Koty z wyszytą cewką moczową.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sie 11, 2008 18:22

mój majuś był wyszyty w wieku pięciu lat. po wyszyciu miał założony kołnierz, szwy i dostawał antybiotyki przez ok tydzień. po zabiegu żył jeszcze 4miesiące. kilka razy zatykał się ale nie kamieniami tylko dziwna błoną, TAKIM ŻYWYM MIĘSKIEM. WTEDY POSIKIWAŁ JAK PRZY ZATKANIU KAMIENIAMI. ale zawsze samo mu się to przetykało, lekarzowi ciężko było to zidentyfikować, zawsze miał przy tym temperaturę, ale właściwie nie o tym chciałam pisać. otóż mój kot był tak wrażliwy że zabieg był dla niego koszmarem, traumatyczne przeżycie. po zabiegu odmawiał jedzenia, picia był osowiały, załamany, nic nie pomagało. z tego wszystkiego po dwóch tygodniach okazało się że ma bardzo uszkodzoną wątrobę, rozpoczęła się walka...ale nic z tego nie wyszło.
chodzi mi o to że to bardzo poważny zabieg, który nie tylko wpływa na zmiany fizyczne u kota ale też psychiczne. te wrażliwsze kociaki nie mogą już później normalnie funkcjonować.
ktoś mi kiedyś powiedział że wyszycia już nie powinno się stosować, ale z drugiej strony przeczytałam tu o przykładach zakończonych całkowicie normalnie, szczęśliwie. sama nie wiem chyba to bardzo indywidualna sprawa, na pewno wiele też zależy od lekarza
Obrazek

patka-p3

 
Posty: 293
Od: Wto kwi 24, 2007 11:54
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Wto sie 12, 2008 12:03

patka-p3 pisze:mój majuś był wyszyty w wieku pięciu lat. po wyszyciu miał założony kołnierz, szwy i dostawał antybiotyki przez ok tydzień. po zabiegu żył jeszcze 4miesiące. kilka razy zatykał się ale nie kamieniami tylko dziwna błoną, TAKIM ŻYWYM MIĘSKIEM. WTEDY POSIKIWAŁ JAK PRZY ZATKANIU KAMIENIAMI. ale zawsze samo mu się to przetykało, lekarzowi ciężko było to zidentyfikować, zawsze miał przy tym temperaturę, ale właściwie nie o tym chciałam pisać. otóż mój kot był tak wrażliwy że zabieg był dla niego koszmarem, traumatyczne przeżycie. po zabiegu odmawiał jedzenia, picia był osowiały, załamany, nic nie pomagało. z tego wszystkiego po dwóch tygodniach okazało się że ma bardzo uszkodzoną wątrobę, rozpoczęła się walka...ale nic z tego nie wyszło.
chodzi mi o to że to bardzo poważny zabieg, który nie tylko wpływa na zmiany fizyczne u kota ale też psychiczne. te wrażliwsze kociaki nie mogą już później normalnie funkcjonować.
ktoś mi kiedyś powiedział że wyszycia już nie powinno się stosować, ale z drugiej strony przeczytałam tu o przykładach zakończonych całkowicie normalnie, szczęśliwie. sama nie wiem chyba to bardzo indywidualna sprawa, na pewno wiele też zależy od lekarza


Przykro mi,że tak się stało.
Widziałam podobne dwa opisy na forum i robiłam wszystko,żeby tylko kot nie miał tej operacji (cuda wianki,Feliwaye,fontanna,żeby kot pił więcej ,konsultacje u trzech lekarzy,z forumową konsultacją w sumie cztery,kroplówki przez tydzień).
Gdybym czekała dłużej kot pewnie byłby za TM.Zdążyłam na ostatni dzwonek,cewka była w bardzo złym stanie,coś złego zaczynało dziać się
w nerkach,kot zaczął śmierdzieć moczem (jego skóra),słowem koszmar.
Po operacji (u dr Orła-Krakvet) kot odżył.Po tygodniu (był długi weekend,więc dlatego) był już u nas-wesolutki i pełen energii.
Zero problemów z sikaniem,apetytem,bieganiem za muchą po całym domu czy regularnym laniem drugiego kota :wink: .Za latarką (jego ulubioną zabawką) potrafi skoczyć na 1,5 metra do góry,kilka razy pod rząd.Jest po trzech miesiącach od operacji.Lekarz twierdzi,że koty
z wyszytą cewką mogą (przy odpowiedniej diecie i dbaniu) żyć tyle samo co zdrowy kot.
A co do psychiki to w ogóle nic się nie zmieniło :D . W lecznicy,gdzie przebywał po operacji zachowywał się tak samo jak w domu,czyli miaucząc domagał się pieszczot od personelu,który go bardzo polubił.
Na pewno dużo zależy od lekarza i umiejętoności.
Nasz kot nie był w super stanie zdrowia (był odchowywany przez ludzi,bo matka zginęła,podobno już wtedy ledwo przeżył).
Teraz na powrót jest naszym wesołym rozrabiaką.

Antypatyczna

 
Posty: 7753
Od: Czw wrz 07, 2006 9:45

Post » Śro sie 13, 2008 15:08

O to właśnie chodzi, że wyszycie jest zabiegiem ratującym życie. Stosuje sie je wtedy, gdy juz inne metody zawodzą. U nas nie dało sie zacewnikować...

Jeżeli chodzi o charakter , to wszystko zaczyna powracać do normy . Wyraźnie widac, że kocio lepiej sie czuje.
W sobote usunelismy resztki szwów bo dawały odczyn alergiczny i od razu wszystko zaczęło się lepiej goic.
Zaczynają się zabawy a kot domaga się wiecznych pieszczot. A nawet, co mnie niezmiernie zadziwia, pozwala oglądać sobie brzucho, a nawet sam je wywala do góry :wink:
Jedynie to posikiwanie... Ale wierzę, że jak przestanie go podrazniać , to i to się unormuje.
Aga_
 

Post » Pt sie 29, 2008 11:31

A mam pytanie: cewka ma ponoć tendencję do zarastania i wtedy konieczny jest drugi zabieg.
Czy to zarastanie jest możliwe od razu po operacji (lub powiedzmy do miesiąca) czy też może zdarzyć się nawet po kilku lub więcej miesiącach od operacji?

Antypatyczna

 
Posty: 7753
Od: Czw wrz 07, 2006 9:45

Post » Sob sie 30, 2008 8:54

Wydaje mi się, ze cewka może zarastać zaraz po zabiegu. U nas sie porobiło coś takiego po wyjęciu cewnika , który poprzyrastał. Dodatkowo czop z nabłonka.

Odnośnie sikania. Długo to trwało , ale w końcu Filip dba o higienę na medal. Od tygodnia nie cedzi po podłodze 8)
Aga_
 

Post » Sob sie 30, 2008 19:04

Aga_ pisze:Wydaje mi się, ze cewka może zarastać zaraz po zabiegu. U nas sie porobiło coś takiego po wyjęciu cewnika , który poprzyrastał. Dodatkowo czop z nabłonka.

Odnośnie sikania. Długo to trwało , ale w końcu Filip dba o higienę na medal. Od tygodnia nie cedzi po podłodze 8)


To super.Trzymam kciuki :ok: :ok: :ok: .

Antypatyczna

 
Posty: 7753
Od: Czw wrz 07, 2006 9:45

Post » Pt wrz 05, 2008 13:39

Szukałam na internecie artykułów na temat wyszycia cewki u kotów,ale nic konkretnego nie znalazłam (przynajmniej na polskich stronach).

Znalazłam tylko jeszcze to:

http://kocia_stronka.republika.pl/wyszycie_cewki.html

i to:

http://www.vetserwis.pl/flutd_block.html

(na samym końcu strony jest o wyszyciu)

Obydwa artykuły mało optymistyczne :(.

Antypatyczna

 
Posty: 7753
Od: Czw wrz 07, 2006 9:45

Post » Czw wrz 18, 2008 16:43

Czytałam te artykuły jak tylko Filip zaczął chorować. Gdy cierpiał po pierwszej operacji to miałam wątpliwości czy nie narażam go na niepotrzebne cierpienie...Jak problem powrócił, jechałam z nim do weta pełna najgorszych przeczuć...Po drugiej operacji znajomi mówili, że powinnam była....
Ale teraz wiem, ze postąpiłam słusznie i drugi raz zrobiłabym to samo. Każde stworzenie powinno dostać swoją szansę. Musimy robić wszystko.

Jak tylko sobie usiądę, kładzie się przy mnie i śpi wtulony ( bo na kolanach laptop :wink: ) A zanim zaśnie domaga się głasków ...i jak sobie przypomnę cały ten horror to sama się dziwię, że daliśmy radę.

Ale wiem tez , że to bardzo krótko i gdzieś tam w środku boję się o niego.

A tu znalazłam ciekawe porady: http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.p ... b1a66046cd
Aga_
 

Post » Pt wrz 19, 2008 13:40

Filip znowu został u weta :(
W ostatnich dniach zaglądał do kuwety zbyt często , ale myslałam, ze to przez to ochłodzenie. Trzymałam go w ciepełku i podawałam furagin z wit C.
Wczoraj wieczorem zaczął kropelkować :(
Dziś rano, nic. Wróciłam z pracy i prosto do kuwety...NIC

Nie udało się go zacewnikować. Cewnik zagina się na wysokosci 1.5 cm. Ledwo udało się wydusić trochę moczu do kubeczka...Jest sporo piachu...To chyba jakiś wielki pech. Cały czas dostaje Urinary.
Prawdopodobnie będzie nakłuwany przez powłoki brzuszne. I jak pęcherz będzie opróżniony wtedy cewnik powinien łatwiej wejść...Najgorsze, że do końca nie wiem co będzie a nie wygląda to dobrze.
No i to czekanie.

Poprzednio też akcja rozegrała sie szybko .
Aga_
 

Post » Pt wrz 19, 2008 18:50

Wet usunął czop...poza tym wszystko w porządku. Ale białe maja większe tendencje do tworzenia się piasku...
Aga_
 

Post » Czw paź 02, 2008 20:18

Podniosę.
Pół roku po zabiegu u nas.
Wszystko w porządku. Dieta CD.

Antypatyczna

 
Posty: 7753
Od: Czw wrz 07, 2006 9:45

Post » Czw paź 02, 2008 20:36

Antypatyczna pisze:Podniosę.
Pół roku po zabiegu u nas.
Wszystko w porządku. Dieta CD.


Kurcze, zazdroszczę...U nas wciąż spod górkę. Po ostatnim cewnikowaniu Filip długo dochodził do siebie...
Dziś przed południem wracam z zakupów a tu pełno kropek z krwią i on upaćkany i schowany w swoim bólowym kąciku... Wcześniej , rano wszystko było w normie.
Od razu zabrałam go do weta . Podobno się nadwyrężył , najprawdopodobniej w trakcie zabawy i coś się zerwało. To by się zgadzało bo od trzech dni szalał jak nowo narodzony. Na balkonie tańczyły liście z wiatrem i to bardzo go pobudziło do zabawy. A mnie ucieszyła ta jego wesołość.
Dostał zastrzyk przeciwkrwotoczny i antybiotyk. Teraz, gdy wróciłam z pracy , widzę, że wszystko już wygląda normalnie .
Aga_
 

Post » Pt paź 03, 2008 15:01

Trzymam kiciuki za bidaka :( .

Antypatyczna

 
Posty: 7753
Od: Czw wrz 07, 2006 9:45

Post » Pt paź 03, 2008 18:25

Przedstawiam Premiera. Starszawy kocur trafił do nas ze schroniska, z kocim katarem, ale w dobrej kondycji psycho-fizycznej. Na tymczas. Najpierw mieliśmy wyleczyć katar, ale w trakcie poddałam się i kocur został wyjajczony, mimo trwającej jeszcze choroby( którą znosił rewelacyjnie-tylko był zaglucony).Był to marzec i smród kocurowych szczyn był taki, że cofało od progu. Pierwsza narkoza i kastracja-bez najmniejszych problemów i katar też szybko minął. Po kilku miesiącach kota nie byliśmy w stanie oddać (a jest to kot w stanie czystym wg Prachetta-jedno oko uszkodzone, uszy poszarpane, braki w uzębieniu, gruby i pękaty, no cud piękności). Po jakimś roku pierwsze problemy z ukł. moczowym-S.u.k.Zatkanie-kolejna narkoza, cewnikowanie, leczenie, krwiomocz, dieta...Minęło.Po kilku miesiącach-nawrót. Cały cyrk od nowa, przyszyty cewnik w kolejnej narkozie, potem znów cewnikowanie na żywca, a KOT akceptuje wszystko i jest niebywale kochany. Minęło. Gdy zatkał się po raz trzeci, znów cewnik przyszywany, znów narkoza, piachu było jednak tyle, że zatykał się nawet cewnik. KOT nadal z pełnym zaufaniem, a my musieliśmy ściągać mocz przez powłoki. Nakłucie przepełnionego, bolesnego pęcherza-po raz pierwszy widziałam ból w tak czystej postaci.I nieodwołalna decyzja-wyszywamy!
Zabieg zniósł dobrze, z ulgą się wysikał i ...zatkał się znowu-tyle grubego piachu się z niego sypało :? Znów cewnik, ale tym razem po raz ostatni! Po tygodniu doszedł całkiem do siebie, wyniki nerkowo-wątrobowe idealne! Od zabiegu minęło już ok. 2 lata, a kot w świetnej formie. Zginął nawet na 3 tygodnie, niedojadał, schudł(ja wiedziałam, że NIC mu się nie może stać) ,a on nadal trzyma się świetnie. Czego życzę i waszym kotom..

dokota

Avatar użytkownika
 
Posty: 1286
Od: Śro lip 16, 2008 21:42

Post » Pt paź 03, 2008 18:54

Dokota czy Twój kot (jeżeli dobrze zrozumiałam) zatkał się też już po wyszyciu cewki?

Antypatyczna

 
Posty: 7753
Od: Czw wrz 07, 2006 9:45

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: evasteward, fruzelina, Google [Bot] i 709 gości