» Czw wrz 11, 2008 22:21
Niestety, nawet jeśli w nocy coś zjadł, to potem przestał. Dziś nie tknął niczego, w południe przestał też pić. Nagle strasznie osłabł, chodzi chwiejnie, chwieje się w kuwecie i nie ma siły zrobić kupy, choć wyraźnie chce. Nie było mnie w domu 8 godzi, a po powrocie zastałam szmatkę, nie kota, ślady jakby wymiocin lekko brązowych, zaropiałe lewe oko, zasikaną podłogę, bo chyba nie zawsze jest w stanie dojść do kuwety. Wcisnęłam mu do pyszczka trochę conva, ale on to tak strasznie przeżywa, że raczej go to osłabiło niż wzmocniło. Nie ma siły wskoczyć na wersalkę i siedzi w pudełku na kocu. I co najgorsze - zaczął bardzo dziwnie oddychać, głośno, z wysiłkiem, próbuje jakby coś odkaszlnąć ale nie ma siły.
Widzę i czuję, że bardzo się męczy. A mnie jutro nie będzie od rana do wieczora. Podjęłam więc decyzję, że rano zaniosę go do gabinetu, gdzie podejmą próbę ratowania Czesia. Jeśli się uda, odbiorę go wieczorem.