Ulinka trafiła bardzo dobrze.
Jak weszliśmy do kociarni rano to jej przyszła Duża już była, oglądała koty. Mój TŻ z marszu wręczył jej ulotkę o zabezpieczaniu okien, a ona: "ale mnie się chyba nie przyda, bo ja już mam zabezpieczone okna

". Gapiliśmy się na nią jak na ufoludka

, słowo daję, że mnie zatkało z niedowierzania. Po tym, co tu na ogół słyszymy...
Potem w trakcie rozmowy, jako podejrzliwy niedowiarek, wypytałam o te zabezpieczenia - solidne, dobrze przymocowane, siatka na konstrukcji z listew. Balkon nie zabezpieczony, ale kocio rezydent wychodzi tam w szeleczkach. Dziewczyna (dwadzieścia kilka lat, mieszka z narzeczonym) wypatrzyła na stronie schroniska Ulinkę i Szajni (ja jej jeszcze pokazywałam Sepię, bo opcja narzeczonego była na burą koteczkę). Rezydent jest grzeczny i prokoci (lubi się bawić z kotką rodziców i wyraźnie brakuje mu towarzystwa, stąd pomysł dokocenia). Wybór był trudny, w końcu do domu pojechała Ulinka - bo młodziutka, będzie dobrym towarzyszem zabaw dla rocznego kocurka, bo delikatna, spokojna wobec innych kotów, grzeczna, "naręczna" i nakolonkowa, bo taka drobinka potrzebująca domu, odkarmienia, opieki...
Jutro ma przyjechać po Benia pani, która dzwoniła na początku tygodnia. Wstępnie zadeklarowała wspólną adopcję Benia i Florka. Chłopaki wyglądają bardzo dobrze, odpasione

, z błyszczącą sierścią, lgną do człowieka, no super koty. Ciekawe czy jutro przyjedzie - mam dobre przeczucia, że tak, oby to nie była tylko oznaka mojej naiwności i życzeniowego myślenia.
Aniu CoolCaty nie wiem jak się pani nazywa, wiem tylko, że mieszka na ul. Pięknej. Jestem pewna, że jak CC weźmie ją w obroty, to pani wyjedzie z obydwoma
Acha, w kociarni zawisł pierwszy ulotkownik. Hydra_pl zrobiła trzy. Bardzo ładne, z przeroczystej pleksy. Na razie ulotki się nie rzucają w oczy, bo zawiozłam tylko czarno-białe (kolorowe, które wydrukowałaGosiaa zostawiłamw pracy

).
Kicia nr 95 zjadła dziś 2 tacki recovery

Pierwszą zaserwowała jej Mokkunia, drugą dałam jej z ręki "na dopchnięcie

", też zjadła prawie całą. Resztkę, która została wpałaszował maluch Basi, sama Basia dzisiaj nic nie chciała jeść
Kinga, towarzyszka KillBill z boksu ma numer 98, jest w dwójce i o mało poszłaby dziś do domu. Chcieli ją adoptować ludzie, którym miesiąc temu odszedł kociak. Kamila poradziła im jednak, żeby się wstrzymali z miesiąc z adopcją, tak na wszelki wypadek. Myślę, że miała rację, w końcu Kinga jest po bardzo długim leczeniu, ma słabszą odporność, nie wiadomo, na co ten kotek umarł. Z drugiej strony mogłaby już w końcu trafić w domowe pielesze po tych kilku miesiącach siedzenia w szpitalu. Kingusia jest milusińska, lubi mizianki, zjadła sama całą michę mięsa. Myślę, że można ją trochę polansować, pokazywać ludziom, fajna jest.