Miałam dzisiaj 2 telefony w sprawie Białeńki. Nawet się nie denerwowałam, ale......
Jedna chciała długowłosą, pytała czy może persiczki białej nie mam. Ciekawe skąd sobie to wymyśliła?
Druga zadawała pytania zwracają się do mnie uparcie per "państwo". Na każde pytanie równie uparcie odpowiadalam w liczbie pojedyńczej. Po każdym pytaniu kobieta powtarzała moją odpowiedź, z tym, że sens niektórych udawało jej się natychmiast całkiem przekręcić. Po paru minutach stwierdziła, że jeszcze się zastanowi i zadzwoni później. Dzielna byłam i grzecznie sobie podziękowałyśmy za rozmowę. Jezu, jak ona taka niekumata, to jak byśmy się dogadały w sprawie adopcji?
