» Wto wrz 02, 2008 17:05
Kk dostał dokładnie wczoraj - pewnie za karę (dla mnie), że go wczoraj nie zabrałam. Ale od razu capnęli go do szpitalika (stamtąd go z Cataliną i jej peruwiańskim kumplem-kierowcą zabraliśmy), podali leki (antybiotyk, gentamecyna i coś na osłonę wątroby). Podobno był zafluśtany po uszy, ciekło mu z nosa i z oczu. Podobno, bo dziś już nie ma po tym śladu, aż się wetka zdziwiła. Miał robiony przy nas test na białaczkę - ujemny, oraz badanie krwi, którego wyniki będę mieć jutro. Jutro też idę z nim do mojej wetki.
Na razie Czesio jest kotem całkowicie stacjonarnym, tzn. w ogóle nie rusza się z posłania, które mu zrobiłam w transporterku. W łazience raz próbował się przemieścić, ale wybrał dziurę za pralką, więc pralkę odsunęłam, kota wyciągnęłam i juz więcej nie próbuje. Aha, siedzi aktualnie w pokoju syna - to jedyne drzwi, których Bungo nie może otworzyć.