Pers z lasu - już w domu u Anki, Bambosz go kocha... za TM..

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 23, 2008 14:47

Słuchajcie,może to faktycznie ten ogon sprawia mu taki ból.Ciachnąć jak najszybciej i może kot przestanie tak straszliwie cierpieć.Narkoza jest może ryzykiem,ale z takim ogonem życ nie może więc chyba nie ma wyjścia,prawda?
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56158
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto wrz 23, 2008 16:16

Anka pisze:
aamms pisze:
Anka pisze:Charlie to pers moich marzeń


:1luvu:


hmmm... to nie znaczy, że go mogę :( ... staram się o nim nie myśleć (tzn. nie za dużo myśleć)


Jeszcze inaczej. Ja go pokochalam miłością wielką od pierwszego wejrzenia. Chciałabym już teraz leczyć go, dbać o niego, robić zastrzyki, cokolwiek co potrzebne. Ale... odpowiedzialnie nie mogę, nie mam po prostu na niego kasy :cry: . Inaczej zrobiłabym wszystko, żeby bieduś do mnie przyjechał.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto wrz 23, 2008 18:10

CoToMa pisze:Bardzo dziękujemy wszystkim za kciuki, za wsparcie, za ciepłe słowa. Wczoraj wieczorem się nie odzywałam z powodu koszmarnego bólu głowy.
Spróbuję odpisać na wasze pytania dzisiaj po południu.
Mam nadzieję, że uda się pomóc Charliemu, choc nie ukrywam, że dla niego najlepszy byłby własny dom.
Jest bardzo miziasty, a u nas przy ponad setce zwierzaków (w tym około 90 kotów) nie da rady poświęcić mu zbyt wiele czasu...


Czekamy... i doczekać się nie możemy...

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto wrz 23, 2008 19:57

czekamy na wieści o małym i wielkie kciuki, wielkie trzymamy
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 23, 2008 20:04

Dopiero niedawno wróciłam do domu.
Musze trochę chałupę ogarnąć, bo mnie TŻ wyeksmituje.
I kto mnie wtedy przygarnie? :wink:

Mam wyniki badania krwi Charliego.
Według mnie są ok, potem je wkleję.
Persiasty je, mruczy i ugniata.
Nawet na leżąco przebiera łapinami :twisted:
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Wto wrz 23, 2008 20:07

Slodziaczku kochany, wielkie kciukasy mocno zacisniete za Twoje zdrowko.
Zeby nie ta odleglosc...
Misia, Misieczka zawsze będziesz w naszych sercach [*] Mróweczek 15.08.2003-06.02.2020 [*] Biedronka maj 2004-18.10.2021 [*] Kitka10.05.2023 [*]
Z nami : Filemon, Maciek, Lilek, Dzidka, MałeMałe, Tobiś, Mufi, Rudek - został w domu, który kupiliśmy..., dziadeczek Domi zgarnięty ze środka wsi

kiwi

 
Posty: 5986
Od: Pt lis 14, 2003 22:32
Lokalizacja: Góry, polskie góry :)

Post » Wto wrz 23, 2008 20:12

CoToMa, ja wiem, że zwariowałam, nieodwracalnie i moja przyszłość na stosownym oddziale szpitalnym :oops:
Ale ja się w persiku ZAKOCHAŁAM. Od pierwszego wejrzenia, a raczej usłyszenia. Ja nie mam środków, ja nie powinnam, ja leczę Mańkę, ale... ja go kocham :crying:
Ja nie mogę obiecać domu stałego bo muszę mieć resztki odpowiedzialności. Ale gdyby była taka możliwość (wiem, do tego daleko), to ja bym go... wzięła na tymczas przynajmniej. Sprzedam wszystko co mam, powystawiam na bazarki, może ktoś pomoże też trochę wariatce, no nie wiem.
Oczywiście pod warunkiem, że nie ma chętnego DT bliżej. Wtedy jasne.
Pracuję tylko po cztwry godziny poza domem, mam naprawdę dobrego weta, jak co to i skredytuje. Mogę latać do weta jak co to i codziennie, mogę dawać zastrzyki, mogę wszystko.
Tylko chyba niebezpiecznie powierzać kota wariatce :roll:

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto wrz 23, 2008 20:17

Wygląda na to,że nie jest najgorzej.Wyniki dobre,ogon chyba zostanie ucięty w związku z tym i kota przestanie boleć.W dodatku zakochany domek.Czegoś więcej trzeba?Chyba powiało lekkim optymizmem.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56158
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto wrz 23, 2008 20:18

Anka pisze:Tylko chyba niebezpiecznie powierzać kota wariatce :roll:

Ja bym zaryzykowała... 8)
Na miłość nie ma rady...a co do reszty...JAKOŚ będzie :wink:
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto wrz 23, 2008 20:24

Tzn. całkiem poważnie to tak:
Faktycznie nie mogę przestać o kocie myśleć. Bez przerwy. Jak kiedyś o Babuni (wtedy jeszcze nie była sławna 8) ). Wiem, że właściwie nie powinnam i jeśli jest jakikolwiek DT chętny bliżej, to oczywiste, że kocio tam powinien trafić. Ale jeśli nie ma? Wiem, przytulisko jest o wiele lepsze niż inne schrony, ale jak pisze CoToMa - przy takiej ilości zwierząt jednak czasu nikt dla niego dużo nie będzie miał. Nie da się. Dom, nawet tymczasowy, ma tę zaletę, że właśnie - kot jest w domu.
Podstawowym minusem mnie jako domku jest chroniczny i ciężki brak środków finansowych. Ale coś jeszcze na bazarki znajdę. Zaczęłam dorabiać kosmetykami. Mam też już trochę rękodzieła do wystawienia.
Plusy - że niesamowicie chwycił mnie za serce. Poza tym - jak napisałam, nie pracuję bardzo długo poza domem, mam naprawdę zaufanego weta, jak co to ortopeda dobry w pobliskim Tczewie.
Minus jeszcze jeden - transport!

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto wrz 23, 2008 20:32

banner dla Charliego:

Obrazek


Kod: Zaznacz cały
[URL=http://tiny.pl/8kh5][IMG]http://images25.fotosik.pl/277/c53685bcfa1a85a2.jpg[/IMG][/URL]
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 23, 2008 20:54

Prowadzimy rozmowy z CoToMa na pw 8)
Ona chyba już więcej o Charliem dzisiaj nie napisze, bo jest skonana. Z tego, co wiem, ma mieć jutro amputowany ogonek i kastrację.
Trzymam kciuki z całych sił.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto wrz 23, 2008 20:54

Anka.. :1luvu:
Nie mam słów.. :D

Napisze tylko, że bardzo się cieszę.. :1luvu:

Resztę wiesz.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Wto wrz 23, 2008 20:57

Anka pisze:CoToMa, ja wiem, że zwariowałam, nieodwracalnie i moja przyszłość na stosownym oddziale szpitalnym :oops:
Ale ja się w persiku ZAKOCHAŁAM. Od pierwszego wejrzenia, a raczej usłyszenia. Ja nie mam środków, ja nie powinnam, ja leczę Mańkę, ale... ja go kocham :crying:
Ja nie mogę obiecać domu stałego bo muszę mieć resztki odpowiedzialności. Ale gdyby była taka możliwość (wiem, do tego daleko), to ja bym go... wzięła na tymczas przynajmniej. Sprzedam wszystko co mam, powystawiam na bazarki, może ktoś pomoże też trochę wariatce, no nie wiem.
Oczywiście pod warunkiem, że nie ma chętnego DT bliżej. Wtedy jasne.
Pracuję tylko po cztwry godziny poza domem, mam naprawdę dobrego weta, jak co to i skredytuje. Mogę latać do weta jak co to i codziennie, mogę dawać zastrzyki, mogę wszystko.
Tylko chyba niebezpiecznie powierzać kota wariatce :roll:

ja osobiście życzyłabym sobie więcej takich "wariatów" :lol: :lol: :lol:
Aniu...jesteś wielka :1luvu: :king: :love:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto wrz 23, 2008 20:58

Anka pisze:Tzn. całkiem poważnie to tak:
Faktycznie nie mogę przestać o kocie myśleć. Bez przerwy. Jak kiedyś o Babuni (wtedy jeszcze nie była sławna 8) ). Wiem, że właściwie nie powinnam i jeśli jest jakikolwiek DT chętny bliżej, to oczywiste, że kocio tam powinien trafić. Ale jeśli nie ma? Wiem, przytulisko jest o wiele lepsze niż inne schrony, ale jak pisze CoToMa - przy takiej ilości zwierząt jednak czasu nikt dla niego dużo nie będzie miał. Nie da się. Dom, nawet tymczasowy, ma tę zaletę, że właśnie - kot jest w domu.
Podstawowym minusem mnie jako domku jest chroniczny i ciężki brak środków finansowych. Ale coś jeszcze na bazarki znajdę. Zaczęłam dorabiać kosmetykami. Mam też już trochę rękodzieła do wystawienia.
Plusy - że niesamowicie chwycił mnie za serce. Poza tym - jak napisałam, nie pracuję bardzo długo poza domem, mam naprawdę zaufanego weta, jak co to ortopeda dobry w pobliskim Tczewie.
Minus jeszcze jeden - transport!


Anka, ja też nie mogę przestac myślec o tym kocie... ale nie moge go wziąć. To, że mieszkam daleko, to mniejszy problem, większy to to, że pracuję po 10 godz. dziennie, a czasem wyjeżdżam na dwa-trzy dni.

Mam co prawda dwa koty, ale juz zadomowione, więc sobie jakoś radzimy

Taki kotek potrzebuje duzo opieki, a ja nie mam tyle czasu, natomiast mogę wspomóc finansowo. Więc jeśli go weźmiesz do siebie, to ja sie deklaruję podrzucić czasem trochę kasy, lub coś na bazarek.
Trzymam kciuki za koteczka i za dobre decyzje.

moni_f

 
Posty: 584
Od: Pt sie 08, 2008 19:59
Lokalizacja: Lublin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], pibon i 28 gości