Długowłosa Wiewióra-Imbir ma pp...VIRKON needed - jest :-)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sie 11, 2008 12:36

Twoja trójca na zdjęciach wygląda cudownie... A już najładniej na choince...

I tu pojawia się pytanie do Nordstjerny: czy u Was Wiewióra miała okazję zapoznać się ze zjawiskiem, które nosi miano "udekorowanej błyszczącymi cackami choinki w domu"? Bo ja oczyma duszy widzę Boże Narodzenie...

Krople doszły dziś. I od razu zostały zaaplikowane przez osoby upoważnione i odpowiednio pouczone. Klakier coraz częściej startuje do Wiewióry, na szczęście wyhamowuje szybko, ale ona biedna się bardzo boi... Za to w nocy i nad ranem wychodzi z niej szatański miziak. Kto rozszyfruje skrót? :twisted:
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Pon sie 18, 2008 13:15

No i cisza... Do grudnia sporo czasu, widać muszę się przekonać na własnej, jakby tu rzec, choince... :roll: A tak poza tym, to wiem, czego się spodziewać po Wiewiórczym zainteresowaniu firanką. Fajne to... Się buja... A jak zrobię tak, to też poleci? O! Poleciało! I wróciło!

Minął tydzień kuracji kroplami. Może jestem przewrażliwiona, ale, podług mnie, efekty już są widoczne. Klakier zakochał się w Wiewiórze. 8O Chodzi do niej, wspina się na kaloryfer (bo Wiewiór znów się nabiblioteczny zrobił), pomrukuje, pomiaukuje, nawołuje, zachęca... I, co wydaje się potwierdzać teorię, wzdycha do nieosiągalnego obiektu... Który go nie chce i warczy. A on znów i miau, i mrau, i inne odgłosy, nie do zanotowania, wydaje... I przytulaśny się zrobił. I w ogóle taki kocio. Na drapaku szaleje. Nie nosi go już. Podmienili futro, normalnie.

A Wiewiór? Od dwóch dni jednak bardziej dziczy. Boi się wszystkich, do mnie przychodzi, ale na krótko, noce całe praktycznie przesypia na biblioteczce... Czekamy dalej.

Się dzieje. :wink:
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Wto sie 19, 2008 21:05

Choinka? Ano stała sobie w pokoju (oblegana przez tymczasy - Chineczka zdejmowała bombki :lol:), a Wiewióra stała sobie w łazience, w postaci klatki z zawartością. Chyba się nie załapała nawet na końcówkę.
Ale Wiewióra u nas to był aniołek nieśmiały i słodziutki.

Jakieś nieprawdopodobne rzeczy z tym Klakierem się wyprawiają. Wiem, u nas Oswald notorycznie się w kimś zakochuje (dawniej we mnie, potem w Myśce a ostatnio w Blenderku), ale to chyba jednak nie to.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Śro sie 20, 2008 7:28

Do tego wszystkiego doszedł jeszcze cudowny czarno-biały kocurek, wizytujący Wiewiórę niejako na odległość. To jakiś szczylek, chyba roku nawet nie ma. Zadbany, tzn. futerko ładne, ale trochę chudawy. Najpewniej wychodzący... Ukraść, nie ukraść? :roll: Ciotka Nordstjerna mówi, żeby kraść... A on tak bardzo chce towarzystwa... Wiewióra do niego na zmianę miauczała (nawet niezłym sopranikiem dysponuje, nie krępowała się) i warczała... Bo on przyszedł na taras i przez okno nawiązywał znajomość... Ponoć tak wizytuje okoliczne tarasy na osiedlu. Czasem nawet dostanie jeść... Qrczę... Co robić? Klakier od tego wszystkiego już szleństwa dostanie... :?
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Pon sie 25, 2008 9:05

No i stało się. Od wczoraj mamy tymczasa. Mały kocurek okazał się być głodny i wcale nie taki zadbany. Uszy czyste, pompony na miejscu (ale już niedługo :twisted: ). Aktualnie dobijam się w gminie o informacje talonowe :evil: . Gdzie ja się wyprowadziłam????? Kciuki potrzebne bardzo :?
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Śro sie 27, 2008 7:53

wierz mi, wiecej załatwisz tam gdzie sie wyprowadziłaś niż w stolicy 8O :D
http://www.legionowo.pl/index.php :arrow: wrzuć hasło "sterylizację"

basset2

 
Posty: 106
Od: Pon gru 03, 2007 21:11
Lokalizacja: legionowo

Post » Czw sie 28, 2008 14:04

Ha. Ja nie narzekam na brak talonów tylko na organizację całego przedsięwzięcia :twisted:

Zadzwoniłam do wydziału związanego ze środowiskiem. Tam mi powiedziano, że broń Boże, to nie oni i tak w ogóle, to żebym zadzwoniła do wydziału komunalnego.

No to ja dzwonię. Pytam miłego młodego (z głosu) człowieka o talony. Na to on, że on nic nie wie, że koleżanka, która się tym zajmowała, już nie pracuje i oni generalnie nic nie wiedzą. Ale szef jest i może jednak on coś wie. I dał mi szefa. (mnie już powoli na krześle podnosi) A szef na to, że on też nic nie wie, ale da mi telefon do pewnej pani, która chyba coś wie. I dał. No to ja wzięłam głęboki oddech i dzwonię. Po dwóch godzinach się dodzwoniłam (pani akurat na 10 przychodzi do pracy, a nie, jak cały urząd, na 8 ). Miła pani z lekkim oburzeniem w głosie oznajmiła mi, że ona się nigdy tym nie zajmowała i nic jej nie wiadomo, jakoby miała się tym zajmować i cokolwiek na temat talonów wiedzieć. Ale dała mi numer do zastępczyni pana szefa z uwagą, że ona coś może wiedzieć.

Wiedziała. 8O A jednak to prawda, że najciemniej pod latarnią. Zdziwiłby się jednak ten, kto pomyślał, że to już koniec przygód. Pani, owszem, o talonach pojęcie miała, ale nie była mi w stanie powiedzieć, czy jeszcze są i która lecznica nimi dysponuje (na 3 - 2 już wyczerpały limit). No to ja jej zaczęłam wymieniać wszystkie, istniejące w Legionowie. Przy jednej z nich pani się zachłysnęła i oznajmiła, że to ta. Kazała zadzwonić i zapytać się, czy ONI mają jeszcze talony 8) .

Zadzwoniłam. Pan weterynarz się ostro zdziwił i już się rozpędził odsyłać mnie do gminy. Ale ja, mądra, się nie dałam. Zapisałam Krecika vel Pyszczka na dzisiaj. Już jest po i zaraz będę dzwonić, bo na kastracji się nie skończy :? .

A na moje pytanie, co obejmuje talon, zdziwiony pan weterynarz powiedział, że przecież zabieg kastracji/sterylizacji. I był zdziwiony, że gdzieś tam, w dalekim świecie zwanym szumnie stolicą, gmina wystawia talony na zabieg I leczenie... :roll:

Tyle moich przygód. Czas na zdjęcia bohatera akcji:

Obrazek
Obrazek
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Pt sie 29, 2008 20:39 talony

Nie dawajcie wiary w słowa urzędników - oni nie zawsze wiedzą, ale zawsze mówią, że wiedzą...macie prawo w Wydziale Obsługi Mieszkańców wnosić o udostępnienie inforamcji publicznej... taką informacją jest również zakres zabiegów w lecznicy w ramach umowy z dzielnicą - dla dzielnic warszawy jest na tę okoliczność formularz na stronach:
http://bip.warszawa.pl/default.htm
tylko ciut trzeba pogrzebać lub wiedzieć co to za akt i jaki jest jego numer.
Obrazek
Obrazek Obrazek

wydra

 
Posty: 1139
Od: Pt gru 22, 2006 18:20
Lokalizacja: Warszawa-Bielany

Post » Śro paź 01, 2008 13:46

Marta, co tam u wiewiórowatej Wiewiórki :D, łobuziaka Klakiera i wtórującemu mu Tymczasika :D :?:

basset2

 
Posty: 106
Od: Pon gru 03, 2007 21:11
Lokalizacja: legionowo

Post » Śro paź 01, 2008 14:00

Generalnie? Dziwnie. Klakier z tymczasem się piorą, ile wlezie, jedynie micha ich łączy. Tzn. wtedy nawet udaje się im poprzebywać chwilę obok siebie, a nawet stuknąć się noskami. Mały jest nienażarty, Klakier zazdrości mu zawartości michy - czasami wali go bez pardonu po łebku. Stary chodzi cały w strupach, mały jest nieszczęśliwy, bo stary nie chce się z nim bawić. Ganiają za sobą po to, żeby sobie wlać. Wesoło.

Wiewiór łazi po siatkowanych drzwiach - dzisiaj w nocy narobiła huku strasznego, biednej skończyła się siatka, a zaczęła się ściana. I sufit w dodatku :roll: Boguś chciał ją zdjąć, ale ta najpierw nawrzeszczała na niego, a potem sama zlazła. Kot wspinaczkowy pełną gębą. Po kolejnej mieszance już bardziej wyluzowana - co widać po wspinaniu. Zalega na sofce na wełnianym kocyku, na biurku, koło okna za firanką... Czasem się zapomni i zeskoczy z biblioteczki, mimo braku zabezpieczających drzwi. Bez problemu idzie do miski z jedzeniem, nie trzeba zamykać drzwi... Czasem przysypia obok mnie na kołdrze. Tylko klaustrofobii dostała i musieliśmy odkryć kuwetę. W krytej robiła sioo tuż przy wejściu, nie zakopywała, a potem qpal lądował na łóżku. Albo sioo lądowało. W zależności od tego, co było pierwsze w kuwecie.

I tak nam się żyje.

A na osiedlu pojawił się kolejny kocur - tym razem wykastrowany... I co ja mam zrobić? :?
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Śro paź 01, 2008 14:04

Obrazek Obrazek

Oto tymczas-co-to-nie-wie-czego-chce-co-mu-wolno-a-czego-nie-wobec-starszego-wiekiem
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Czw paź 02, 2008 1:42

Kot w butach :lol: A jak władczo piłeczkę dzierży :lol:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 02, 2008 7:48

Już nie dzierży, bo gdzieś posiał wszystkie zabawki, typu piłeczki, wymaltretowane włochate kulki, dzwoniące myszy... Teraz grane są kasztany. :roll:
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Czw paź 02, 2008 18:13

Żołędzie też są znakomite - szczególnie nocą :twisted:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 02, 2008 20:04

Nio 8)
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510, puszatek i 43 gości