrzelach i 40 st gorączki

Musiałam trochę powalczyć aby zabrać pani tę kićkę, bo nie chciała się zgodzić. Oczywiście Kama jest już w mojej łazience (Gandalf został wyrzucony na pokoje), bo trzeba jej podać codziennie zastrzyk więc mój TŻ ma nowe zajęcie, w końcu narzekał, że mu się nudzi w domu

Szkoda tylko, że Kama cały czas płacze, uspakaja się w momencie siedzenia tam razem z nią
W Krakvecie czekała na mnie też bezdomna koteczka pogryziona przez 3 psy. Ona jest piękna, szylkretowa, 4-miesięczna

Tylna nóżka w gipsie, złamane żebra, zacerowane mięśnie i odma więc jest w gorseciku i oczywiście chce aby ją cały czas miziać, bo inaczej beczy. Kocinka już na DT