Pamiętam naszego rudaska - ja wtedy byłam jeszcze małym bobo. ;-D Ale kotek był tak cierpliwy, że aż sama mu się dziwię! Dawał się wozić na grzbiecie moim nawet. Pamiętam, zawsze go wspominamy jako dobrego kotka. Nie skakał na stoły, nie kradł jedzonka.
A ten pół-pręgus? Diabeł wcielony!

Demolka w całym domu! Nie wpuszczamy go do pokoju z komputerem, bo wchodzi do biurka, pod biurko, pod półki, na najwyższe półki, wchodiz po głośnikach, maltretuje kable... Normalnie sztrach.

Rude mi się jakoś kojarzą jako spokojne...

I milusie i miziaste. Teo tez miziasty, ale jest mały, to tylko brykanie w łepku. ^^
Wiecie co? Tu, u Was, w rudaskowym wąteczku, bardzo przyjemnie i milusio jest. :-> Więc specjalnie dla Was fota Teo z dedykacją. ;-D
