Szyszka FIV+

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Śro wrz 03, 2008 9:38 Szyszka FIV+

No i niestety :(

Szyszka to koteczka z tego wątku: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=72357 Pozwalam sobie założyć nowy, poprzedniego nie mogę edytować.

Według ostatnich badań Szyszka jest dodatnia. Spodziewałam się mało optymistycznych wyników, ale FIV się nie spodziewałam... Nie mogę i nie chcę w to uwierzyć - Szyszaczek naprawdę wiele w życiu przeszedł, wystarczy wymienić kilkuletni pobyt w schronisku :(
Za kilka tygodni test powtórzymy i tym razem zrobimy PCR, mam wrażenie, że Elisa zbyt często przekłamuje wyniki. Z drugiej strony... niestety, wiele wskazuje na to, że z Szyszakiem dzieje się coś niedobrego - od miesięcy walczymy ze schroniskowym kk, który wraca zaraz po odstawieniu antybiotyku (w dodatku tylko amoksycylina przynosi dobre rezultaty), kocinka pompuje brzuchem i bardzo opornie tyje (ostatnio 20 dkg, co jest olbrzymim sukcesem). Reszta kociastych - według ostatnich badań - zdrowa i z niezłymi wynikami.

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Długo się zastanawialiśmy, "co będzie, gdy...". Nie mamy warunków, by koty od siebie odizolować. Możemy pilnować, by każdy jadł z własnej miski (i tak też jest od przyjazdu Szyszaka) i uważać, by się nie podgryzały (nie mają zresztą takich tendencji, biegają za sobą, ale się nie tłuką, nie myją się też wzajemnie). Wymyśliliśmy tylko tyle, że żadnego kota nie oddamy (Komu? Którego? Małe kotki mają problem ze znalezieniem domu, co dopiero dorosłe. A chore, w dodatku nieuleczalnie?). Taka decyzja zapewne wzburzy krew w niejednym forumowiczu, ale nie o pomoc w podjęciu decyzji chciałam Was prosić. Chciałam zapytać, czy są wśród nas forumowicze, którzy mają/mieli pod opieką jednocześnie koty z FIVem i zdrowe, jeżeli tak, czy moglibyście się podzielić doświadczeniami? Mam wrażenie, że w ogóle mało się na forum pisze o FIV (oprócz tego, że trzeba robić testy). A może po prostu nie potrafię szukać? Koty białaczkowe, nerkowce, cukrzycowe maja swoje wątki, a te z FIVem nie... Czy to dlatego, że wiadomo, że w przypadku FIV nie może być szczęśliwego zakończenia? A może dlatego, że nie ma o czym pisać?

Szyszaczek z prawej, powiększenie po kliknięciu:

Obrazek

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Ostatnio edytowano Nie sty 04, 2009 23:20 przez atrophy, łącznie edytowano 11 razy
Obrazek

atrophy

 
Posty: 992
Od: Śro lip 05, 2006 21:57
Lokalizacja: Warszawa - Młynów

Post » Śro wrz 03, 2008 9:50

wiele osób ma kocich nosicieli i musi w zyciu rozwazac niestety rozne wyjcia
idealem byloby gdyby udalo sie w jednym miejscu zebrac koty z FIV a w innym np. z bialaczka - ale czy to byloby dobre dla tych kotow?

ja mam w lazience kota z FIV i bede go izolowac
nie mam raczej mozliwosci znalezienia mu domu, wiec trudno, bedzie mieszkal w lazience
jako alternatywe mial brudna zasmrodzona piwnice w ktorej byl bity przez innego kocura, wiec mysle ze nie jest mu zle, a jak bedzie - zobaczymy

w pozostalej czesci mieszkania sa koty zdrowe i 1 nosiciel bialaczki - ale na to przynajmniej dalo sie koty zaszczepic

nie wiem czemu piszesz o FIV jako o wyroku - bywa ze z nim koty zyja dluzej niz bialaczkowce, sama mialam na tymczasie w pralni wiele lat kota o imieniu Sfinks, który dopiero w nowym domu po latach sie pochorował i okazało sie ze miał FIV :(
tak wiec mozna z tym zyc

powodzenia :ok:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Śro wrz 03, 2008 9:55

Napisz do puss, miała Domisię z FIVem. Z tego, co wiem, Kasia nie izolowała kotów.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18779
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Śro wrz 03, 2008 9:57

Tak bardzo kibicowałam Szyszce i tak się cieszyłam,kiedy znalazła dom,że wszystko,co złe już za nią.Los płata okrutne figle.Myślę,że doświadczeni forumowicze poradzą,podpowiedzą,jakie jest wyjście.Bardzo,ale to bardzo mocno trzymam kciuki.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56330
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro wrz 03, 2008 11:07

Nie chciałam, by post zabrzmiał tak, jakbym uważała, że FIV to dla kota automatyczny wyrok, choć chyba rzeczywiście sądzę, że w pewnym sensie jest to wyrok - odłożony w czasie. Zdaję sobie sprawę, że każde życie prędzej czy później kończy się tak samo i że w przypadku chorób nie ma reguły - wiem, że koty z FIV mogą przeżyć długie lata. Po prostu emocje...

To dla nas nowość, nie mogę powiedzieć, że się nie martwię, a raczej chyba powinnam napisać, że bardzo się martwię i przeżywam :( Myślę, że na oswojenie z sytuacją potrzebny jest czas. Dziękuję za dobre słowo i kciuki, są w tej chwili bardzo potrzebne...
Obrazek

atrophy

 
Posty: 992
Od: Śro lip 05, 2006 21:57
Lokalizacja: Warszawa - Młynów

Post » Śro wrz 03, 2008 11:14

atrophy pisze:Nie chciałam, by post zabrzmiał tak, jakbym uważała, że FIV to dla kota automatyczny wyrok, choć chyba rzeczywiście sądzę, że w pewnym sensie jest to wyrok - odłożony w czasie. Zdaję sobie sprawę, że każde życie prędzej czy później kończy się tak samo i że w przypadku chorób nie ma reguły - wiem, że koty z FIV mogą przeżyć długie lata. Po prostu emocje...


No bo tak właśnie jest.
Pocieszające jest, że FIV nie sieje się tak łatwo, a w każdym razie dużo trudniej niż białaczka.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18779
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Śro wrz 03, 2008 11:50

Atrophy, bardzo mi przykro, znam historię Szyszeczki, kibicowałam jej i ogromnie się cieszyłam, że zabrałaś ją ze schroniska dając dom. A tu teraz taka historia :( Co mogę więcej napisać... przykro mi, że los płata takie figle dobrym ludziom :( Bardzo Wam współczuję :(

Joako

 
Posty: 3275
Od: Wto cze 19, 2007 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 03, 2008 18:29

atrophy, moje czarne słoneczko odeszło z powodu FIV. przyjechała już chora ze schroniska, gdzie spędziła na pewno 3 albo 4 lata. o tym, że ma FIV, dowiedziałam się po 2 miesiącach jej pobytu u mnie. przez te dwa miesiące nie izolowałam jej od moich kotów, więc gdy okazało się, że ma FIV, postanowiłam nadal jej nie izolować. mieszkała z nami 11 miesięcy i 6 dni. żaden z moich 3 kotów się nie zaraził, a piły wodę z jednej miski. jeśli chcesz poczytać o moich problemach z kotem z FIV, zajrzyj do linku w moim podpisie.
popieram Twoją decyzję. powodzenia :ok:

puss

Avatar użytkownika
 
Posty: 11741
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro wrz 03, 2008 19:14

Atrophy, strasznie mi przykro o tym czytać. O Szyszce, którą się zaopiekowałaś, dowiedziałam się z wątku sopockiej Łapki, która była jednym z pierwszych potrzebujących kotów, na których wątki trafiłam, gdy zaczynałam poznawać forum. Pamiętam, że też kibicowałaś Łapce. Szyszka ma szczęście w nieszczęściu, że trafiła do Ciebie, a z drugiej strony bardzo Ci współczuję takiego obrotu sprawy. :( Z tego, co wiem FIV nie przenosi się tak łatwo jak białaczka; w większości przypadków zarażenie następuje przez pogryzienie i dotyczy częściej walczących o samice niekastrowanych kocurów :arrow: http://www.vetserwis.pl/fiv.html

Mam nadzieję, że Szyszka dobrze prowadzona i kochana, będzie żyła w niezłej kondycji jeszcze bardzo długo. :ok:

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14682
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Śro wrz 03, 2008 20:51

Puss, dziękuję za słowa otuchy. Nie byłabym w stanie teraz odizolować Szyszki od pozostałych kotów - ma swoje ulubione miejsca, śpi z nami w nocy, każdą możliwą chwilę spędza w obecności i jak najbliżej człowieka - nie mogłabym jej tego odebrać, nie po to zabraliśmy ją ze schroniska, żeby resztę życia spędziła w łazience... Wiem, że to kontrowersyjna decyzja, ale nie jestem w stanie podjąć innej. Myślę, że wiesz (nie Ty jedyna), co mam na myśli...

Aniuposz, z tego, co mi wiadomo, w przypadku kilku kotów w domu białaczka jest dużo bardziej niebezpieczna, więc... rzeczywiście jest to pewne szczęście w nieszczęściu... Nawet wetka nie spodziewała się FIV... Mogę tylko napisać, że dołożymy wszelkich starań, by zapewnić Szyszce jak najlepszą opiekę i warunki. To niesamowita kotka. Kochamy wszystkie nasze kociaste, ale Szyszka jest wyjątkowa. Nie spotkałam wcześniej takiego kota, codziennie zadziwia mnie swoim spokojem przy "zabiegach" (podawanie leków kilka razy dziennie) i ufnością wobec ludzi. Dziękuję za dobre słowo.
Obrazek

atrophy

 
Posty: 992
Od: Śro lip 05, 2006 21:57
Lokalizacja: Warszawa - Młynów

Post » Śro wrz 03, 2008 21:20

Atrophy, ja wcale nie odbieram Twojej decyzji jako kontrowersyjnej. W takich przypadkach nie ma słusznych decyzji, właściwych wyjść... poza tymi, które w danej sytuacji dyktuje nam serce (bo rozum na wiele się tu wbrew pozorom nie zdaje). Myślę sobie, że nagłe odizolowanie Szyszki, odrzucenie jej w pewnym sensie mogłoby spowodować pogorszenie jej stanu zdrowia, a w przypadku takich chorób jak FIV czy białaczka stres jest często czynnikiem pogarszającym funkcjonowanie systemu immunologicznego i tak już osłabionego wirusem. Z drugiej strony przy zachowaniu pewnych reguł, ryzyko zarażenia się pozostałych kotów nie jest duże, więc... To tylko takie moje dywagacje, uzasadniające, dlaczego nie uważam Twojej decyzji za kontrowersyjną.

Za Szyszkę. :ok:

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14682
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Śro wrz 03, 2008 21:55

aniaposz pisze:Atrophy, ja wcale nie odbieram Twojej decyzji jako kontrowersyjnej. W takich przypadkach nie ma słusznych decyzji, właściwych wyjść... poza tymi, które w danej sytuacji dyktuje nam serce (bo rozum na wiele się tu wbrew pozorom nie zdaje). Myślę sobie, że nagłe odizolowanie Szyszki, odrzucenie jej w pewnym sensie mogłoby spowodować pogorszenie jej stanu zdrowia, a w przypadku takich chorób jak FIV czy białaczka stres jest często czynnikiem pogarszającym funkcjonowanie systemu immunologicznego i tak już osłabionego wirusem. Z drugiej strony przy zachowaniu pewnych reguł, ryzyko zarażenia się pozostałych kotów nie jest duże, więc... To tylko takie moje dywagacje, uzasadniające, dlaczego nie uważam Twojej decyzji za kontrowersyjną.

Za Szyszkę. :ok:


"As long as you do what you think is right, you can't go too wrong" - tak mi się skojarzyło...
Obrazek

atrophy

 
Posty: 992
Od: Śro lip 05, 2006 21:57
Lokalizacja: Warszawa - Młynów

Post » Śro wrz 03, 2008 22:28

I jeszcze kciuki za wetkę, żeby mądrze prowadziła Szyszkę.

:ok: :ok: :ok:

Mam nadzieję, że masz zaufaną, dobrą wetkę, bo to bardzo ważne - zawsze, ale w takich przypadkach szczególnie.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14682
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Czw wrz 04, 2008 21:04

dla kota z FIVem najgorszy jest stres. poza tym trzeba cały czas kontrolować stan nerek: biochemia, czyli mocznik i kreatynina (oraz alat - wątrobowy), powinny być kontrolowane regularnie. największym problemem przy Domisi były nerki i zęby. myślę, że jeśli kot jest wcześnie zdiagnozowany, ma szanse na o wiele lepsze życie niż kot zdiagnozowany w momencie, kiedy objawy wskazują na FIV.

w razie czego służę pomocą. odejście mojej Domisi to był cios, którego nie potrafię przeboleć.

puss

Avatar użytkownika
 
Posty: 11741
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt wrz 05, 2008 10:10

Na razie profil nerkowo-wątrobowy wzorowy, morfologia wskazuje za to na stan zapalny - dużo leukocytów (białko też odrobinę podwyższone). No, ale przecież cały czas męczy ją kk. Ostatnio doszłam do wniosku, który potwierdził też TŻ - największym stresem dla Szyszaka jest przygotowanie do wizyty w lecznicy, a konkretnie ładowanie do transportera. Ją po schronisku naprawdę mało co stresuje, przynajmniej na razie...

Przeczytałam wątek Domisi. Wyjątkowo wzruszający, ale i przerażający zarazem - szczególnie z mojego punktu widzenia. Współczuję z całego serca :( Domisia przyjechała do Was w dużo gorszym stanie, niż Szyszka do nas - wyniki naszego kociaka nie świadczą jeszcze o ostatniej fazie choroby, choć tak naprawdę nieustępujący od miesięcy kk i to, że Szyszka na gros antybiotyków nie reaguje może być już do niej wstępem :(

Kolejne testy za miesiąc.
Obrazek

atrophy

 
Posty: 992
Od: Śro lip 05, 2006 21:57
Lokalizacja: Warszawa - Młynów

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 31 gości