Wczoraj lepiej, ma coraz ładniejsze oczka, nie był odrobaczany, może mi go dzisaj wydadzą... ma futerko takie jak Zombiczek, no i jest wielkim miziaczkiem. Zaczynam się łamać.... jeśli dobrze się dogada z moimi dziewczynami to nie wiem...

naprawdę nie wiem co to będzie... na pewno nie oddam go poza W-wę - mowy nie ma.... Chciałabym dzisaj zrobić mu badanie na białeczkę - na krechę. bez tego nie ma mowy, żebym go wzięła. Grzyb pal licho - chyba jednak go nie ma, a jeśli ma to ja pewni i tez, bo wczoraj łaził mi po głowie. Jeśt przesłodki, uwielbia wtulić się w człowieka, nie ma w nim wcale agresji.... No normalnie ideał. Ale wciąż najpewniej się czuje w moim transporterku i jeśli nie jest głaskany i miziany to zeskakuje mi z ramion wprost do niego.... Strasznie się cieszę, że go wtedy zauważyłam - to prawdziwy skarb i pieszczoch
Powinnam dzisaj kupić drugą porcję Zylexisu - cholera nie mam za co...

Będę kombinowac...
