alareipan pisze:Proponuje swiezo upieczonym rodzicom poslac zdjecia, jakie zgotowali cierpienie zywej istotce!
Obawiam się, że taka wiadomość nie zrobiłaby na nich większego wrażenia; Lidka informowała ich o stanie kotki w najbardziej krytycznym momencie i otrzymała taką pełną zainteresowania i przejęcia

odpowiedź:
lidiya pisze:" mam nadzieje, ze za kilka dni sytuacja wroci do normy ".
aniaposz pisze:Czy mi się zdaje, czy ona nie ma nawet imienia...
Na pytanie o imię jej "opiekunowie" nawet nie odpowiedzieli. A my mówimy na nią poprostu Siedmioletnia. W fundacji nazywamy koty tak, żeby ich imiona były charakterystyczne i czytelne dla wszystkich wolontariuszy; ułatwia nam to organizację pracy, zwłaszcza gdy trzeba podawać jakieś leki (kilku kotom - każdemu inne). Dotyczy to też diety w niektórych przypadkach. Mamy więc: Dziuraka, Grubą, Siedmioletnią, Bezogonkę, Kuśtyka

itp.
kropkaXL pisze:A może dać jej na imię Nadia-to od Nadieżda-po rosyjsku nadzieja?
To bardzo dobry pomysł, dziękujemy.
Nadia wystraszyła nas trochę po przeprowadzce do nowego pokoju, bo przez jeden dzień nic nie zjadła.

, a w jej przypadku mamy na tym punkcie obsesję. Aż się baliśmy następnego dnia wejść do niej i spojrzeć na miskę. Niejedzeniem reaguje na stres. Ogólnie nie jest źle, ale wyraźnie ją denerwują kociaki za siatką, syczy,stara się nawet na nie nie patrzeć, chowa się za zasłonę lub w środek koca. Taka panna jedynaczka nie będzie szczęśliwa w stadzie. Wprawdzie nie można powiedzieć, żeby w fundacji odbywała się jakaś wielka walka o byt, niemniej jednak koty muszą się nauczyć jeść razem i zjadać odrazu swoją porcję, bo potem zostanie im tylko suche. Oczywiście stawiamy niektórym kotom miseczkę w odosobnieniu, gdzieś na segmencie czy parapecie, ale jak nie zjedzą odrazu, to zawsze znajdzie się amator cudzej miski.