Kasia D. pisze:A mówiłam, że Pumcia to zywioł...

ŻYWIOŁ

Mało powidziane

. Ile można biegać w te i we wte po oparciu wersalki??? Po częściach pionowych chodzi jak jaszczurka!
Podłoga, krzesło, stół, zwis na obrusie, oparcie krzesła, plecy Boruty... i to wszystko w ciągu trzech sekund
Gonią się te diablęta jak opętane

. Dziś rano przewróciły kwiatka

. Jak ja się cieszę, że nie mam dwóch takich szkrabów jak Pumcia! Potworki tłuka się, drapią, podgryzają i Pumcia mimo, że mniejsza nie pozostaje z tyłu. Boruta jest tylko biedny, bo ta mała pchła szachrajka wskakuje bez problemów gdzieś wyżej, a on wtedy nie nadąża za nią

.
Z racji, że maluchy nadal nie chcą spać razem zrobiłam eksperymant. Oba futra spały na osobnych krzesłach. Wzięłam Pumcię i położyłam obok Boruty. Głaszę obydwoje. Pumcia zaczęła strzelać baranki i ocierać się o Borutę. Kocurek miał minę pt. zabierz tę gówniarę

. Zaczął ja chwytać ząbkami za futerko, a potem wylizywać uszko. Po chwili i ona dołączyła się. Niestety tego już męska duma Boruty nie mogła znieść i poszedł sobie. Trwało to wszystko ze trzy minuty, ale jak na piąty dzień znajomości to chyba nieźle?
Tak sobie obserwuję Borutkę i stwierdzam, że te gonitwy to są rewelacyjne ćwiczenia dla tych jego nóżek. Rozrusza mięśnie i kości i tak mi się wydaje, że jest ciut lepiej. Chyba rzadziej się przewraca i czasami ugina te łapki. Liczę, że będzie dobrze
Pumcię smarkatą leczymy dalej. Jest lepiej, ale jeszcze kichamy. Oczka ma takie dziwne, malutkie. Jakby była człowiekiem, to powiedziałabym, że ma w rodzinie jakiegoś azjatę z tymi ich małymi oczkami.