Przepraszam, że wczoraj nie napisałam, ale sprawy osobiste, dość gwałtowne wydarzenia spowodowały, że tylko bezpiecznie ulokowałam Gunię i zajęłam się nimi.
Gunia jest faktycznie bardzo wystraszona. Na CoolCaty bardzo syczała, gdy Ania wyjmowała ją z klatki. Próbowała też wlać znowu wetce
Potem, przez całą drogę siedziała cichutko w kontenerku. Po wejściu do pokoju, otwarciu kontenerka, nic się nie zmieniło. Gunia dalej siedziała w najdalszym kąciku. Trzy razy odważyłam się włożyć do niej rękę, dwa razy udało mi się głasnąć główkę. Gunia syknęła za każdym razem ostrzegawczo, machnęła łapką i nawet dosięgnęła mojej ręki. Ale mnie nie podrapała.

Zdaję sobie sprawę, że CoolCaty pewnie obcięła jej pazurki, ale przecież nawet obciętymi mogła mnie Gunia zranić. I nie wiem, czy przypadkiem ona nie lała mnie łapką ze schowanymi pazurkami. To byłby duży sukces. Mam doświadczenie w obcowaniu z bardzo agresywną kotką (Milusia). Wiem na pewno, że gdyby naprawdę chciała mnie zaatakować, obcięte pazurki nie przeszkodziłyby jej.
Z kontenerka nie wyszła do końca, mimo, że byłam tam do 21 z minutami. Ale w końcu miseczkę z mokrym przyniosłam jej do kontenerka i mimo mojej obecności w pokoju, Gunia zaczęła z wielkim apetytem wymiatać jedzonko.

Ponieważ na miseczkę położyłam niecałą saszetkę, w czasie jej jedzenia wyjęłam resztę zawartości i Gunia się nie oddaliła. Dzisiaj będzie u niej Jola i dowiemy się, czy całe mięsko zostało wyjedzone i czy Gunia zjadła też suchego renala. Oczywiście koteczka ma do swojej dyspozycji również dużą miseczkę z wodą, kuwetę.
Na moje oko, Gunia nie jest dzika. Jest tylko przestraszona i mam nadzieję, że stosunkowo szybko uda nam się ją przekonać, że nie ma powodów do obaw. Postanowiłam też, że mimo upałów, rezygnujemy z klatki. Początkowo plan był taki, że w pokoju stoi duża klatka wystawowa, w której Gunia będzie w czasie, gdy zajęta będę pracą. W tym pokoju z trudem da się wysiedzieć przy zamkniętym oknie, a ja mam niezabezpieczone okno, stąd pomysł tej klatki.
Jednak kondycja koteczki jest najważniejsza. CoolCaty mówiła, że dzikość Guni może się nasilać na skutek zamknięcia, które wolno żyjąca kotka postrzega jako zagrożenie. I ja się z tym zgadzam. Dlatego jakoś będę kombinować, przemęczę się ten czas,kiedy Gunia będzie ze mną w pracy. Ale w klatce nie będzie siedzieć. Nawet nie będzie klatki w pokoju. Ona musi mieć warunki jak najbardziej komfortowe, musimy przede wszystkim uspokoić ją. Jestem pewna, że wtedy Gunia bardzo łatwo da się socjalizować.
Czeka mnie zatem praca w strugach potu, ale za to, mam nadzieję, w towarzystwie koteczki poruszającej się swobodnie po pokoju
Gunia musi dostawać antybiotyk, CoolCaty dała też dla niej witaminki

To mamy podawać do jedzenia Gunieczce. Jeśli chodzi o dietę, skupiamy się na lekko podwyższonej kreatyninie. Absolutnie nie ma powodów do paniki, nawet do podawania farmakologicznych środków. Wystarczy dieta. Mam w pracy duży zapas renala, przez CoolCaty zostałam zaopatrzona w kilka saszetek mokrego renala i hill'sa nerkowego. Na szczęście Gunia chętnie je tę karmę. Na wszelki wypadek kupiłam też saszetki gorszej jakości, ale za to pachnące

na wypadek, gdyby trzeba było nakłaniać Gunię do jedzenia. Na szczęście chyba nie będą potrzebne.
Chciałabym bardzo, bardzo serdecznie podziękować CoolCaty za opiekę nad Gunią. Zajęła się nią naprawdę fantastycznie. Kompleksowe badania, porządek z ząbkami (część usunięta, kompletnie popsuta i boląca, na 99% przyczyna złego stanu i wyglądu Guni), uporządkowanie futerka. Bardzo, bardzo dziękuję.
Teraz, gdy już wiemy, że Gunia jest zdrowa, a tylko jej sfera psychiczna wymaga trudnej pracy, prosimy o kciuki. Naprawdę będą potrzebne. I oczywiście szukamy domku, jak tylko Gunia będzie do niego gotowa.