Re: Moje kocistosci - wpadka

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Nie wrz 07, 2008 21:08

anna57 pisze: Należy cieszyć się małymi kroczkami i drobnymi radościami :)
Tak to jest z chorymi zwierzakami...

Zgadza się... A gdy się wie, że czas jaki spędzimy razem, pewnie liczy się już w dniach niż miesiącach, to trzeba cieszyć się z każdej chwili...

Aga, czytam o Marchewie - wiesz, jestem pełna dobrych myśli, jeśli o nią chodzi. Wyciągniecie ją z tego...


I tak mi jeszcze jedno przyszło na myśl - ktoś ma pomysł, jak podnieść kaloryczność posiłków z gerberka? Nie zawartość białka, bo to może zaszkodzić, ale ogólna wartość kaloryczną, by kot miał więcej energii?
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon wrz 08, 2008 21:12

Wczoraj wieczorem zaszły jeszcze pewne zmiany.
Po pierwsze, mama wróciła i przy karmieniu wieczornym przytrzymałą mi kota tak, że mogłam zajrzeć mu do pyszczka nieco uważniej, niż mógł to zrobić wet.
To co zobaczyłam... :placz: :placz: Bis ma z jednej strony dziurę - stary ślad po kle otworzył się w dziąśle odsłaniając kość. Zaraz obok jest druga dziura, wielkości paznokcia, przez śluzówkę aż do mięśni wargi. Jak to go musi boleć... :placz: :placz:
Ale są też dobre wieści. Mam lidokainę. Mam też żel przeznaczony dla ząbkujących niemowląt, z lidokainą i rumiankiem. Wystarczyło posmarować tym wczoraj rany, by kot w nocy wymusił na mojej mamie drobnokrojone mięsko (A co? ja musiałam spać, by być w robocie przytomna), a dziś zabrał się za konsumpcję normalnego jedzenia.
Na razie je za mało, wciąż go karmię strzykawką, by mieć pewność, że będzie miał coś konkretnego w brzuszku, ale...
Zaczynam nieśmiało myśleć, że może te dni zamienią się w tygodnie...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon wrz 08, 2008 21:35

A może w miesiące :wink:
Trzymam :ok:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon wrz 08, 2008 21:46

Chyba jednak powinnaś skonsultować się z dobrym wetem w kwestii zrobienia porządku w pyszczku. Nie mam koncepcji jak to goić.
Ale wieści generalnie nie są złe :) Kciuki za Bisa, trzymaj się koteńku
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 08, 2008 22:09

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
trzymam kciuki za Bisa
po troszeczku ale by było lepiej :)

pozdrawiam ciepło
Aia

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17113
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Pon wrz 08, 2008 22:11

casica pisze:Chyba jednak powinnaś skonsultować się z dobrym wetem w kwestii zrobienia porządku w pyszczku. Nie mam koncepcji jak to goić.
Ale wieści generalnie nie są złe :) Kciuki za Bisa, trzymaj się koteńku

Obawiam się, że przy jego moczniku, jaki ma, nie da się ani usunąć pozostałych zębów ani skutecznie wygoić ran. Skoro otworzyło się miejsce po usuniętym zębie?
Ale maść działa. Nie ma już czerwonej falbanki. Kot próbuje jeść. To te dobre wieści.
Złe pewnie będą, jak znów zrobimy badanie krwi...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto wrz 09, 2008 5:23

Skoro maść działa, zaczerwienienie znika, to już jes super :)
I oby w tym kierunku szło
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 09, 2008 7:11

Kciuki ciagle.
Grunt, ze Lidokaina dziala. :)

Niech sobie kot podje nieco.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto wrz 09, 2008 7:20

Siean, ostatnio była podobna sytuacja z kotem mojego znajomego: otwarte rany w pysiu, kot nie jadł wcale. Wiemy, że to będzie wracać, ale tym razem się udało, Niuniol zaskoczył z jedzeniem, jak tylko choć troszkę ból odpuścił...
Myślę o Was cieplusio i mocno, mocno trzymam za każdy kolejny wspólnie spędzony dzień :ok:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 09, 2008 21:55

Dzięki, Georginio :)
Niestety, raz jest dobrze, a raz źle.
Bis wymiotował od rana. najpierw nad ranem zwrócił to, co zjadł (zmusiłam go) wieczorem, potem wymiotował sokami żołądkowymi.
Trochę jestem zła na mamę, że nie próbowała go siłą nakarmić, tylko pozwalała mu skubać siekane mięsko. Niewiele zjadał, a żołądek podrażniał tak, że zaraz zwracał tę drobinę :(
I jeszcze rana na dziąśle się poszerzyła :(
Jutro włączam Solcoseryl, dostałam receptę...

A jakby złych wieści było mało, to zaprzyjaźniona sąsiadka, ta od której kiedyś dostałam Rudzika i która opiekuje się naszymi ulicznymi piwniczakami, powiedziała mi rano, że w nocy z soboty na niedzielę zginął Filip. Ojciec i brat mojego Rudzia.
Mogłam go uratować. Ale nie chciałam zostawiać mamy i Teresy samych z dzikim, niekastrowanym kocurem. Nie chciałam stresować Bisa dodatkowym zamieszaniem w domu, walkami kocurów (bo moje z pewnością nie pogodziłyby się tak łatwo z nowym, a on z nimi...).
Więc myślałam, że go złapię jak wrócę... jak Bis odejdzie...
Już nie złapię :crying:
Paskudnie się czuję...
Biedny Filip... Syn i partner Rudej, zawsze dziki. Nawet gdy mieszkał jeszcze ze swoją Panią nie dawał się dotknąć. A gdy pani umarła i Filip wraz z Rudą wracając ze spaceru zastały zamknięte okna, Filip zdziczał całkowicie... Ruda dała się złapać, on nie...
Raz tylko tego lata podszedł do mnie z drugiej strony siatki, zagadać i powąchać. Ale jedzenia już nie ruszył...
Żegnaj, piękny, rudy Filipie... :placz:
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro wrz 10, 2008 6:01

Kotku [']
Wiesz to bardzo smutne, ale z tego co piszesz Filip sam zdecydował, że chce tak żyć. Może to i głupio pisać o wyborach w kontekście kota, ale ja naprawdę myślę, że tak jest. Koty niekiedy wybierają same, a ich wybór jest wówczas ostateczny. Wybierają sosób życia, czasem wybierają Dużego i nie są w stanie zaakceptować nikogo innego. Nie chcę zaśmiecać wątku Bisa przykładami, ale mam ich całkiem sporo. Nie obwiniaj się, jakkolwiek wiem, że to nieuniknione. Widać Filipowi było dobrze, skoro mimo posiadanego kiedyś domu nie chciał się zmienić. Może złapany i oswajany siłą byłby kotem nieszczęśliwym, może życie skróciłby mu stres. Nie wiadomo. Oczywiście my myślimy inaczej i dlatego mamy do siebie żal w takich momentach. Jednak pomyśl, że teraz dzielny, niezależny Filip jest już zupełnie wolnym i dzikim kotem. Niech sobie biega we śnie po tęczowych łąkach
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro wrz 10, 2008 9:25

Serce mi sie kraje w plasterki :cry:

Biedactwo :cry:

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 12004
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Śro wrz 10, 2008 19:56

Niech biega we śnie...

Dziś wieści trochę lepsze - nie było wymiotów :) Bis nawet zdołał zjeść odrobinę siekanego mięska. Oczywiście zła pańcia jeszcze go zaraz dopchnęła strzykawkową zupką, ale sam gest się liczy :)
W dodatku spał dziś u mamy - wystawiłam go z pokoju, jak tylko zaczął mnie po twarzy łapką skrobać.
Trzymamy się zatem :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw wrz 11, 2008 2:38

I trzymajcie się nadal :ok:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw wrz 11, 2008 20:55

Staramy się :)
Staje się normą, że Bis sam próbuje jeść, a potem ja go "dopycham", ku jego wielkiemu niezadowoleniu i protestom, gerberkową zupką. Ale dzięki temu waga u wet pokazała dziś śliczne, okrągłe 2,40 kg.
CZYLI TRZYMAMY WAGĘ :!: :!:
Mam wrażenie, ze osiągnęliśmy pewien punkt constans - są kroplówki, jest karmienie na siłę, ale stan kota się już nie pogarsza. Oczka ma wesołe, chodzi raźno po mieszkaniu, nawet się myć próbuje... :)

Teraz boję się tylko jednego - ja w sobotę wyjeżdżam. Do Francji, do pracy. Na miesiąc. Czy mama da sobie radę? Cały czas narzeka, że ona sobie nie wyobraża, że będzie musiała sama kota karmić.
Bo prawda jest taka, że ja potrafię sama podać mu zupkę strzykawką. Mama, mimo moich nalegań, nawet nie spróbowała... Co między innymi oznacza, że kot siedzi głodny od 8.00 do 17.00, albo wymiotuje, bo mu soki drażnią żołądek. A mama czeka, aż ja wrócę :?
Trochę jestem na nią za to zła... Skoro tak kocha Bisa, tyle o tym mówi, powinna się zmobilizować do jego karmienia bardziej wydajnie niż tylko podsuwanie pod nos posiekanego mięska czy szyneczki. A tak tylko niepotrzebnie męczy kota :?
Już nawet nie martwi mnie to, że rodzice też wyjadą na tydzień. Dziewczyna, która ma się Bisem opiekować, będzie u nas mieszkać i już jej powiedziałam, że mają być co najmniej cztery solidne posiłki dziennie. To wetka, da sobie radę z karmieniem.
Ale mama... ech...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 19 gości