Ciężko mi prosić o pomoc i chyba wiem dlaczego... sama się wpakowałam w tak duże kocie towarzystwo....
1. Malwinka - z pełną premedytacją przyniesiona przed ślubem z ogródków działkowych (wiadomo - miesiąc przed ślubem TZ niczego nie odmówi..

); nie mieliśmy wtedy nawet własnego mieszkania
2. Jaszczomb - kolejna wynajmowana klitka, ale siostra dzwoni, że jej TZ nie godzi sie absolutnie na kota i co ona ma teraz zrobic skoro juz go ma...miał być tylko kilka dni..pokochaliśmy go i został
3,4.Bura i Tygrynio - udalo nam sie kupic dom pod Czestochowa: juz wczesniej obiecalam Burej mamie i synkowi Tygryniowi (brat Tygrynia nie doczekal pomocy..), ze jak bede miec dom to je zabiore ze sobą... i są...
5.Ciapata - okazalo sie kupilismy dom razem z kotem: poprzedni wlasciele zostawili płodną kotkę, bo "kot przyzwyczaja sie do miejsca a nie do właściciela"......... 2 lata tam czekala, bo dom byl opuszczony..
6.Kurdupelek- kociak ze schroniska - z premedytacją zostawiony jako 5 kot w domu (Ciapata mieszka w kotłowni); i tak mialo zostać... Kolejne koty mialy miec status tymczasowy...
7.Kituś - córeczka Frania spod szpitala: Franio znalazł dom a Kituś została z nami-ma tendencje do wypadania odbytu przy zlej karmie i została niestety dzikuskiem który toleruje tylko mnie i moje koty (ma dziewczyna charrrakter)
8.Drakula- przyniesiony do uśpienia z koszyczkiem i miseczką..., bo wyjazd za granice...miał być tylko na tymczas (tak jak Kituś..), ale nie mam sumienia go nigdzie wydawać bo widze że nas pokochał (no i ma 6 lat)
Krówka i Kicia z maluszkami naprawde muszą znaleźć DOMY, bo ja juz nie daję rady..
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko adopcje Jeżyka, Frania, Rudej, Sreberka, Księżniczki, Maciusia i kilka psów ( z wszystkimi domami adopcyjnymi mam kontakt

)