Asiu, przeczytałam maila, nie mogę uwierzyć...
Dlaczego?
Strasznie mi przykro, przytulam Cię mocno. Wiem, że żadne słowa nie są tu w stanie pocieszyć, złagodzić bólu, ale proszę pamiętaj, że zrobiłaś dla niej wszystko.
Czasami robisz wszystko, ale to i tak za mało.
więc robisz dalej wszystko
tak podpisałam kiedyś zdjęcie kociaka pod kroplówką. pierwsza śmierć w schronie, moja śmierć. Nie umiem sobie z nią radzić. jak bez skóry.
Kilka osób było ze mną w te ostatnie dni, wczoraj, dziś, ogromnie im za to dziękuję.
Inkusia śpi pod lipą i jałowcem.
Ciężko mi pisać w wątku. Nie tak miało być.
Arusia była dziś na kontroli. Oczka coraz ładniejsze, szeroko otwarte, żywe, malutka śmiga, bawi się, zaczepia koty przez pręty klatki.
Chuchamy i dmuchamy.
Arielka wygląda fantastycznie. Leczy się dużo lepiej niż moje Biedronki - jednak warunki domowe to nie to samo co szpital w lecznicy - nawet najlepiej wyposażony.
Asia jest delikatna, ale to silna kobieta. Wzięła ode mnie małą Pszczółkę Maję, która na pewno pokaże się w tym wątku i będzie zdrowiała z Arielką.
Asiu, zmieniaj tytuł i pokaz malutką!
Wiem, że boli, ale z dnia na dzień będzie coraz lepiej. Trzeba się skupić a tym co jest teraz, nie na tym co było. Będzie dobrze, zobaczysz.