
A teraz wszystko po kolei. Mam pecha jakiegoś. Wczoraj Rysia, a dzisiaj z oczkiem ET gorzej. Cały czas było dobrze (na ile to możliwe), a tu właśnie dziś, kiedy domek już czeka. Dostał nowe krople, prawdopodobnie podczas zabawy naruszył sobie jakoś to biedne oczko. Na szczęście pojechał do super domku, gdzie państwo dobrze zaopiekują się koteczkiem.
Rysia: dziś już lepiej, ale na wszelki wypadek zawiozłam ją jeszcze do lekarza. Wygląda dobrze, zjada ładnie i w kuwetce wszystko w normie. Kciuki mocne potrzebne żeby dobrze zniosła podróż do Warszawy - wyjedzie ok. 18.30
Rysia jest niesamowita: dziś usadowiła mi się na ramieniu, wsadziła swój maleńki noseczek do mojego ucha (do środka na ile się dało) i zaczęła mruczeć, wyobraźcie sobie jak to głośno brzmiało


No i jeszcze słówko do Rudolfie, o którym wspomniała Aga, a ja chyba nie napisałam.
W poniedziałek dzwoniłam do pana od Rudolfa zapytać czy wszystko w porządku. Wszystko tak, oczywiście. Za jakąś godzinę dzwoni pan że jest u lekarza bo kotek ma biegunkę i z pytaniem czy był odrobaczany (Aga osobiście przekazała mu drugą dawkę do odrobaczenia). Nic to. Pan nie bardzo potrafił powiedzieć co jest kotku po wyjściu od lekarza, tylko że wirus i rozwolnienie
