Pomysł z zatruciem całkiem dobry, wątek Truciej Mamy i Zuzy trochę przydatny... Wczoraj sugerowałam wetowi, że pewności nie mam, ale może rzeczywiście coś zjadł. Moja teściowa hoduje duużo roślin, parę jest na liście niebezpiecznych, a Rudasek uwielbia wszystko co zielone tylko raczej do większości nie ma dostępu. Nie zauważyłam, żeby coś było bardziej pogryzione... O zatruciu tez rozmawialiśmy wcześniej, ale ani węzły chłonne nie są powiększone, brak jakichś uszkodzeń jamy ustnej, brak owrzodzeń, brak zapaleń dziąsła, temperatura niska, brak wymiotów i odruchów wymiotnych... Ale wczoraj podał coś w razie gdyby to było jednak zatrucie... Rudasek w ciągu tygodnia dostał już taką dawkę antybiotyków i itp. że nie zdziwię się, gdyby wątroba była uszkodzona
Jeżeli chodzi o wychodzenie... dwa koty wychodzą i one są odporne na wszelkie przeziębienia, robaki i inne. natomiast Rudasek bardzo chciał wyjść na dwór

kiedy było jeszcze cieplutko, a czuł, że inne wychodzą. Więc ze strachem, bo przecież kociak ślepy w obcym terenie wzięłam go również. Był baaardzo szczęśliwy, wszystkie zapachy, kontakt z innym podłożem itd sprawiało, że szalał z radości. Nie miał prawie żadnych problemów z poruszaniem się (ale płakał jak przestał mnie czuć). Natomiast nigdy nie zjadł niczego, pilnowaliśmy go i żadnego świństwa nie tknął.
