Mam kota (czwartego), który sam mnie wybrał

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 27, 2003 7:51

Ale ty masz dobrze! I masz fajowego TŻ, że się ucieszył,a nie wkurzył.
Gratulacje :cat3:
Lucyna i moje kotki
Obrazek

lulek

 
Posty: 291
Od: Pt sie 30, 2002 10:07
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pon paź 27, 2003 11:10

Mją znajomą z bloku też wybrała kotka , chodziła za nią pod klatę , aż raz pani do niej powiedziała : jak wejdziesz ze mną i pójdziesz pod drzwi , to cię wezmę . Więc kotka poszła.
Gratuluję!
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Pon paź 27, 2003 12:35

Kordonia :1luvu: Przyznam się ,że trochę Ci zazdroszczę bo
1.Kicia cie wybrała a,
2.Tz się ucieszył
3.Kotów ci u was dostatek:D .Masz się fajnie :D
Obrazek
Pozdrawiam Lilka

lilka

 
Posty: 277
Od: Śro lip 02, 2003 7:53
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon paź 27, 2003 19:46

A jednak czeka nas mnóstwo pracy i cierpliwości, jeśli chodzi o Czwóreczkę. Myślę, że ona nie była nigdy kotką domową. Cały czas siedzi pod drzwiami i przeraźliwie miauczy :( , na nasze koty warczy, ale to normalne, nie zna ich przecież. Warczy też na nas :( . Przez pierwsze dwa dni była dość przyjazna, pisałam o tym, i tylko od czasu do czasu gryzła. Teraz nawet nie daje się dotknąć, na widok ręki warczy i wymachuje obronnie łapkami. Toleruje ostatecznie całowanie w czółko, więc jeśli jest na tyle łaskawa, że da do siebie podejść, to staram się nie używać na razie rąk. To nowe doświadczenie dla mnie, bo moje pozostałe koty to od początku były pieszczochami, nawet Krótka, mimo, że mieszkała na śmietniku. Czwórka nawet nie umie być brana na ręce. Gdy ją kilka razy udało mi się podnieść, to trzymała tak jakoś nienaturalnie sztywno wyprostowane łapki, jakby nie wiedziała zupełnie, co w takiej sytuacji się robi 8O . Nie umie się ułożyć i przytulić do człowieka. Z całą pewnością nie była nigdy brana na ręce. W ogóle cały czas jest czujna, napięta, nawet jak śpi, to co jakiś czas kontroluje sytuację.
Biedactwo małe :love: . Ciekawe co ona sobie myśli, może teraz żałuje, że za mną poszła…
Wiem jedno, jak uda nam się ją oswoić, jeśli kiedyś już nam zaufa na tyle, że będzie sama do nas przychodzić na głaski (niech nawet przy tym gryzie, zniosę to, byle ona czuła się tu dobrze), to dla nas to będzie największy prezent. A na razie trudne dni przed nami też, ale myślę, że przede wszystkim przed nią. Jak tak siedzi pod drzwiami i płacze, to mam wrażenie, że pewnie tęskni za swobodnym bieganiem, może u nas wydaje jej się nudno. Ale trudno, musi zapomnieć o tym, wybrała mnie i nie ma dla niej odwrotu. :)
Swoją drogą to wszystko było jakimś zrządzeniem losu, widocznie to było nam i jej pisane, bo następnego dnia po tym jak zamieszkała z nami, spadł pierwszy śnieg, u nas nawet rano na dwadzieścia centymetrów, zrobiło się bardzo zimno, zaczął wiać taki lodowaty wicher. Albo może usłyszała gdzieś prognozy pogody? :wink:
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pon paź 27, 2003 19:49

kordonia
widac kicia dluugo byal samotnym kotkiem. Nayuczy sie Was kochacna pewno- jestem przekonana ze nie oprze sie TWojemu podejsciu :lol:
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Pon paź 27, 2003 19:51

Musi sie czuc okropnie :( Trzymaj sie - na pewno jestescie jej bliscy i wie, ile od Was doznaje dobrego. Tylko jej dotychczasowy tryb zycia nie pozwala sie Wam odwdzieczac :( Biedna Czworeczka...

Cierpliwosci :!: :ok:
Ewelina i...
Obrazek

Kiara

 
Posty: 5697
Od: Nie mar 02, 2003 13:18
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro lis 05, 2003 13:33

Jeszcze raz napiszę kilka słów o nowej koteczce. Jednak nie będzie się nazywać Czwóreczka, jakoś to imię się nie przyjęło, natomiast zupełnie spontanicznie zaczęliśmy mówić do niej Wredka (a. Wredzia). Tłumaczyć chyba nie muszę dlaczego :roll:
Chociaż już i tak widzę postępy. Mniej więcej raz na dwa dni ma przypływ czułości i sama przychodzi do nas, nawet nastawia łepek na buzi. Wtedy jestem bardzo szczęśliwa, głaskam ją i drapię za uszkiem, a ona nawet delikatnie mruczy. Gdy jej się znudzi, rzuca się na rękę z pazurami i zębami i z nerwowym okrzykiem ucieka. I to wcale nie jest pojedyncze ugryzienie, tylko po prostu pogryzienie :!:
Ale na przykład śpi juz z nami :D (teraz zaczynam powoli rozumieć, co to znaczy w nocy sterta kotów, spod której cięzko się ruszyć), bardzo ładnie bawi się ciągniętymi na sznurku zabawkami, nie jęczy już pod drzwiami. Jest kochana. przez kilka pierwszych dni nieustannie sie myła, tak że naprawdę już wyładniała, jest prawie czyściutka. Z Krótką się zaprzyjaźniła, Szelmą jej nie przeszkadza. Boi sie tylko jeszcze Pacanka. Bo on trochę nadmiernie ją molestuje, to muszę przyznać 8)
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Śro lis 05, 2003 14:37

no... to wszystko zmierza ku dobremu. Wredka 8) na pewno jeszcze chwila i stanie sie przytulastym kotem. trzeba jej tylko dac troszke wiecej czasu. przeciez wczesniej milosci nie zaznala. Bedzie :ok:

Aggatt

 
Posty: 1958
Od: Sob sie 09, 2003 13:36
Lokalizacja: Caerphilly (kiedys Bydgoszcz)

Post » Śro lis 05, 2003 14:43

Kordonio, trzymam kciuki zeby sie wszystko szybko ulozylo.
To wspaniala historia, jestescie z TZ-tem super :king: :king:

powodzenia! :ok:

Ylva

 
Posty: 1985
Od: Pon kwi 07, 2003 16:59

Post » Pt lis 14, 2003 0:10

Nasza Wredzia została wczoraj wysterylizowana. Gdy wetka przywiozła mi ją do domu, to spała ze mną kilka godzin na łóżku (oczywiście skorzystałam z okazji i zrobiłam z nią to, co "na żywo" było nieosiągalne, tzn. obcięłam jej pazurki, wyczyścilam ostatecznie wszystkie brudy, które miała z czasów "wolności" :wink: ). Muszę powiedzieć, że jest bardzo grzeczna i kochana. Sterylizacja Szelmy to był dla nas koszmar, bo nie dość, że skakała po sprzętach juz kilka godzin po wybudzeniu, to jeszcze rwała zębami szwy. Natomiast Wredzia to aniołek- rana jej nie interesuje, nie skacze, chodzi ostrożnie. Kochana. :D
Natomiast stała się jedna bardzo pozytywna rzecz, która czemuś zbiegła sie ze sterylizacją- ona chyba mnie już kocha!!! Bo od wczoraj, a dziś to już cały czas, przytula się do mnie, ugniata moje kolana, pociera łebkiem o moje policzki :lol: . Aż się popłakałam dziś ze zdumienia i wzruszenia. Czasami jeszcze dziś mnie ugryzła, ale naprawdę tylko symbolicznie.
I tu zaczyna się problem. Bo to wszystko się dzieje tylko wtedy, gdy nie ma innych kotów w pobliżu. Natomiast, gdy widzi blisko siebie Pacanka, albo Szelmę, to staje się czujna i napięta, i wtedy nie daje się głaskać :( Bo w ogóle oni są niemożliwi. Gdy przestali się jej bać (po początkowym szoku), to chcieli się z nią bawić w napadanie na siebie i skoki. A ona pewnie myślała, że oni na powaznie ją atakują i od tygodnia kiedy tylko ich zobaczy, chowa się i warczy. A im w to graj, zaczynają ją naprawdę atakować, wymachiwać do niej łapkami, robić wspólne na nią polowania i zasadzki. I to nie jest według mnie przyjazne. Czy może tak być, że już tak zostanie? Że nie będą się chociażby tolerować? Dodam, ze Krótkiej sie nie boi, sama prowokuje ją do zabawy. Może trzy tygodnie to jeszcze za mało, może jeszcze się przyzwyczają, a ja niepotrzebnie histeryzuję...
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pt lis 14, 2003 0:24

nie histeryzujesz, ale 3 tyg to niedlugo
Sprobuj moze kociaki raczyc przysmakami gdy sa razem etc, zeby sie sobie przyjemnie kojarzyly ...
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Pt lis 14, 2003 1:08

No właśnie, że one są bardzo dziwne. Potrafią jeść ze wspólnej miski, a jak już zjedzą i spostrzegą, z kim jadły, to raptem są śmiertelnie oburzone i rozeźlone.
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pt lis 14, 2003 1:19

to znaczy ze jeszcze nei do konc aprzywykly, rozejdziesie po kosciach,na pewno
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Czw lis 27, 2003 23:53

Wiecie, relacje między Szelmą i Pacankiem, a Wredzią były coraz gorsze. Dochodzilo do tego, że ona tylko przemykała pod ścianami, a one i tak polowały na nią i biły ją łapami na oślep :( Bałam sie o nią i o to wszystko.
Półtora tygodnia temu Kazia napisala, że na takie sprawy dobry jest Lachesis 30CH. Daję im to i chyba pomaga :) Nie chciałabym zapeszyć, ale naprawdę od kilku dni nie ma żadnych bitw, Szelma podchodzi do niej i tylko spokojnie się wąchają noskami, Pacan tylko czasami poluje na nią, ale sama Wredka jakoś nabrała pewności i widzę, że już się ich nie boi :) . Coś w tym więc musi być.
Ja jestem bardzo szczęśliwa, ze Wredzia jest z nami, nigdy nie żałowałam, ze tak się stało, ale nie bylibyśmy to my, gdyby obyło sie bez chorób (gdy przyszła do nas Krótka, to zaraziła nasze, szczepione, koty katarem). Tym razem mamy nową chorobę- grzybicę. Mają już ją wszyscy, i na 90% przyniosła ją Wredka. Oczywiście ja też jestem zagrzybiona :roll: No cóż, narzekać nie ma co, leczymy się, a korzyść z tego bedzie taka, ze nabiorę nowego doświadczenia, jeśli chodzi o pielęgnację kotów :roll: :?
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pt lis 28, 2003 8:55

Grzybica, no to faktycznie masz pecha. Ale na pewno dasz sobie radę, a kotuchy muszą :!: się dogadać. Wszyscy tutaj trzymają za to kciuki :ok: Kordonia, a Ty masz wielkie serce :D
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, emilijaaa98 i 103 gości