» Pt sie 22, 2008 14:46
W przyszłą środę będzie zabieg, do tego czasu podaję antybiotyk i leczę tajemniczą infekcję, a nuż stwierdzimy poprawę.
Weterynarz w Gorlicach? Nie wierzę, że to ktoś kompetentny, choć być może wrażliwy, z wielkim sercem i pełen dobrych chęci.
Wszystkie rozwiązania a'propos morfologii znam i przerabiałam, nie chcę się tu wdawać w szczegóły, ale sprawa jest dość skomplikowana. W każdym razie coś wymyślę.
Przekazanie kota komuś innemu nie jest potrzebne, bo ja mogę z nim jeździć, choćby do Warszawy. Moje wątpliwości budzi co innego.
Gdybym mieszkała w okolicach Warszawy lub Wrocławia, a Bunio był kotem niewychodzącym, to po przeczytaniu wątków Lolka i Fendera nie wahałabym się ani minuty.
Lub gdyby sprawa dotyczyła któregoś z moich psów, dla których jakakolwiek podróż, choćby 500- kilometrowa z ukochaną panią, to frajda i przygoda - też bym się nie zastanawiała.
Ale Bunio jest kotem absolutnie i kategorycznie wychodzącym, w śnieg i ulewę, każda podróż kończy się rozwalonym nosem, bo kot walczy z transporterem.
Będzie za każdym razem, wiele godzin, w klatce, w obcym miejscu, a potem już w domu nie będę go mogła wypuszczać ze względu na nagłe sytuacje i załamania jego kondycji. Zamęczę go w ten sposób. Nie chcę jeszcze o tym myśleć.
Bardzo Wam dziękuję za wszystkie podpowiedzi, przekonałyście mnie do konieczności zabiegu. Moja pani doktor sama zdecydowała, że węzeł ma być badany poza Rzeszowem, by zbadał to ktoś, kto ma doświadczenie.
