» Śro wrz 24, 2008 11:20
Nastał czas oczekiwania na coś złego.
Chuda nadal ma rozwolnienie, brak apetytu i gorączkę, choć przez chwilę była poprawa. Nie chce chodzić do kociąt, ale nie chce też być poza klatką. Wizyty u weta ją dobijają. Ze strachu trzęsie się jak osika, wypróżnia pod siebie i wymiotuje. Zbijam jej gorączkę i podaję leki na jelita. Kociaki dokarmiam i do wczoraj nie było w sumie problemu. Dopiero pod wieczór czarna z białym chciała wymiotować. Powtórzyło się to kilka razy w nocy jednak nic nie zwymiotowała. Ona i szylkretka sporo się wczoraj wypróżniały, ale kupy były normalne. Dzisiaj obie nie chcą pić z butelki i są mniej ruchliwe od kocurków. Kocurki jak i znajdka mają apetyt i są ruchliwe. Znajdka chodzi nawet w ustronne miejsce, aby się załatwiać i próbuje potem to zagrzebać. Nie wiem ile kociąt przeżyje moje dokarmianie. Nie wiem jak zdiagnozować Chudą biorąc pod uwagę jej paniczny lęk przed wyjściem z domu.
Mały Biały również bardzo mnie martwi. Bez problemu przeszedł szczepienie jak i powtórne odrobaczenie. Od jakiegoś czasu widzę, że nie przybiera. Jest chudy i zrobił się apatyczny. Coraz mniej je a na mokrą karmę ma odruch wymiotny. Wygląda mi jakoś FIPowo i obym się myliła.
Persia zakończyła rujkę, ale spuchło jej oko. Pewnie z osłabienia wylazła chlamydia. Dzisiaj jest już znacznie lepiej niż było wczoraj i laik nawet nie zauważy opuchlizny.
Od jakiegoś czasu podkładki z miskami na karmę stojące w kuchni znajdowałam znowu osikane. Byłam pewna, że to któreś z kociąt jednak wczoraj przyłapałam na niecnym procederze Persię. Sikała w to samo miejsce, w które miał zwyczaj sikać Chester a przecież było tam przemywane Domestosem. Może to kwestia rujki i po sterylce Persia nie będzie odwalała takich numerów.
Borys złapał kaliciwiroze, ale może dzięki wcześniejszemu podaniu mu Lydium nie jest źle. Zżarło mu tylko trochę skóry z nosa i mam nadzieję, że na tym się skończy.
Reszta kotów w normie.
<=klik