Jesteśmy po wizycie. Przy RTG Mania walczyła jak lwica, ale udało się ją na tyle spacyfikować, że zdjęcie zrobione bez żadnych ogłupiaczy. Trzymałyśmy my z przyjaciółką oraz wetka jedną ręką. Na szczęście Mania nie tyle drapała, co robiła wszystko, żeby się wywinąć, no i pyskowała paskudnie, cytaty wycięłaby tu cenzura
A teraz co istotne - zdjecie nie wygląda źle. Nie widać nic niebezpiecznego, żadnego tworu, żadnej niedrożności, tylko koło kła wygląda na ropień. Obrzmienie podniebienia zmniejszyło się. Oko oczywiście nadal brzydkie, ale wg. wetki nieco, nieco mniejsze. Czyli stan zapalny nie zaognia się. Ostatecznie podjęłam decyzję, że jeszcze raz Mania dostanie debecylinę jako antybiotyk długo działający (żeby mniej tego jej dawać. A w piątek 26-go operacja, bo oczko tak czy inaczej trzeba usunąć. Przy okazji usunie się ten jeden kieł, który i tak się rusza, więc nie będzie to jakaś dodatkowa, poważna ingerencja.
No i biję się z myślami czy decyzja słuszna. 26-go będzie już nasz wet, a ja jednek wolałabym, żeby on to zrobił. Z drugiej strony czy czekanie to nie ryzyko? rozmawiałam z przyjaciółką, która jest lekarką. Mówi, że właściwie nie wiadomo, jaka odpowiedź jest dobra. Z jednej strony im prędzej zabieg, tym prędzej koniec obciążająych antybiotyków. Z drugiej strony wet zaufany to ważne, no i ten stan zapalny nad kłem dobrze by było przed zabiegiem zmniejszyć. Trudne to
Będę Mańkę obserwować, w razie jakichś dodatkowych problemów jestem w kontakcie z wetką (która z naszym wetem współpracuje).
Reszta stada padnięta

. Wczoraj jak pisałam, odbywało się wielkie wynoszenie gratów, przy okazji pakowanie różnych np. książek itp. Zwierzaki cały dzień obserwowały co się dzieje, oczywiście musiały przy wszystkim asystować. Wrażenia tak je zmęczyły, że dzisiaj popadały jak neptki, ledwo okiem łypią
