
Czasem jej się to zdarza, ale rzadko i poprzestaje na jednym pawiu. Dziś zaczęła przed świtem i tak kilka razy. Dodatkowo wymiotowała jakimiś dziwnymi rzeczami, w tym płatkami pelargonii, a ona nigdy nie jadła czegoś takiego

Po południu zwymiotowała kłak sierści i - odpukać - jak na razie jest spokój.
Pasty odkłaczającej dostała dziś więcej niż zwykle, apetyt ma w normie, humor też, więc chyba nie jest źle. Zanim wyszedł z niej ten kłak, myślałam, że ona po prostu już ma dosyć tabletek, którymi ją faszeruję dwa razy dziennie.
Teraz cała czwórka śpi snem sprawiedliwego, ale rudy pewnie obudzi się nad ranem i zacznie polkę galopkę

Mam teraz urlop, ale to nie znaczy, że się wysypiam - patrz wyżej

Na deser wrzucę wczorajsze zdjęcia hrabiny (była czymś zaciekawiona, więc nie zabiła mnie wzrokiem



