W imieniu Bisi

dziękuję za to, że przejmujecie się jej zdrówkiem i samopoczuciem
Tym razem Bisia była opanowana i spokojna, jak Gary Cooper w "W samo południe". Tylko w poczekalni 3 razy wołała cienkim głosikiem, że chce do domu.
Po wejściu do weta, zanim wytrząsnęłam

Bisię z transporterka, uprzedziłam go (znaczy - weta), że wstydzę się, że tak ją upasłam. Gdy Bisia ukazała się wreszcie w całej krasie, wet (z twarzą pokerzysty) stwierdził: "No, nie jest najgorzej".
Zdaje się, że miało mnie to pocieszyć
Następnie Bisia została zaszczepiona i zalecono, aby ograniczyć jej ilość jedzenia
Powrót do domu uszczęśliwił Bisię, która resztę wieczoru spędziła na swojej nowej, ukochanej macie do drapania, z myszką na gumce, nabytej ostatnio w sklepie Karusek za 34,50 PLN.
Dzisiaj Bisia wyraźnie czuje się niezbyt dobrze - od rana nie jadła

- i poszła spać do transporterka (pierwszy raz od listopada), który osłoniłam kocykiem, żeby miała tam spokój. Mam nadzieję, że do jutra to złe samopoczucie minie.
Wszystkie dziewczyny przesyłają całusy dla Julka

a ja przesyłam głaski dla znajomych kotków i pozdrawiam Ciocie
