Bungo, przyprawiasz mnie o niechybny zawał tym tytułem

Myślałam, że się cos stało złego
Pomalutku, będzie dobrze. On jeszcze nie wie i nie wierzy, ze ktoś chce zmienić jego los, że ktos go kocha, na to potrzeba czasu.
Piszesz, że jadł rybę wieczorem, a w nocy nic ni ejadł, to przecież nie musi jeść całą noc, może nie był głodny. W schronisku przeciez mu tak raczej nie dogadzali, poza tym mało się rusza, więc nie spalił tego tak szybko.
Załatwia się, to dobry znak. A że siedzi nieruchomo - biedaczek nie wie gdzie jest i co będzie z nim dalej. Przecież to my wiemy, że jest mu u Ciebie jak w niebie, a on jest wyrwany z tego jedynego ostatnio miejsca, które znał i to przeżywa. Każda zmiana jest stresem nawet dla człowieka, który wie, i rozumie, że zmiana jest na lepsze. Ba, człowiek sam często chce tej zmiany, a jednak przeżywa. Przeprowadzałaś się kiedyś???? W nowym miejscu człowiek często nie może zasnąc, nie może sobie znaleźć miejsca, a przecież chciał się przeprowadzić. Mój syn (wówczas 11lat) w pierwszą noc w nowym mieszkaniu płakał. Bardzo chciał się przeprowadzić, bo miał miec swój pokój. Na pytanie "czego płaczesz", odpowiedział mi: ja się cieszę z nowego domku i nowego pokoju, ale tak bardzo mi szkoda, że nie ma już naszego dawnego mieszkanka, bo tam było wszystko "moje" (czytaj "oswojone") a tu wszystko jest obce.
Czesio też "stracił" wszystko co znał - czyli klatkę w schronie. Daj mu czas, żeby się poczuł, że tu jest jego dom - nawet na chwile, ale dom. On tego przecież nie wie.
Będzie dobrze. Trzymaj się. Jestem z Tobą cąłym sercem.