Bohaterki to my wszystkie som, jeżeli już. A kicia największa! Aams, Serniczku, bardzo Wam dziękuję za towarzystwo i przywiezienie kici, sama faktycznie bym się ledwo zabrala z tymi klamotami
Jeszcze co do kotki i stanu jej futerka - pani owszem, dała dla niej szczotki, ale... ludzkie

Kota na widok szczotki zrobiła gwałtowny w tył zwrot i dała dyla do swojego koszyka, skąd już tylko łypała niechętnym okiem. Próba podejścia jej z kocią szczotką od goni tez zakończyła się natychmiastowym zabunkrowaniem się w koszu

Czyli po pierwsze - kotka szczególnie do czesania przyzwyczajona nie jest, a po drugie - to czesanie, które zna, musiało jej sprawiać dużo bólu

Poza tym jest przesłodka, przekochana i bardzo ufna. Pierwsze papu u goni pochłaniała nie gryząc, śniadanko zjadła już spokojnie i bez pośpiechu. Mruczy, barankuje, ociera się o nogi. Z pozostałymi pannicami posykują na siebie, ale ogólnie podpisano pakt o wzajemnej nieagresji.
Boskie są wszystkie, ale kicia przyniesiona przez babkę na dworzec zdecydowanie podbiła moje serducho

I nie tylko moje, ale na razie ciii...
A tymczasem zbieram sie na dworzec, bo siedzę Gosi i jej TŻtowi na głowie i ich bezczelnie objadam
