» Śro sie 13, 2008 20:12
nowe wieści z pola boju. Maks z powrotem u p. Marka a co podżyliśmy od wczoraj to nasze
najpierw telefon od tej pani, że zgubiła kota, nigdzie go nie ma. Wyszła do sklepu zostawiając okno uchylne zwyczajnie uchylone. Nie chcielismy wierzyć, że Maks wyskoczył, gdyż nawet na parapet trzeba było go postawić a co dopiero aby skoczył pod sufit. Ale upierała się, że przeszukała całe mieszkanie i ma mozliwości aby gdzieś był. Profilaktycznie syn p. Marka biegał w koło bloku przez godzinę wieczorem. Ja już miałam przygotowane i częściowo podrukowane ogłoszenia ale kazałam pani wyczyścić kuwetę, zostawić jedzenia tyle aby zauważyła, że zjadł i że zadzwonię rano. odebrała dopiero koło południa kiedy ja już miałam chyba zawał (za dwa dni jadę na urlop dwutygodniowy i szału dostaję jak wszystko ogarnąć a tu jeszcze taki dramat) Dowiedziałam się, że co prawda nie posprzątała w kuwecie ale widzi, że ubyło wody z miseczki więc, żebym przyjechała pomóc szukać kota. Ulżyło mi, że przypuszczenia sprawdziły się i Maksiu jest w mieszkaniu. Pojechaliśmy z TŻ-tem po pracy i znaleźliśmy kota w szafie w przedpokoju wciśniętego za różne rzeczy. Wzięty na ręce przytulił się i dygotał cały, ani w głowie było mu drapać czy gryźć jak to miewał w zwyczaju. Pani chciała go zostawić, bo może w końcu przekona się do niej ale powiedziałam, że to przecież kłopot z takim kotem, ciągłe nerwy itp a męża wysłałam po transporter do samochodu. Maks pojechał jeszcze do naszego klienta "popracować" i wrócił do p. Marka. Gdy ten zadzwonił Maks już był po kolacji i spał na fotelu
Jak macie jakieś przeczucia to nie oddawajcie zwierzaka, coś w tym jest