Gunia odeszła za TM... Żegnaj koteńko [']

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sie 14, 2008 13:16

Femka pisze:jeśli bezpieczny, bez ruchliwej ulicy za płotem, albo psa sąsiadów, to byłoby idealne rozwiązanie.

Oczywiście, tylko taki! :D
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69785
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 14, 2008 16:57

No to chociaż podrzucę...
przeczytałam wszystko zaległe... :roll:
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw sie 14, 2008 22:26

Gunia juz przyjechała na tymczas do Femki. jest podobno bardzo wystraszona, ale JE. Jutro do niej zajrzę, zobaczę jak się czuje, nakarmię, wyczyszczę kuwetkę, może da się pogłaskać? Ciekawe, czy mnie pozna...
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69785
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sie 15, 2008 5:56

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Pt sie 15, 2008 8:01

Teraz może być tylko lepiej.... :lol:
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pt sie 15, 2008 9:00

Przepraszam, że wczoraj nie napisałam, ale sprawy osobiste, dość gwałtowne wydarzenia spowodowały, że tylko bezpiecznie ulokowałam Gunię i zajęłam się nimi.
Gunia jest faktycznie bardzo wystraszona. Na CoolCaty bardzo syczała, gdy Ania wyjmowała ją z klatki. Próbowała też wlać znowu wetce :D

Potem, przez całą drogę siedziała cichutko w kontenerku. Po wejściu do pokoju, otwarciu kontenerka, nic się nie zmieniło. Gunia dalej siedziała w najdalszym kąciku. Trzy razy odważyłam się włożyć do niej rękę, dwa razy udało mi się głasnąć główkę. Gunia syknęła za każdym razem ostrzegawczo, machnęła łapką i nawet dosięgnęła mojej ręki. Ale mnie nie podrapała. 8O Zdaję sobie sprawę, że CoolCaty pewnie obcięła jej pazurki, ale przecież nawet obciętymi mogła mnie Gunia zranić. I nie wiem, czy przypadkiem ona nie lała mnie łapką ze schowanymi pazurkami. To byłby duży sukces. Mam doświadczenie w obcowaniu z bardzo agresywną kotką (Milusia). Wiem na pewno, że gdyby naprawdę chciała mnie zaatakować, obcięte pazurki nie przeszkodziłyby jej.

Z kontenerka nie wyszła do końca, mimo, że byłam tam do 21 z minutami. Ale w końcu miseczkę z mokrym przyniosłam jej do kontenerka i mimo mojej obecności w pokoju, Gunia zaczęła z wielkim apetytem wymiatać jedzonko. :D Ponieważ na miseczkę położyłam niecałą saszetkę, w czasie jej jedzenia wyjęłam resztę zawartości i Gunia się nie oddaliła. Dzisiaj będzie u niej Jola i dowiemy się, czy całe mięsko zostało wyjedzone i czy Gunia zjadła też suchego renala. Oczywiście koteczka ma do swojej dyspozycji również dużą miseczkę z wodą, kuwetę.

Na moje oko, Gunia nie jest dzika. Jest tylko przestraszona i mam nadzieję, że stosunkowo szybko uda nam się ją przekonać, że nie ma powodów do obaw. Postanowiłam też, że mimo upałów, rezygnujemy z klatki. Początkowo plan był taki, że w pokoju stoi duża klatka wystawowa, w której Gunia będzie w czasie, gdy zajęta będę pracą. W tym pokoju z trudem da się wysiedzieć przy zamkniętym oknie, a ja mam niezabezpieczone okno, stąd pomysł tej klatki.

Jednak kondycja koteczki jest najważniejsza. CoolCaty mówiła, że dzikość Guni może się nasilać na skutek zamknięcia, które wolno żyjąca kotka postrzega jako zagrożenie. I ja się z tym zgadzam. Dlatego jakoś będę kombinować, przemęczę się ten czas,kiedy Gunia będzie ze mną w pracy. Ale w klatce nie będzie siedzieć. Nawet nie będzie klatki w pokoju. Ona musi mieć warunki jak najbardziej komfortowe, musimy przede wszystkim uspokoić ją. Jestem pewna, że wtedy Gunia bardzo łatwo da się socjalizować.

Czeka mnie zatem praca w strugach potu, ale za to, mam nadzieję, w towarzystwie koteczki poruszającej się swobodnie po pokoju :D

Gunia musi dostawać antybiotyk, CoolCaty dała też dla niej witaminki :D To mamy podawać do jedzenia Gunieczce. Jeśli chodzi o dietę, skupiamy się na lekko podwyższonej kreatyninie. Absolutnie nie ma powodów do paniki, nawet do podawania farmakologicznych środków. Wystarczy dieta. Mam w pracy duży zapas renala, przez CoolCaty zostałam zaopatrzona w kilka saszetek mokrego renala i hill'sa nerkowego. Na szczęście Gunia chętnie je tę karmę. Na wszelki wypadek kupiłam też saszetki gorszej jakości, ale za to pachnące :mrgreen: na wypadek, gdyby trzeba było nakłaniać Gunię do jedzenia. Na szczęście chyba nie będą potrzebne.

Chciałabym bardzo, bardzo serdecznie podziękować CoolCaty za opiekę nad Gunią. Zajęła się nią naprawdę fantastycznie. Kompleksowe badania, porządek z ząbkami (część usunięta, kompletnie popsuta i boląca, na 99% przyczyna złego stanu i wyglądu Guni), uporządkowanie futerka. Bardzo, bardzo dziękuję.

Teraz, gdy już wiemy, że Gunia jest zdrowa, a tylko jej sfera psychiczna wymaga trudnej pracy, prosimy o kciuki. Naprawdę będą potrzebne. I oczywiście szukamy domku, jak tylko Gunia będzie do niego gotowa.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt sie 15, 2008 12:15

Byłam u Guni - jest nieźle. W kuwetce było sio, a qoopal niestety na podłodze, ale konsystencja przyzwoita, więc nic strasznego do posprzątania. Gunia jadła trochę suchego (było rozypane), wymieniłam jej wodę. Mokre położyłam - saszetkę i pasztecik. Antybiotyk wsadziłam w saszetkę, bo Gunia zwykle preferowała saszetki, ale oczywiście tym razem zjadła pasztecik :twisted: - całe 100 g. Saszetkę zostawiłam, może się później skusi.
Kiedy weszłam, Gunia siedziała schowana za regałem (na pewno słyszała, ze ktoś idzie). Ale kiedy poszłam zmienić jej wodę - Gunia przesiadła się pod okno, pod kaloryfer. I tam juz siedziała do końca. Patrzyła na mnie, chyba mnie trochę poznawała, bo nie wydawała sie przerazona, ale pogłaskać się nie dała. Zasyczała ostrzegawczo, kiedy stawiałam jej miseczki z pasztecikiem i saszetką. Ale patrzyła na mnie, kiedy do niej przemawiałam, nie uciekała, jadła spokojnie. Trochę się przestraszyła, jak zadzwoniła komórka, ale to nic - niech się przyzwyczaja.
Nie bylam u niej zbyt długo, jutro pójdę na trochę dłużej.
Ogólnie Gunia wyglada pięknie, sierśc (to co zostało) nareszcie bez tych strasznych dredów.
Ja też jestem BARDZO wdzięczna CoolCaty - ze wytrzymała łapoczyny Guni, ze zrobiła przy niej WSZYSTKO i że Gunia jest teraz zdowa, gotowa do rozpoczęcia nowego życia. Gotowa fizycznie. Naszą rzeczą będzie sprawic, aby stała się tez gotowa psychicznie, aby uwierzyła, że chcemy jej pomóc, że teraz już będzie dobrze :-)
Ostatnio edytowano Pt sie 15, 2008 19:26 przez jolabuk5, łącznie edytowano 1 raz
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69785
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sie 15, 2008 13:14

Biedna Gunieczka, jakoś musi to znieść, ale za to później będzie już tylko lepiej!
Musi być! :ok: :ok:

Pozdrawiam Świątecznie. :D
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pt sie 15, 2008 15:53

Mam nadzieję, że Gunia szybko polubi nowe warunki życia i trzymam za to mocne kciuki :ok:

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29534
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sie 15, 2008 15:58

Kasiu,
Gunia niczego nie musi znosić. Ona czuje się bardzo niepewnie, stąd te ostrzegawcze syki. Ale kot, który się boi, nie je spokojnie w towarzystwie zagrożenia. Mnie miała okazję trzy razy solidnie pogryźć i podrapać, bo wsadziłam rękę wyżej łokcia do niej do kontenerka, a twarz miałam przy samym otworze. Gdyby Gunia chciała naprawdę mnie zaatakować, zalałabym się krwią. Bez szansy na obronę. Gunia trzy razy pacnęła mnie łapą, ale nie zostawiła nawet śladu.
To nie jest zachowanie śmiertelnie przestraszonego kota. To zachowanie pokazuje, że Gunia jest obrażona i niepewna. Ale czuje doskonale, że w pysiu przestało boleć, nic nie gryzie w skórę i rany nie bolą.

Gunia chce do ludzi. Ale jeszcze nie jest gotowa. Jola odwiedza ją w weekend, ja od poniedziałku spędzać będę z nią przynajmniej 8 godzin dziennie. Typuję, że we wtorek pozwoli mi się dotknąć. I uczciwie napiszę, jak będzie :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob sie 16, 2008 8:37

Piszcie dziewczyny piszcie...czytamy...
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Sob sie 16, 2008 8:48

dzisiaj Jola coś napisze, po kolejnej wizycie u Guni :D
Ciekawe, jak kotka zniosła nocne nawałnice :(
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob sie 16, 2008 15:59

Gunia dziś... przyszła się do mnie pomiziać!!!!!!!!!!!! :dance: :dance2: I to nie na chwilę, nie - mizianki (oburączne)trwały chyba kwadrans. Dopiero jak przejęta zadzwoniłam do Femki, Gunia się obraziła i poszła sobie pod kaloryfer. W ogóle zrobiła tak, jak zawsze w szpitalu - najpierw mizianki, jedzenie, mizianki, a potem dajcie mi swięty spokój :twisted:
Ale to jej tulenie się było bardzo wzruszajace. Nie próbowałam wziąć jej na ręce, myslałam, że jeszcze za wczesnie. Poza tym to jej się może źle kojarzyć (z niedawną łapanką)...
Gunia zjdała saszetkę, trochę pasztecika i od wczoraj zniknęło całe suche Renala :D Kuwetka była w użyciu, ale trochę qoopala znalazłam też pod drzwiami - ustawiłam drugą kuwetkę z Benkiem, może będzie bardziej panience pasował? :D
Przyjrzałam się boczkom Guni - jednak jest bardzo chuda. Ale grunt, że ma apetyt :-)
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69785
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sie 16, 2008 20:26

:dance: :dance2: :dance: :dance2: :dance: :dance2: :dance: :dance2:

ale się cieszę :D


coś Gunia została opuszczona przez Czytelników :(
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob sie 16, 2008 21:42

No własnie, nikt tu nawet nie zagląda :(
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69785
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 9 gości