Wacuś wypił "flaszkę" kropelek Bacha i jest całkiem odmieniony.
Naprawdę nie sądziłam, że będą tak widoczne zmiany w jego zachowaniu. Do tej pory był taki świszczypał, który przemieszczał się cały czas, wszędzie właził i wszystko chciał widzieć, asystował mi przy każdej czynności, dosłownie:
- przy kąpieli - łazi po brzegu wanny, a jak go nie wpuszczę do łazienki, to skacze na drzwi i wyje jak potępieniec
- jak myję włosy (nad wanną, bo mam raczej długie

) to stoi wszystkimi łapami na kranie (baterii) i zdziwiony przygląda się co ta Duża robi sobie z głową
- jak obieram ziemniaki - to podchodzi tak, że obierki spadaja mu na głowę
- jak siedzę przy laptopie i się nim nie zajmuję (znaczy Wacusiem się nie zajmuje

) - to podchodzi i bierze na zęba i obgryza (znaczy usiłuje obgryzać

) brzeg laptopa;
- a jak na chwilę wyszłam z pokoju a laptop zostawiłam na stole, to Wacuś postanowił
sobie wziąć taki rzep, który jest przytwierdzony przy kablu (do spięcia po zwinięciu) i tak ciągnął, że o mało co nie zrzucił laptopa ze stołu
no i mogłabym tak opowiadać jeszcze długo
jak nikt się Wacusiem nie zajmuje, to podchodzi do ściany, odwraca się żeby sprawdzic, czy widzę (bo jak nie widzę to tego nie robi

) i wbija pazurki w tapetę i zaczyna drzeć, znaczy tak sobie ostrzyć pazurki. Tapeta jest taka jakby gąbczasta, więc jak Wacuś tak robi, to leci ze ściany biały śnieg (nie będę już pisać co zostaje na ścianie

- dodam tylko, że mieszkanie nie moje tylko wynajęte a właścicielka jeszcze tego nie widziała i nie chce mysleć co powie jak zobaczy

)
Natomiast ostatnio, czyli po kropelkach, Wacuś się zrobił spokojniejszy, taki mniej pobudliwy, bardziej zrównoważony, więcej śpi (nie budzi mnie już o 4.20 - bo on lubił właśnie tę godzinę najbardziej na zabawę

) - dla jego chorego serduszka to z pewnością dobre
Cieszę się z tych zmian i jeszcze raz dziekuję Ryśce za dobranie kropelek dla Wacusia.
Jedno mnie tylko trochę martwi: Wacuś po kropelkach nabrał wiekszej pewności siebie i zaczyna mi się dobierać do Felki

Dosłownie: skacze na nią, dociska do ziemi, gryzie w kark i tak siedzi, aż ona go zrzuci. Oczywiście całe towarzystwo "wzajemnej adoracji" jest wykastrowane, ale on tak teraz zaczął robić. Do tej pory to Felka go waliła łapą jak się za bardzo zbliżył, fuczała i syczala, a teraz jakby nastapiła zmiana ról.
Czyżby walka o dominacje w tym małym stadku?????? Zna ktoś może na to jakieś wytłumaczenie???????