» Pon sie 25, 2008 9:36
No więc pojechałam. Kotka nie złapałam, bo go zwyczajnie nie było. Ale wyprawa nie zakończyła się kompletnym fiaskiem. Wyszła do mnie mamusia, piękna buro-biała kota, stałam od niej w odległości ok 6 nagrobków. Trzeba ja będzie ciachnąć bo znowu się rozsypie:/ Za grobem Paszkiewiczów zaczyna się istna stołówka - miski, miseczki, tacki - widać ktoś je tu karmi! Zostawiłam pod kamieniami kartkę z wiadomością, że proszę o kontakt w sprawie kotka z chorym oczkiem i swoim numerem telefonu. Niestety, nie udało mi się podążyć za kotką i wyczaić, gdzie ucieka ale ma naprawdę ogromne pole do manewru.
Miałam przy sobie whiskasa na wabia, jako ze miseczki byly dzis jeszcze puste, zostawilam im tą saszetke, niech chociaz nie beda glodne z rana.
Nadal potrzebna pomoc w łapaniu, ja naprawdę nie jestem sama ogarnąc się na takim terenie.
Jano, czy mam Ci dzisiaj odstawić klatkę na pomierzyny u Aniutelli czy zostawić ją u siebie w pracy na kilka dni? (bo blisko cmentarza).
Ah i jeszcze jedno - kociaki na pewno tam urzędują, bo widziałam male bobeczki i to całkiem świeże.
No i zajrzałam na posterunek - ale to w osobnym wątku!
Ostatnio edytowano Pon sie 25, 2008 9:37 przez
Satoru, łącznie edytowano 1 raz
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....Franuś [*] w moim serduszku na zawszeDzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...Bokiruniu [*] dziękuję...
