Głaski i drapanka przekazane i przyjęte głośnym mruczeniem
Rano Maniusia dostała tolfedynę i jakieś 2,5 godziny później zjadła obfite śniadanko wyraźnie z większą łatwością. Musi ją ten pysio pobolewać.
I żeby trochę odbiec od tematu. Ostatnio dłuższy czas przyglądałam się spacerującej Magii, zrobiła się pięknym kotem o lśniącej sierści i zaokrąglonych boczkach

. Tylko nadal nie życzy sobie kontaktów bezpośrednich
I jeszcze gdzieś tu wcześniej rozmawiałyśmy o karmieniu o stałych godzinach (w związku z dietą Myszki). Jest z tym jeszcze jeden problem. Szarotka, koteczka z wieloma defektami genetycznymi (dla przypomnienia - cały układ moczowy) ma też jakieś problemy prawdopodobnie z oddźwiernikiem, w związku z czym nie może naraz dużo się najeść, bo odrazu zwraca niestrawione jedzenie. Dla niej optymalna sytuacja to rozłożone w czasie podskubywanie pokarmu o różnych porach. wtedy wszystko jest ok. Koteczka jest szczuplutka, ale nie wychudzona, czyli przyswaja to co trzeba. Rozmawiałam o tym z wetem, stwierdził, że skoro mała przyswaja tyle ile trzeba, to narazie przynajmniej nic nie robimy. Być może byłby możliwy jakiś zabieg operacyjny, ale były tragiczne problemy z narkozą przy sterylce (mimo narkozy wziewnej, kompletny spadek termoregulacji przez ponad dwie doby, dwie zapaści), więc każda operacja to też dla niej ryzyko ogromniaste. W tej sytuacji nie ma sensu.
Myszka wprawdzie je nie
wyłącznie dietę, ale sporo i efekty są, qpale trochę cuchnące, ale już nie rzadkie, no i minęło wychudzenie, to znowu panienka o zaokrąglonych ładnie boczkach
Aha, jeszcze miałam napisać o hierarchii. To już później, przepraszam
