Boo77 pisze:Zuza walcz! Nie po to śmy Cię z Opola nad morze delegowali żebyś takie hocki-klocki wyczyniała!
Zuza walczy dzielnie

Wczoraj postarała się nawet o kolejne dowody. Wróciłam do domu a tu synuś ciągnie mnie szybko, żeby pokazać co Zuzka wypluła. A wypluła lokatora koloru kremowego, długości ok. 4 cm i grubości z jakiś 1 mm, wyraźnie członowanego. Zapakowaliśmy w śliczny woreczek i ruszyliśmy w drogę.
Znalezienie tasiemca wydało mi się ważne. Od razu przypomniało mi się:
kya pisze: A moze tasiemiec bablowy?( podobno umiejscaweia sie w mozgu)
jak również nasz poprzedni kot Picek (był z nami od 2000 do 2003 r.). Picuś był dorodnym wychodzącym kocurem (bez jajków oczywiście), który nigdy nie narzekał na apetyt. Pewnego dnia wrócił do domu i nie chciał jeść, a przy podnoszeniu płakał przeraźliwie. Pojechaliśmy "na sygnale" do powiatowego weta. Zasugerowałam wetowi zatrucie, bo kilka dni wcześniej zdechł pies z naszego osiedla, podobno z tego powodu. Wet obejrzał kotka, zajrzał pod ogon, gdzie zobaczył człony tasiemca. Stwierdził, że to tasiemiec rybi(?) często spotykany w okolicach gdzie jest dużo zbiorników wodnych, wędkarzy i resztek rybich, które wpadają w kocie łapy... Wet dał Pickowi jakąś pigułę - myślę na zabicie tasiemca - i odesłał do domu. Rano Picuś był sztywny

Zadzwoniłam do weta a on spokojnie stwierdził, że tylko sekcja może wykazać, czy Picuś był zatruty (a on go dobił

) czy tasiemiec/tasiemce spowodowały perforację jelit (?

)
Tak więc po przedstawieniu dr Biernatowi przebiegu choroby Zuzki i oznajmieniu, że przyjechaliśmy z daleka po porządną diagnozę (odważyłam się nawet zapytanie: czemu weci z miasta powiatowego nie chcą badać krwi - moje pytanie zostało bez odpowiedzi

) podałam z dumą nasz dowód rzeczowy. Wet wziął co prawda na ułamek sekundy ale zaraz podał pielęgniarce, która bez chwili namysłu wpakowała nasz piękny eksponat prosto do kosza

Dr Biernat nie chciał ze mną o tasiemcu wogóle rozmawiać

coś tylko burknął, że odrobaczanie na tasiemce nie działa

ale nie zapytał co Zu ostatnio dostała. A dostała w lutym PROFENDER, który podobno jest na wszystko. Może się nie wchłonął dobrze. Poza tym zdaje się, że koty wychodzące powinny być odrobaczane co 3 m-ce
I tyle (aż) na temat tasiemca.
Wet zalecił badanie krwi: morfologię, biochemię, białaczkę (Felv), FiV i FIP. Powiedział, że najbardziej podejrzewa FIP

ale akurat nie mają testu. Resztę zrobiliśmy:
morfologia - bardzo dobra
nerki - bardzo dobrze
wątroba - jakieś dwa parametry kilkukrotnie przekroczone
(Później wam przepiszę jakie, teraz się spieszę, a ten wydruk z wynikami wątrobowymi przypomina kwitek z kasy ze spożywczego, same skróty i cyferki - ciężko coś zrozumieć.)
Czyli diagnozę prawie mamy: zatrucie nieznaną substancją

lub FIP
Zalecenia:
- penicylina dalej co 3 dni
- glukoza i Vit B compl
- Meto...(?)..clopenid 1/4 ampułki
- Zentonil (1 tab/dzień)
- Renigast (1/4 tab 75 mg)
- kontrola krwi + FiP za 7 dni
I na koniec najlepsze:
po powrocie Zu rzuciła się do miski z suchą karmą, nic sobie nie robiąc z obecności Mru, który był tak zszokowany

jej nagłą odwagą, że nawet jej nie przepędził
Zu w nocy nie wymiotowała. Mam nadzieję że teraz też nie.
Napiszę jeszcze więcej

ale teraz muszę zająć się pracą w trybie pilnym.
Proszę o kciuki i bardzo dziękuję za wszystkie Wasze dotychczasowe posty. Bardzo mi pomogły
