Moher, małpiszon humorzasty z charakteru i leniwiec z wyglądu okazał się kotem łownym!
W piątek zobaczyłam, że niesie coś w pysku z kąta pod lasem, a za nim drepcze podekscytowany Sybirek. Pobiegłam w tamtą stronę i zdążyłam zobaczyć, jak upuszcza w trawę małą (żywą!) nornicę. Goniły ją we dwóch, pacały łapami, ale żaden już nie brał jej w pysk.
W końcu Sybirek przytrzymał zwierzątko łapą i... nie wiedział, co zrobić. Wtedy zabrałam zwierzaka i puściłam za płotem, bo zamęczyłyby go gonieniem.
W niedzielę Sybirek skakał we wrzosach jak konik polny - Moher czatował obok. Myślałam, że polują na jakiegoś owada. Okazało się, że Sybirek robił za naganiacza, a Moher jednym ruchem złapał w pysk następną, większą. Kociska znowu nie wiedziały co z nią zrobić - ponownie zaniosły i puściły na trawę, a po chwili zostawiły

. Ta nornica sama zwiała za płot

.